Kosmiczne radary potwierdzają. Chińskie miasta z roku na rok są coraz niżej

Chiny mierzą się z nieoczekiwanym, a jednocześnie bardzo poważnym problemem. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że chińskie miasta powoli, ale konsekwentnie zapadają się pod własnym ciężarem. Problem dotyczy w szczególności bardziej zaludnionej wschodniej części kraju.
Kosmiczne radary potwierdzają. Chińskie miasta z roku na rok są coraz niżej

W pierwszym odruchu można pomyśleć, że sytuacja zapewne dotyczy naturalnych procesów geologicznych, które zachodzą na przestrzeni tysięcy lat. Rzeczywistość jest jednak znacznie bardziej skomplikowana, bowiem głównym czynnikiem powodującym opisywane zmiany jest z jednej strony wydobycie wód gruntowych, a z drugiej masa stojących na powierzchni zabudowań i infrastruktury miejskiej.

Warto jednak pamiętać, że mówimy tu o drugim pod względem zaludnienia kraju na świecie. I nawet niewielkie zmiany dotykające taki kraj mają wpływ na dziesiątki milionów ludzi. O czym zatem mówimy w tym przypadku?

Czytaj także: Chiny wyprzedziły wszystkich! Nagranie ukazuje, jakie nietypowe taksówki pojawiły się na ulicach miasta

Jak wspomniano wyżej, sytuacja dotyczy przede wszystkim miast znajdujących się we wschodniej części kraju, łącznie z wybrzeżem, takich jak Pekin, Tianjin, Tangshan, czy Qingdao. Z roku na rok z pewnością nic tutaj się nie wydarzy. Dopiero prognozy długofalowe wskazują na poważne problemy. Jeżeli uwzględnimy rosnącą populację kraju, wyższe temperatury, rosnące zapotrzebowanie na wodę pitną, powolne obniżanie się gruntu, a jednocześnie rosnące poziomy mórz i oceanów, okaże się, że w ciągu najbliższych osiemdziesięciu lat nawet 10 proc. mieszkańców chińskiego wybrzeża, czyli od 55 do nawet 130 milionów ludzi będzie musiało mierzyć się z powodziami i nieodwracalnym przesuwaniem się linii brzegowej w głąb lądu.

Owszem 2120 rok dzisiaj wydaje się odległą przyszłością. Warto jednak pamiętać, że gdy na przełomie wieków naukowcy ostrzegali przed skutkami zmian klimatycznych do 2050 roku, także czuliśmy, że to odległa przyszłość, tymczasem połowa czasu dzielącego 2000 i 2050 rok już minęła. Za nieco ponad dwie dekady będziemy już w drugiej połowie XXI wieku i 2120 rok będzie dla żyjących wtedy młodych ludzi w zasięgu ich życia.

Tianjin

Należy tutaj także pamiętać, że powyższe prognozy mają silne ugruntowanie (o ironio!) w danych. Artykuł naukowy opublikowany w periodyku Science opiera się bowiem na pomiarach wysokości powierzchni Ziemi w każdym chińskim mieście o populacji powyżej 2 milionów. Pomiary te wykonywane były przez precyzyjne instrumenty pomiarowe InSAR zainstalowane na satelitach Sentinel-1 krążących wokół Ziemi w latach 2015-2022. Dane te wyraźnie wskazują, że prawie połowa z 82 uwzględnionych w badaniach miast zapada się o 3 mm/rok, a 16 proc. miast nawet o 10 mm/rok.

Wyraźna zależność tempa osiadania miast i wydobycia wód gruntowych dowodzi, iż jest to jeden z głównych czynników zachodzących zmian. Tam, gdzie wcześniej znajdowała się woda, powstają puste przestrzenie, które z kolei umożliwiają zbijanie się gleby pod wpływem coraz cięższej infrastruktury miejskiej na powierzchni. Choć badacze zwracają uwagę na to, że zmniejszająca się liczba opadów także może odpowiadać za obniżanie poziomu wód gruntowych, to podkreślają, iż ponad 80 proc. problemu związane jest z przemysłowym wydobyciem wody.

Czytaj także: Chińczycy chcą zbudować kosmiczne megastruktury. Na orbicie miałyby powstać mini-miasta

Czy zatem Chiny skazane są na poważne problemy za kilkadziesiąt lat? Okazuje się, że jest nadzieja. Jakby nie patrzeć, Chiny są krajem zdolnym do realizowania naprawdę kolosalnych programów infrastrukturalnych. Możliwe zatem, że Państwo Środka pójdzie śladem sąsiadującej z nim Japonii. Naukowcy wskazują bowiem, że także tam w XX wieku poziom gruntu w Tokio obniżył się o pięć metrów dokładnie z tego samego powodu. Kiedy jednak zakazano wydobycia wód gruntowych i zaczęto dostarczać wodę z odległych rejonów, proces dalszego opadania zatrzymał się całkowicie. Tutaj skala problemu jest dużo większa, a jego rozwiązanie będzie kosztowne. Warto jednak pamiętać, że albo Chiny zapłacą za wyeliminowanie problemu już teraz, albo za sto lat będą mierzyły się z problemami znacznie większymi i znacznie kosztowniejszymi.