Inwigilacja Polaków przez służby – bez kontroli i od ręki. ETPC przyznaje rację aktywistom, ale co dalej?

Słynny cytat o permanentnej inwigilacji aż sam prosi się o przywołanie, ale mowa tu o czymś więcej, niż powszechne rozdawanie danych o sobie wszelkim pozornie darmowym usługom w Internecie. Polskie prawo okazuje się bowiem całkowicie bezradne w obliczu wyzwania w postaci skutecznej ochrony obywateli przed nadmierną inwigilacją ze strony służb. Potwierdza to dzisiejszy wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC) w odpowiedzi na skargę złożoną już w 2017 roku przez przedstawicieli Fundacji Panoptykon, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka oraz adwokata Mikołaja Pietrzaka.
Inwigilacja Polaków przez służby – bez kontroli i od ręki. ETPC przyznaje rację aktywistom, ale co dalej?

Jak informuje Fundacja Panoptykon, w 2022 roku w zaledwie w 13% spraw (1308 na ogólną liczbę 9781 przypadków ), w których Policja stosowała podsłuchy, udało się uzyskać jakiekolwiek dowody do procesu karnego. Reszta spoczywa w policyjnych archiwach i w zasadzie z punktu widzenia obowiązującego prawa nie ma żadnych podstaw do zakwestionowania zasadności tak daleko idącej ingerencji w prywatność podsłuchiwanych. No dobrze, a uzasadnienie założenia podsłuchu? Okazuje się, że służba wnioskująca o inwigilację dostarcza sądom wyłącznie takich informacji, jakie uważa za stosowne. Tak, dobrze czytacie – sąd nie jest zobowiązany prawem do szczegółowej weryfikacji zasadności założenia podsłuchu.

Inwigilacja przez służby – obywatel bez szans w starciu z państwem

Jeśli za to sąd odmówi służbom podjęcia działań, każdorazowo swoją decyzję musi uzasadnić na piśmie. Dlatego w praktyce nawet 99% wniosków o podsłuch jest akceptowanych, a zatem kontrola nad inwigilacją obywateli jest w zasadzie fikcją, jak słusznie zauważa ETPC. Sam podsłuch to jeszcze nie wszystko, bo przecież dla celów operacyjnych można pozyskiwać dodatkowe dane telekomunikacyjne (np. bilingi czy lokalizację). Tu również mamy do czynienia z iluzją jakiejkolwiek sensownej kontroli. Podsumowując: pędzimy bez trzymanki na dużą i bardzo twardą ścianę.

Z dzisiejszego wyroku jednoznacznie wynika, że potrzebna jest pilna, systemowa reforma polskich przepisów regulujących inwigilację. Zmiany wymagają przepisy dotyczące kontroli operacyjnej, retencji danych telekomunikacyjnych oraz stosowania tzw. ustawy antyterrorystycznej. Tylko to zagwarantuje odpowiednią ochronę prawa do prywatności. Trybunał uznał, że praktyka stosowania przepisów o inwigilacji również prowadzi do naruszenia prawa do prywatności. Należy zmienić przepisy i praktykę stosowania inwigilacji, także w zakresie tajemnicy zawodowej adwokatów. Jedno nie wydarzy się bez drugiego – pisze Adw. Małgorzata Mączka-Pacholak, reprezentująca skarżące i skarżących.

Czytaj też: Nowa władza, stary program Inwigilacja Plus. Służby chcą czytać nasze maile

Jeśli uważacie, że ten problem was nie dotyczy albo “nie macie nic do ukrycia”, zastanówcie się nad tym na spokojnie jeszcze raz. Jak niedawno pisał Arek, służby bardzo chętnie sięgają po nasze dane i liczby te rosną z roku na rok. Z 1,356 mln w 2018 roku do 1,830 mln w roku 2022, z czego najczęściej robiła to Policja, do której należy 74,5% wniosków o dostęp do danych w 2022 roku. Nowelizację ustawy o policji oraz ustawy antyterrorystycznej przyjęta w 2016 roku już od dawna krytykuje szereg organizacji społecznych.

Wedle obecnego stanu prawnego, nawet nie musicie zostać o fakcie inwigilacji przez służby poinformowani po fakcie (o ile nie potwierdzą się “wcześniejsze podejrzenia”). Włos się na głowie jeży, ale zmiana tej sytuacji wymaga cierpliwości i uważności, szczególnie przy obecnym kryzysie zaufania do władzy.