Silny rozbłysk na powierzchni Słońca. Sonda kosmiczna sfotografowała jasny błysk

Nie ma w ostatnim czasie tygodnia, w którym nie doszłoby na powierzchni Słońca do rozbłysku słonecznego, czy koronalnego wyrzutu masy. W czwartek 28 marca na powierzchni Słońca widocznej z Ziemi sondy kosmiczne zarejestrowały kolejny silny rozbłysk.
Silny rozbłysk na powierzchni Słońca. Sonda kosmiczna sfotografowała jasny błysk

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Słońce weszło w maksimum swojej aktywności. Pierwotnie heliofizycy przewidywali, że maksimum dwudziestego piątego cyklu aktywności osiągnie maksimum w 2025 roku, jednak poziom aktywności w ostatnich miesiącach wzrósł na tyle, że coraz więcej naukowców jest przekonanych, że tym razem weszliśmy w maksimum zaledwie po dekadzie od ostatniego maksimum, choć co do zasady cykl aktywności słonecznej trwa jedenaście lat.

Zaledwie kilka dni temu, astronomowie oraz miłośnicy astronomii szykowali się do prawdziwej uczty, po tym jak na Słońcu niemal jednocześnie doszło do dwóch rozbłysków, za które odpowiadały dwie oddalone od siebie o kilkaset tysięcy kilometrów plamy słoneczne. Co więcej, oba rozbłyski sprowokowały koronalny wyrzut masy, który teoretycznie mógłby spowodować pojawienie się naprawdę spektakularnych zórz polarnych. Choć burza wywołana przez ów obłok plazmy, który po kilkudziesięciu godzinach dotarł do powierzchni, była najsilniejszą od siedmiu lat, to jednak zorze polarne nie były oszałamiające.

Czytaj także: Słońce wywołało najsilniejszą burzę od lat. Efektownie, ale i z problemami

Opisując tamto zdarzenie, wspominałem, że zapewne do następnego rozbłysku klasy X, a więc najsilniejszej, nie będziemy musieli czekać zbyt długo.

Tak też się stało. Silny rozbłysk słoneczny pojawił się na powierzchni Słońca o godzinie 11:56 28 marca 2024 roku. Tak się dobrze składa, że nawet gdy nie obserwujemy Słońca, to w przestrzeni kosmicznej znajduje się sonda Solar Dynamics Observatory (SDO), która bezustannie obserwuje tarczę słoneczną, rejestrując pojawiające się na niej zmiany.

Intensywność czwartkowego rozbłysku oszacowano na klasę X1.1. Warto tutaj zatem zauważyć, że mamy do czynienia z najsilniejszą klasą rozbłysków, czyli klasą X. Jednocześnie stojąca przy oznaczeniu liczba oznacza, że jest to jeden z najsłabszych rozbłysków w tej kategorii.

Czytaj także: Najsilniejsza burza słoneczna znana ludzkości została błędnie oceniona. Była jeszcze potężniejsza

Co do zasady klasyfikacja odnosi się do jasności rozbłysku w zakresie promieniowania rentgenowskiego. Najsłabsze rozbłyski należą do klasy A, kolejne do B, C, M i na końcu do klasy X. Każda kolejna klasa to rozbłyski dziesięciokrotnie silniejsze niż w poprzedniej. Stąd i stojące przy kategorii liczby. Wewnątrz każdej kategorii można dokładniej określić intensywność rozbłysku, gdzie 1 to najsłabsze rozbłyski, a 9 – najsilniejsze. Można zatem powiedzieć, że rozbłysk klasy B1 jest dziesięciokrotnie silniejszy od rozbłysku klasy A1, ale jednocześnie dwa razy słabszy od rozbłysku klasy B2.

Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że czwartkowy rozbłysk miał miejsce przy zachodniej krawędzi Słońca, a to oznacza, że powiązany z nim koronalny wyrzut masy — nawet gdyby do niego doszło — nie byłby skierowany w stronę Ziemi. To dobra informacja, bowiem każdy koronalny wyrzut masy skierowany w stronę naszej planety powoduje zakłócenia w pracy satelitów, komunikacji radiowej, czy nawet w działaniu sieci energetycznej na powierzchni Ziemi. W ekstremalnych wypadkach takie zdarzenie może nawet doprowadzić do bardzo poważnych konsekwencji na powierzchni Ziemi, z których nasza cywilizacja mogłaby wychodzić nawet długimi latami.