Chodzi o rozbłyski słoneczne, które nastąpiły jednocześnie z dwóch różnych stron naszej gwiazdy. Na konsekwencje nie trzeba było długo czekać, wszak jakiś czas później na Ziemi doszło do lokalnych przerw w dostawach prądu. Słońce po raz kolejny dało znać o swojej nieprzewidywalności i niestety na tym problemy mogą się nie skończyć, gdyż szczyt aktywności naszej gwiazdy najprawdopodobniej wciąż jest przed nami.
Czytaj też: Okoliczna gwiazda ma nietypowy dysk. Nowe obserwacje wykazały jego zaskakującą cechę
Ostatnie rozbłyski miały miejsce na dwóch różnych półkulach gwiazdy, wokół której krąży nasza planeta. Takie jednoczesne zjawiska były badane od lat, choć wydawało się, że ich występowanie w tym samym czasie nie było owocem żadnego konkretnego mechanizmu, lecz dziełem przypadku. Dopiero badanie z 2002 roku wykazało, że jest zupełnie inaczej. Naukowcy zaproponowali wtedy, że plamy słoneczne są połączone ze sobą za sprawą niewidocznych pętli pola magnetycznego krążących wokół Słońca.
W takich okolicznościach można uznać, iż jednoczesne rozbłyski pochodzące z dwóch różnych obszarów naszej gwiazdy są w istocie pokłosiem tej samej eksplozji. Co ciekawe, różnica w czasie rozpoczęcia rozbłysku może wynosić nawet pół godziny. To oczywiście górna granica – w przypadku ostatnich wydarzeń mówi się raczej o kilkuminutowym odstępie. Według badaczy związanych z Solar Dynamics Observatory w grę wchodzi nawet odstęp liczony w sekundach, a nie minutach. Ostatnie wydarzenia były związane z dwiema plamami słonecznymi: AR3559 i AR3561, które 22 stycznia znajdowały się od siebie w odległości około 500 000 kilometrów.
Rozbłyski z 22 stycznia były powiązane z dwiema plamami słonecznymi. Obiekty znane jako AR3559 i AR3561 dzieliła wtedy odległość wynoszącą nawet 500 000 kilometrów
Pomimo faktu, że równoczesne rozbłyski słoneczne spotykane są bardzo rzadko, częstotliwość ich występowania może rosnąć podczas maksimum słonecznego. A tak się składa, że owe maksimum właśnie się zbliża. W tym czasie pole magnetyczne Słońca zaczyna się rozpadać i staje się bardziej splątane. Ostatnie miesiące to potwierdzają, gdyż astronomowie zajmujący się obserwacjami naszej gwiazdy zwracali uwagę na wzrost liczby i wielkości plam słonecznych oraz występowanie częstszych i silniejszych rozbłysków.
Czytaj też: Jak wygląda zaćmienie słońca na Marsie? Wystarczy spojrzeć na to nagranie
Nie jest jasne, kiedy nadejdzie najbliższe maksimum słoneczne, gdyż ramy takich zjawisk są dość płynne. O ile początkowo zakładano, iż powinno ono nastąpić w okolicach 2025 albo nawet 2026 roku, tak obecnie nie można wykluczyć, że szczyt nastąpi już w ciągu najbliższych miesięcy. Byłoby to dobrą wiadomością, gdyż nasza gwiazda płatała nam w ostatnim czasie sporo figli, dlatego im szybciej miniemy szczyt, tym wcześniej zacznie spadać ryzyko występowania nieprzyjemnych konsekwencji aktywności Słońca.