Wszystkie gwiazdy, galaktyki, planety, księżyce, planetoidy, komety, mgławice i obłoki, które jesteśmy w stanie dojrzeć za pomocą teleskopów, zbudowane są z tzw. materii zwyczajnej. Od lat jednak wiemy, że to nie wszystko. Wszechświat bowiem składa się jeszcze z ciemnej materii i ciemnej energii. O ile ciemna materia m.in. utrzymuje galaktyki w całości (inaczej rozsypałyby się w przestrzeni kosmicznej), o tyle ciemna energia odpowiada za coraz szybsze rozszerzanie się wszechświata. Sama ciemna energia można zatem powiedzieć, wypełnia całą przestrzeń i wywiera na nią ujemne ciśnienie. Warto tutaj jednak podkreślić, że wiemy o niej naprawdę niewiele. Fizycy przyznają, że nie jesteśmy w stanie obecnie nawet ustalić, czy ciemna energia jest faktyczną energią, czy też siłą, czy nawet po prostu własnością przestrzeni kosmicznej.
Do badania ciemnej energii naukowcy wykorzystują takie instrumenty badawcze jak chociażby DESI (Dark Energy Spectroscopic Instrument). To właśnie za jego pomocą badaczom udało się w ostatnim czasie stworzyć największą w historii trójwymiarową mapę wszechświata. Pierwsze wnioski z analizy tejże mapy są jednak zaskakujące. Okazuje się bowiem, że ciemna energia słabnie.
Czytaj także: Nigdy jej nie widzieliśmy. Mimo tego wiemy, co z tej tajemniczej materii może powstawać
Jeżeli faktycznie tak jest, to być może ciemna energia po prostu ewoluuje w czasie. Ma to jednak pewne istotne implikacje. Im mniej skuteczna w rozpychaniu wszechświata stanie się ciemna energia, tym słabsze tempo rozszerzania wszechświata. W skali kosmologicznej może to zatem doprowadzić do zahamowania procesu rozszerzania przestrzeni kosmicznej, a być może nawet do odwrócenia trendu.
Co jednak ważne, odkrycie to, jeżeli uda się je potwierdzić, zmusi naukowców do wprowadzenia odpowiednich modyfikacji w matematycznym modelu Lambda-CDM opisującym ewolucję wszechświata. Jakby nie patrzeć Lambda opisana jest w nim jako stała kosmologiczna odpowiadająca za ciemną materię. Co więcej, nowe obserwacje mogą zmusić badaczy do przejrzenia innych, wcześniej odrzuconych modeli kosmologicznych i sprawdzenia, czy one w rzeczywistości nie opisują najnowszych obserwacji lepiej od modelu LCDM.
Jednocześnie w swojej najnowszej pracy naukowcy zaznaczają, że jak na razie wyniki nie są jeszcze na tyle precyzyjne, aby można było za ich pomocą podważać obecny model LCDM. W następnych kilku latach jednak kolejne dane obserwacyjne zmienią tę sytuację i pozwolą ustalić z większą pewnością, czy wpływ ciemnej energii na wszechświat słabnie.
Czytaj także: Piąta siła wszechświata? Naukowcy wydali werdykt związany z poszukiwaniami ciemnej energii
Tak czy inaczej, każdego miesiąca teleskop DESI znajdujący się w Obserwatorium Kitt Peak mierzy odległości i położenie milionów galaktyk i kwazarów we wszechświecie. Powstała na bazie tych pomiarów mapa oraz gotowe już dane z innych przeglądów nieba pozwalają naukowcom przyjrzeć się, jak zmieniało się tempo rozszerzania wszechświata na przestrzeni ostatnich 11 miliardów lat.
W swojej najnowszej pracy naukowcy przyznają, że zmieniające się oddziaływanie ciemnej energii lepiej opisuje obserwowane tempo rozszerzania wszechświata niż model standardowy, w którym ciemna energia jest stałą.
Naukowcy jak na razie przyglądają się danym z zainteresowaniem, jednocześnie jeszcze nie podważając modelu LCDM, który jak dotąd doskonale zgadzał się z licznymi przeglądami nieba. Jeżeli jednak kolejne lata obserwacji przyniosą silniejsze dowody na to, że ciemna energia odpuszcza sobie rozpychanie wszechświata, to długofalowo będzie to miało bardzo duży wpływ na odległą przyszłość wszechświata. Być może zatem koniec wszechświata nie będzie taki, jaki dotychczas przewidywano?