Dno oceanu rozrywa się na naszych oczach. Dwa tysiące wstrząsów sejsmicznych w jeden dzień

Niezależnie od tego, czy patrzymy w przestrzeń kosmiczną, czy też na powierzchnię Ziemi, to możemy dojść do wniosku, że ludzkie życie jest frustrująco krótkie. Dlaczego? Gwiazdy bezustannie przemieszczają się w przestrzeni kosmicznej, ale w skali ludzkiego życia zupełnie nie zmieniają położenia względem siebie na nieboskłonie. Kontynenty na powierzchni Ziemi bezustannie się przemieszczają, łączą ze sobą i oddalają się od siebie, ale w skali ludzkiego życia tych zmian nie jesteśmy w stanie dostrzec. A szkoda, bo byłoby, na co patrzeć.
Dno oceanu rozrywa się na naszych oczach. Dwa tysiące wstrząsów sejsmicznych w jeden dzień

W ciągu zaledwie jednej doby, u wybrzeży Kanady odnotowano 2000 wstrząsów sejsmicznych. Naukowcy są przekonani, że wiedzą, z czym się ten proces wiąże.

Źródło wstrząsów odnotowanych na początku marca przez sejsmometry znajduje się nieopodal wyspy Vancouver u zachodnich wybrzeży Kanady. Naukowcy obserwujący tę aktywność są przekonani, że wkrótce w wyniku pęknięcia, które pojawiło się w dnie oceanicznym, wkrótce pojawi się nowa skorupa oceaniczna.

Czytaj także: Dlaczego ostrzeganie przed trzęsieniami ziemi jest tak ważne?

Należy tutaj od razu podkreślić, że nie mówimy tu o silnych trzęsieniach ziemi, dzięki czemu nie stanowią one już żadnego zagrożenia dla ludzi. Epicentrum znajduje się około 240 kilometrów od wybrzeża Vancouver, na grzbiecie oceanicznym Juan de Fuca, znanym z licznych kominów hydrotermalnych. To właśnie tam, we frustrująco wolnym tempie powoli rozszerza się dno oceaniczne. To jest właśnie najciekawszy aspekt tego procesu. Jakby nie patrzeć, nie zobaczymy zanikania Morza Śródziemnego wskutek łączenia się Europy z Afryką, ale jesteśmy w stanie obserwować punktowe procesy prowadzące do pękania, rozszerzania się dna oceanicznego i powstawania nowej skorupy. W przestrzeni kosmicznej można to porównać do obserwowania pojedynczych eksplozji supernowych na pozornie nieruchomym niebie.

W miejscu, w którym doszło do wstrząsów — znanym jako Endeavour — dochodzi do oddalania się od siebie płyty pacyficznej oraz płyty Juan de Fuca. Gdy krawędzie obu płyt oddalają się od siebie, powstaje między nimi uskok, który stosunkowo szybko wypełnia od spodu magma. Gdy z kolei ta magma dotrze do powierzchni, wchodzi w interakcje z wodą, ochładza się i twardnieje. Tak powstaje nowa skorupa oceaniczna i powiększa się powierzchnia dna oceanicznego.

Czytaj także: Oceany to wcale nie są ciche miejsca. Człowiek dodatkowo zanieczyszcza je hałasem

Patrząc na ogólne tempo przesuwania się kontynentów, rozszerzania się, czy też kurczenia mórz i oceanów, to w punkcie Endeavour możemy oglądać na żywo zaskakująco szybkie zmiany. Wstrząsy sejsmiczne pojawiają się tam bowiem w wyniku rozciągnięcia dna oceanicznego, kumulacji naprężeń i pęknięcia tak osłabionej skorupy pod wpływem napierającej od spodu magmy. Jak wskazują badacze, takie zdarzenia pojawiają się tam średnio raz na dwadzieścia lat, za każdym razem prowadząc do oddalenia się obu płyt o około metr.

Naukowcy monitorują to miejsce regularnie od ponad dekady. Nigdy wcześniej zatem nie mieli okazji obserwować na żywo wydostawania się magmy do szczeliny między dwoma płytami. Skoro są to pierwsze takie obserwacje, to przyniosą one z pewnością odpowiedzi na wiele pytań o aktywność tektoniczną w tym miejscu oraz o jej wpływ na istniejące już w tym regionie kominy hydrotermalne.