Gwiazda w naszej galaktyce złamała znane zasady. To nie miało prawa się wydarzyć

Jeśli mieliście wrażenie, że większość intrygujących kosmicznych zjawisk ma zazwyczaj miejsce daleko od Drogi Mlecznej, to tym razem mamy dla was odmianę. Choć i w tej historii jest pewien problem.
Gwiazda w naszej galaktyce złamała znane zasady. To nie miało prawa się wydarzyć

Bo o ile faktycznie mowa o wydarzeniach, które miały miejsce w obrębie naszej galaktyki, to doszło do nich naprawdę dawno temu. Mowa o sytuacji sprzed miliardów lat, z okresu tzw. kosmicznego świtu. Astronomowie badający skład jednej z gwiazd doszli do wniosku, że nosi ona ślady eksplozji w formie supernowej.

Czytaj też: Tego szukaliśmy! To brakujące ogniwo między gwiazdą a czarną dziurą

Obiekt, który przykuł uwagę naukowców jest znany jako J0931+0038. Zadziwia jego skład chemiczny, ponieważ można go wyjaśnić wyłącznie przy udziale pozostałości wysoce masywnej gwiazdy, co najmniej 50 razy masywniejszej od Słońca. Takie ciało miało stworzyć ciężkie pierwiastki, by później eksplodować.

Warto podkreślić, że dotychczasowe ustalenia mają formę preprintu, która za jakiś czas powinna zostać zaprezentowana w The Astrophysical Journal. Jak wyjaśniają autorzy pracy, gwiazda o tak dużej masie powinna w chwili śmierci zapaść się, bezpośrednio przyjmując formę czarnej dziury. Innymi słowy, nie powinna wybuchnąć jako supernowa, ani nagromadzić pierwiastków w zadziwiających ilościach.

Czerwony karzeł J0931+0038 mógł powstać z pozostałości masywnej gwiazdy, która eksplodowała jako supernowa

Oczywiście tego typu założenia opierają się na obecnie uznawanych teoriach. Te wciąż są potwierdzane bądź podważane, ale z pewnością nie można ich uznać za całkowicie zgodne z rzeczywistością. Astronomowie dodają, że nigdy przedtem czegoś takiego nie widzieli. Tym bardziej, iż J0931+0038 to obecnie istniejący czerwony olbrzym o niskiej masie. Znajduje się on w regionie znanym jako halo galaktyczne, gdzie nie brakuje bardzo starych gwiazd o zadziwiających właściwościach.

Właśnie dlatego region ten wzbudza ogromne zainteresowanie naukowców próbujących zgłębiać tajemnice wczesnego wszechświata. Jak pokazują ostatnie rewelacje, pomysł jest bardzo dobry. Czerwony karzeł, który rozbudził wyobraźnię astronomów jest znany nauce od 1999 roku, choć dopiero 20 lat później uwieczniono pełne spektrum jego światła. Na tej podstawie badacze mogli zacząć wyciągać wnioski na temat składu chemicznego tego obiektu. 

Czytaj też: Co skrywają gwiazdy i planety? Naukowcy wiedzą, jak rozwikłać odwieczną zagadkę

I wtedy zrobiło się naprawdę ciekawie, gdyż oczom członków zespołu ukazały się nieprawdopodobne wyniki. Skład chemiczny J0931+0038 okazał się kompletnie niepodobny do niczego, co byłoby znane badaczom. Czerwony karzeł okazał się zawierać nadzwyczaj mało pierwiastków takich jak sód i glin, ale był zarazem bogaty w pierwiastki pokroju niklu i cynku. Zawartość pierwiastków cięższych od żelaza, na przykład strontu i palladu, była wyższa od przewidywanej. 

O ile część takiej anomalii mogłaby zostać wyjaśniona, tak wszystkie na raz stanowią znacznie większą zagwozdkę. Najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie bierze pod uwagę udział supernowej, w którą zmieniła się gwiazda o masie od 50 do 80 razy wyższej od masy Słońca. Wtedy to w przestrzeń kosmiczną trafiły ogromne ilości materii, które utworzyły chmurę – właśnie z niej pewnego dnia powstał J0931+0038. Niestety, wciąż nie wyjaśnia to, jakim cudem tak masywna gwiazda nie zmieniła się bezpośrednio w czarną dziurę.