W stronę Słońca leci kometa z Obłoku Oorta. Będzie spektakl na nocnym niebie?

Trzeba przyznać, że 2024 rok rozpieszcza wszystkich miłośników ciekawych wydarzeń na nocnym niebie. Zaledwie dwa tygodnie temu mieliśmy okazję obserwować zaskakująco jasną zorzę polarną, a już teraz naukowcy wskazują, że za kilka miesięcy będziemy mieli powód, aby nie iść spać z kurami i wyjść w nocy na spacer ze wzrokiem wpatrzonym w rozgwieżdżone niebo.
W stronę Słońca leci kometa z Obłoku Oorta. Będzie spektakl na nocnym niebie?

Jeżeli mówimy o czymś, co ma się wydarzyć za dobrych kilka miesięcy, z pewnością nie mówimy o kolejnej zorzy polarnej. Te wydarzenia możemy przewidzieć z wyprzedzeniem liczonym w godzinach, ale z pewnością nie miesiącach. Tym razem chodzi o kometę.

Tutaj, od razu na początku należy poczynić pewne istotne zastrzeżenie. Komety są równie nieprzewidywalne, co zorze polarne. Nie sposób zliczyć przypadków, w których przez całe miesiące słyszymy, że już wkrótce zobaczymy na niebie tę czy inną kometę. W większości przypadków okazuje się, że wielkie nadzieje kończą się na… wielkich nadziejach, a komety ostatecznie nie są widoczne gołym okiem. Owszem, po odkryciu komety zmierzającej do wnętrza Układu Słonecznego można wstępnie wyliczyć jej trajektorię lotu i przewidzieć kiedy przejdzie przez peryhelium (punkt najbliższy Słońcu) swojej orbity i kiedy przejdzie przez punkt orbity najbliższy Ziemi.

Czytaj także: Słońce rozrywa kometę na kawałki, a astronomowie mogą śledzić ten proces

Nie zmienia to jednak faktu, że nie da się dokładnie przewidzieć, czy kometa będzie jasna na nocnym niebie, czy przemknie niezauważona. Wiele rzeczy może się zdarzyć. Może się okazać, że aktywność na powierzchni komety pojawi się względnie szybko, a może być też tak, że nie będzie ona sobie robiła nic ze zbliżającego się do niej i coraz gorętszego Słońca. Więcej, niektóre komety mogą po prostu nie przetrwać przelotu przez peryhelium orbity i ostatecznie rozpaść się na fragmenty i (z naszej perspektywy) nie wylecieć zza drugiej strony Słońca. Nie bez powodu mówi się, że komety są jak koty i chodzą własnymi ścieżkami.

Kometa C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) sfotografowana 26 kwietnia 2024 roku. Źródło: Wikimedia Commons/C messier/CC BY 4.0

O tym zatem, czy na początku października będziemy w stanie faktycznie gołym okiem zobaczyć kometę C/2023 A3 Tsuchinshan–ATLAS, dowiemy się najprawdopodobniej dopiero pod koniec lata.

Rzeczona kometa została odkryta przez teleskopy systemu ATLAS w RPA już nieco ponad rok temu, 22 lutego 2023 roku. Pierwotnie naukowcy uznali, że mają do czynienia z planetoidą. Dopiero analiza danych archiwalnych wykazała, że obiekt ten został odkryty sześć tygodni wcześniej w Obserwatorium Tsuchinshan w Chinach.

Dane z obu systemów pozwoliły ustalić, że jest to kometa, która aktualnie zbliża się do wnętrza Układu Słonecznego. W momencie obserwacji obiekt ten znajdował się nieco ponad miliard kilometrów od Słońca. Analiza trajektorii jej lotu wykazała, że kometa zbliży się do Słońca na odległość zaledwie 58 milionów kilometrów już 27 września.

Można powiedzieć, że będzie interesująco. Jakby nie patrzeć kometa jest obiektem głównie lodowym, a znajdzie się w takiej samej odległości od Słońca co Merkury, na którego powierzchni temperatura wynosi ponad 420 stopni Celsjusza. Intensywne promieniowanie Słońca z pewnością pozostawi na komecie swój ślad.

To jednak nie wszystko. Oddalając się od Słońca, kometa przeleci w odległości 71 mln km od Ziemi już dwa tygodnie po przelocie przez peryhelium, czyli 12 października.

Astronomowie wskazują, że to może być jedna z bardzo wyjątkowych okazji na ujrzenie komet gołym okiem. Jakby nie patrzeć kometa będzie rozgrzana przelotem w pobliżu Słońca, a za nią będzie się ciągnął długi warkoczy pyłowy. Istnieje zatem szansa na to, że kometę będziemy mogli zobaczyć po prostu gołym okiem, bez uciekania się do lornetki czy teleskopu.

Czytaj także: Pył z warkocza komety Wild2 zaskakuje. Od dwóch dekad badają miligram fascynującej materii

To oczywiście podejście optymistyczne. Kometa Tsuchinshan–ATLAS najprawdopodobniej nigdy jeszcze nie była wewnątrz Układu Słonecznego, a przez setki milionów lat znajdowała się w Obłoku Oorta na obrzeżach Układu Słonecznego. Naukowcy wskazują, że takie komety zazwyczaj rozczarowują pod względem prezencji na nocnym niebie. Wzrost ich jasności zatrzymuje się, gdy przekraczają orbitę Marsa i potem już kometa nie robi się jaśniejsza. O tym, czy tak będzie także w tym przypadku, dowiemy się dopiero pod koniec lipca. Wtedy kometa Tsuchinshan–ATLAS dotrze do orbity Marsa. Jeżeli zatem w sierpniu jasność komety nadal będzie rosła możliwe, że będziemy mieli ucztę kometarną w październiku.

Niektóre obliczenia wskazują, że w dniu 8 października 2024 roku kometa może stać się równie jasna co Wenus na wieczornym niebie. W kolejnych dniach będzie stopniowo oddalała się od Słońca na nocnym niebie, a tym samym będzie coraz lepiej widoczna na wieczornym zachodnim niebie.

Czy tak faktycznie będzie, dowiemy się już w październiku.