Elektrownia wodna, która nie potrzebuje samej wody. Niecodzienny projekt imponuje wynikami

Elektrownie wodne stanowią znaczące źródło energii elektrycznej wykorzystywanej przez ludzkość, ale jednocześnie jest z nimi pewien bardzo poważny problem: zaczyna brakować miejsc, w których mogłyby być budowane.
Elektrownia wodna, która nie potrzebuje samej wody. Niecodzienny projekt imponuje wynikami

Obecnie tego typu instalacje odpowiadają za około 15% produkowanej energii elektrycznej, a firma RheEnergise ma pomysł na zwiększenie tego wskaźnika. To właśnie jej pracownicy stoją za projektem polegającym na budowie turbiny HD Hydro 500 na terenie Wielkiej Brytanii. 

Czytaj też: Prawie nieograniczone źródło energii tuż za rogiem. Naukowcy przekroczyli granicę, która wydawała się nie do przejścia

Klasycznie stosowane elektrownie wodne wykorzystują naturalne warunki terenowe do wytwarzania energii. Oczywiście w jednych krajach takowe są zdecydowanie bardziej sprzyjające, niż w innych. Z tego względu na przykład Norwegowie nie mają powodów do zmartwień, ale już Polacy – jak najbardziej.

Jak przekonują przedstawiciele RheEnergise, istnieje pewne nietypowe rozwiązanie problemu. W jego ramach woda może zostać zastąpiona płynem mającym 2,5 razy wyższą gęstość. Oczywiście nie chodzi o całkowite usuwanie wody – wystarczy wymieszanie jej z proszkiem mineralnym nazywanym  R19. Takie połączenie sprawia, że ciecz zmienia się w coś bardziej przypominającego pastę. 

Elektrownia wodna wykorzystująca płyn o 2,5 razy wyższej gęstości od wody może wytwarzać i magazynować energię nawet w potencjalnie niekorzystnych lokalizacjach

Po co to w ogóle robić? Chodzi o sprawienie, by magazyny energii wykorzystujące turbiny wodne dało się uruchamiać nawet tam, gdzie warunki terenowe są nieszczególnie sprzyjające. Chodzi o obszary o relatywnie niskim nachyleniu, a efekty wdrażania nowej strategii wydają się iście imponujące.

Wystarczy wspomnieć, że osiągane wyniki są takie same jak w przypadku tradycyjnych magazynów energii nawet wtedy, gdy zbiornik ma zaledwie 40% objętości bądź różnica wysokości między najwyższym i najniższym punktem wynosi 40% pierwotnej. To zdecydowanie zwiększa zakres potencjalnych zastosowań takich elektrowni, a w samej Wielkiej Brytanii mowa o 6500 lokalizacji.

Czytaj też: Dwutlenek węgla zamienili w prąd. Tak może wyglądać przyszłość energetyki

Istotną zaletą jest to, że koszty eksploatacji wypadają bardzo atrakcyjnie. Szczególnie w zestawieniu z dużymi magazynami litowo-jonowymi, które zapewniają wysoką wydajność, ale jednocześnie warunkują spore wydatki. Relatywnie niska jest też awaryjność tych nowych elektrowni (nie)wodnych. Mówi się o przechowywaniu energii w takiej formie przez długie lata.

Obecnie realizowany projekt będzie rozwijany na dość niewielką skalę, jednak nie to jest w całym przedsięwzięciu najważniejsze. Kluczowe będzie wykazanie, że istnieje możliwość wykorzystania tej ekologicznej technologii do wydajnego wytwarzania i magazynowania energii, co będzie ważne dla starań mających na celu dekarbonizację przemysłu. Z kolei w ciągu dwóch lat ma ruszyć większa instalacja o mocy 10 MW.