Galaktyka, która nie powinna istnieć. Astronomowie sfotografowali coś, czego nie potrafią wyjaśnić

Obserwacje prowadzone z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba przyniosły niespodziewane efekty, gdyż astronomowie dostrzegli galaktykę karłowatą, której… wcale nie szukali.
Galaktyka, która nie powinna istnieć. Astronomowie sfotografowali coś, czego nie potrafią wyjaśnić

Oddalona o około 98 milionów lat świetlnych, nie ma żadnych sąsiadów i została dostrzeżona w tle zdjęć ukazujących inne galaktyki. Prawdopodobnie najbardziej zaskakującym aspektem jest jednak brak jakiejkolwiek aktywności związanej z powstawaniem nowych gwiazd w obrębie PEARLSDG.

Czytaj też: Fenomenalne zdjęcia galaktyk spiralnych. W uwiecznieniu tych struktur pomógł zaawansowany teleskop

Naukowcy dostrzegli ten obiekt, gdy śledzili gromadę galaktyk CLG1212. Wymiernie pomógł im w tym najbardziej zaawansowany technologicznie instrument, jakim obecnie dysponuje NASA, czyli Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Dzięki możliwości obserwacji wszechświata w świetle podczerwonym, oferuje on opcję identyfikacji struktur ukrytych za grubymi warstwami gazu oraz pyłu i niewidocznych dla innych instrumentów.

O szczegółach dotyczących najnowszych ustaleń w tej sprawie członkowie zespołu badawczego piszą w The Astrophysical Journal Letters. Zespół kierowany przez Tima Carletona z Arizona State University próbował wyjaśnić, dlaczego w obrębie PEARLSDG nie dochodzi do powstawania gwiazd, skoro zazwyczaj ma to miejsce w odizolowanych galaktykach karłowatych.

Galaktyka karłowata PEARLSDG znajduje się około 98 milionów lat świetlnych od Ziemi i została uwieczniona przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba

Galaktyki karłowate, jak sama nazwa wskazuje, są relatywnie małych rozmiarów. Wynika to z obniżonej zawartości gwiazd. Na przykład szacunkowe dane sugerują, jakoby Droga Mleczna miała nawet 400 miliardów gwiazd. Z kolei w przypadku PEARLSDG mówi się raczej o wyniku rzędu 100 milionów. Elementów wyróżniających tę galaktykę jest więcej, poczynając od braku procesów gwiazdotwórczych, a na możliwości dostrzeżenia nawet pojedynczych gwiazd kończąc.

O co chodzi w tym ostatnim przypadku? Zazwyczaj gwiazdy w odległych galaktykach są na tyle słabo widoczne, że nie da się rozróżnić poszczególnych obiektów. Tutaj jest inaczej, a PEARLSDG należy do grona najodleglejszych galaktyk, w których taka sztuka się powiodła. Poza tym członkowie zespołu badawczego stwierdzili, że mają do czynienia ze stosunkowo starą populacją gwiazd i od co najmniej miliarda lat nie doszło tam do narodzin ani jednego takiego obiektu.

Czytaj też: Saturn ma swoją Gwiazdę Śmierci. Naukowcy sugerują, co kryje się pod powierzchnią tego obiektu

Zazwyczaj, gdy stwierdza się zatrzymanie procesów gwiazdotwórczych w danej galaktyce, to winą można obarczyć jej sąsiadów. Tutaj sytuacja jest o tyle skomplikowana, iż PEARLSDG jest wysoce odizolowana. Innymi słowy, nie towarzyszą jej okoliczne galaktyki, dlatego trudno jest zrozumieć, jaki czynnik zakłócić tworzenie tam gwiazd. Dodaje to całej sprawie tajemniczości, gdyż takich przykładów znaleziono do tej pory naprawdę niewiele. Oczywiście istnieje możliwość, jakoby do takich interakcji doszło w odległej przeszłości, lecz obecnie brakuje dowodów, które by to potwierdzały. Jak widać, wszechświat po raz kolejny zaskoczył astronomów.