Wylądował na biegunie Księżyca i usłyszał stamtąd Ziemię. Tak widzą nas obcy

Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka — tak przynajmniej mówi polskie przysłowie. Astronomowie na powierzchni Ziemi nasłuchują bezustannie planet krążących wokół innych gwiazd niż Słońce. Nic zatem dziwnego, że w końcu ktoś zaczął nasłuchiwać sygnałów radiowych dochodzących z błękitnej planety krążącej wokół Słońca. Na szczęście tym kimś nie byli przedstawiciele jakiejś obcej cywilizacji.
Wylądował na biegunie Księżyca i usłyszał stamtąd Ziemię. Tak widzą nas obcy

Naukowcy poszukujący życia w przestrzeni kosmicznej od dziesięcioleci nadstawiają ucha, starając się z szumu kosmicznego wyłapać sygnały, które mogłyby zostać wyemitowane przez przedstawicieli zaawansowanych cywilizacji zamieszkujących odległe egzoplanety.

Problem w tym, że tak naprawdę nie wiemy sami, czego szukamy. Nie możemy ustalić, jakie sygnały będzie emitować cywilizacja, która od swojego zarania ewoluowała w zupełnie inny sposób od życia na powierzchni Ziemi. Siłą rzeczy zatem musimy poszukiwać tego, co sami znamy z powierzchni naszej planety i mieć nadzieję, że każda cywilizacja przechodzi przez podobny etap ewolucji, w którym emituje w przestrzeń kosmiczną mnóstwo fal radiowych, tak samo jak my.

Czytaj także: Poszukiwacze obcych odebrali tajemnicze sygnały. Takie coś zobaczyli po raz pierwszy w życiu

Aby zatem wiedzieć, czego powinniśmy szukać, starając się znaleźć cywilizację podobną do naszej, powinniśmy wiedzieć, jak Ziemia wygląda z przestrzeni kosmicznej w zakresie radiowym.

W lutym 2024 roku na powierzchni Księżyca wylądował amerykański lądownik Odyseusz. Tak się składa, że na jego pokładzie umieszczono najnowocześniejsze anteny, których zadaniem miało być obserwowanie fal radiowych docierających tam z Ziemi.

Naukowcy postanowili wykorzystać te anteny do próby zarejestrowania fal radiowych docierającego do Księżyca z Ziemi. W ten sposób po raz pierwszy ktoś (Odyseusz) spojrzał na odległą Ziemię, jak na egzoplanetę zamieszkaną przez obcą cywilizację. Część naukowców uznała, że mamy właśnie do czynienia ze świtem radioastronomii na Księżycu.

ROLSES, bo taką nazwę nosi instrument zainstalowany na pokładzie lądownika Odyseusz zbudowanego przez firmę Intuitive Machines, mimo niezwykle trudnego lądowania na powierzchni Księżyca, był w stanie rozwinąć anteny, zarejestrować fale radiowe w szerokim zakresie, a następnie przesłać je na Ziemię.

Naukowcy zwracają uwagę na fakt, że anteny rejestrowały fale radiowe emitowane z Ziemi przez łącznie półtorej godziny. Okazało się, że do Księżyca, który przecież oddalony jest od nas o 360-400 tysięcy kilometrów dociera zarówno sygnał ze stacji nadawczych, jak i masztów telefonii komórkowej.

Czytaj także: Naukowcy na tropie pozaziemskiej cywilizacji. Wykorzystują w tym celu nowe podejście

Jest to zatem dowód na to, że teoretycznie powinniśmy być w stanie zarejestrować także podobne sygnały pochodzące z innych odległych planet, których mieszkańcy wykorzystują fale radiowe do komunikacji. Jeżeli zatem w naszym bliskim otoczeniu międzygwiezdnym znajduje się jakaś obca cywilizacja, która na swojej planecie wykorzystuje fale radiowe do komunikacji, powinniśmy ją dostrzec.

To jednak dopiero początek eksperymentu. Choć ROLSES na pokładzie Odyseusza już nie działa, to już w 2026 roku na Księżyc poleci kolejny lądownik, który będzie wyposażony w udoskonaloną wersję instrumentu.

Tym razem jednak cel misji będzie inny. Anteny radiowe zostaną bowiem ustawione na niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca. To jedyne miejsce we wszechświecie, do którego nigdy nie dociera promieniowanie radiowe z Ziemi. Dzięki temu jest to wprost wymarzone miejsce do nasłuchiwania kosmosu bez konieczności odsiewania sygnału docierającego do anten z powierzchni naszej planety. Naukowcy chcą skierować LuSEE-Night (Lunar Surface Electromagnetics Experiment-Night) do nasłuchiwania najodleglejszych rejonów wszechświata.