No dobrze, może nadużyciem byłoby powiedzenie, że nie korzystałem z nich nigdy. Jednocześnie moja styczność z MacOS skończyła się na zajęciach z informatyki w szkole podstawowej, gdzie pracowały iMaki z 2006 roku. Wtedy jeszcze producent współpracował ściśle z Intelem, a jednostki Core 2 Duo pozwalały na osiąganie efektów graficznych, jakich użytkownicy z Windowsem mogli pozazdrościć lub… imitować poprzez zasobożerne skórki podmieniające elementy interfejsu graficznego. Ta swoboda, jak i oczywiście dostępność cenowa, były argumentami na rzecz komputerów z Windowsem.
Czasy się jednak zmieniają. Apple nie współpracuje już z Intelem i samo projektuje układy obliczeniowe, które dzięki poborowi energii i kulturze pracy stały się domyślnym wyborem dla twórców treści. Ceny też przestały być tak dużą przeszkodą. Oczywiście mówimy o komputerze bez dedykowanej karty graficznej, ale procesory z serii M oferują wysoką opłacalność. Co do swobody – MacOS otwiera się na nowe rozwiązania, ale i sposób użytkowania sprzętów przez użytkowników jest w tych czasach znacznie mocniej sterowany.
I w takich warunkach na moim biurku pojawia się Mac Mini z procesorem M4. Urządzenie, którego zadaniem jest podbijać serca ceną i możliwościami. Jednocześnie ten test nie będzie w stu procentach przydatny dla tych, którzy chcą zapolować na najtańszy wariant z 16 GB RAM-u i 256 GB pamięci na pliki, który to kosztuje 2999 złotych. Testowany przeze mnie wariant komputera Apple Mac Mini z procesorem M4 wyposażono w 24 GB RAM-u i 512 GB pamięci. Każde takie ulepszenie to dodatkowy tysiąc złotych, więc cena zbliża się do 5000 złotych. Czy warto zapłacić takie pieniądze? Przekonajmy się!
Mac Mini z M4 to mała porcja minimalizmu, więc nie podłączaj zbyt wielu kabli i nie szukaj wyłącznika
To nie tak, że w “świecie Windowsa” nie istnieją miniaturowe komputery. Te są, a w dodatku potrafią być naprawdę niewielkie i przyjmować różne kształty. Jednocześnie to Apple utożsamia się z minimalizmem i zwartą formą. To już forma niemal ikoniczna, bowiem nawiązuje do pierwszej konstrukcji sprzed 20 lat, a do tego bardzo jej blisko do kształtu zaproponowanego już 15 lat temu. Logo Apple u góry nadal błyszczy i jeśli będziecie je dotykać, na pewno zbierze odciski. Otacza je jednolita, aluminiowa forma, która przede wszystkim ma wyglądać dobrze. Mnie cieszy, że z przodu znajdują się dwa porty USB-C oraz złącze słuchawkowe – to minimalistyczny komputer, więc takie podstawy na froncie wystarczają.

W tym roku konstrukcja jest jeszcze mniejsza od poprzednich generacji opartych o autorskie jednostki obliczeniowe Apple, więc nie można po niej się spodziewać bogatego zestawu portów. Z perspektywy codziennego korzystania cieszy, że producent nie zapomniał o porcie Gigabit Ethernet, bowiem ten nieraz ratuje w domach z nie tak dobrym zasięgiem Wi-Fi. Jeżeli z jakiegoś powodu chcecie wykorzystać prędkość większą niż 1 Gigabit, musicie dopłacić za taką zgodność.

Jednemu muszę się jednak sprzeciwić. Doskonale rozumiem, że żyjemy w czasach chmury, a USB-C to uniwersalny standard ładowania dla urządzeń mobilnych. Jednocześnie w dalszym ciągu ogromna rzesza akcesoriów do komputerów (także tych działających w tandemie z Mac OS) oraz nośników plików korzysta ze standardowego portu USB-A. Dlatego w domowym komputerze nie wycinałbym “tradycyjnego” złącza USB. Z drugiej strony z tyłu znajdziemy trzy złącza USB-C, więc opcji połączeń jest już i tak dość sporo.


Szukacie wyłącznika? Pod żadnym pozorem nie podnoście komputera, bo czeka was nieprzyjemna, pełna odcisków palców niespodzianka. Z jednej strony rozumiem argument, że “Maca się nie wyłącza przyciskiem praktycznie wcale” i że “przecież większość z nas i tak uśpi go z poziomu systemu”. Mimo tego nie spodziewałem się, że Apple aż tak nie przyłoży się do wyglądu tego elementu, który ze względu na gumowaną podstawę bardzo trudno jest doczyścić. Samo sięgnięcie palcem będzie od nas wymagało albo podniesienia urządzenia, albo dobrej gimnastyki, zwłaszcza że wyłącznik jest na tyle konstrukcji.
Moc Maca Mini z M4 to nie tylko benchmarki, ale te również są niczego sobie
Czy ktoś spodziewał się, że układ Apple M4 będzie słabszy lub mniej wydajny od swoich poprzedników? Testowana wersja składa się z 10-rdzeniowego układu graficznego oraz 10 rdzeni części procesorowej. Cztery z nich to jednostki wydajne o taktowaniu do 4,4 GHz, a na co dzień większą część zadań wykonują rdzenie efektywne energetycznie z taktowaniem 3,3 GHz. Względem poprzedniej generacji Maca Mini postawiono też na szybszą architekturę wewnętrzną. Wszystko to w procesie litograficznym 3nm, zarezerwowanym dla najnowszych i najmocniejszych urządzeń na rynku. W testowanej wersji dostaliśmy także 24 GB RAM-u.
Jak więc miałoby tu być przeciętnie? MacOS to system skrojony pod komputery Apple, a komputery Apple są skrojone pod pracę na MacOS. Niby możecie wymienić samodzielnie dysk, ale Apple nie zachęca, by to robić, po części zapewne dlatego, że dobrze optymalizuje doświadczenie dla przeciętnego użytkownika. Rezultaty w benchmarkach nie są zatem żadnym zaskoczeniem:
- Cinebench 2024 GPU – 4556 punktów;
- Cinebench 2024 CPU jeden rdzeń – 174 punkty;
- Cinebench 2024 CPU wiele rdzeni – 965 punktów;
- Disk Speed Test – 2946,2 MB/s zapisu; 2985,8 MB/s odczytu;
- Geekbench AI Score – 4727 punktów (Single Precision Score); 7776 punktów (Half Precision Score); 6307 – uśredniony wynik
- Geekbench OpenCL 37863 punktów;
- Geekbench CPU pojedynczy rdzeń – 3910 punktów;
- Geekbench CPU wiele rdzeni – 14985 punktów.





Mamy do czynienia z ciekawą sytuacją, bowiem wynik pojedynczego rdzenia potrafi przebić układy z M1 Pro, Max i Ultra. Oczywiście to wielordzeniowy potencjał ma znaczenie przy ambitnych zadaniach, ale i jednym rdzeniem można ugrać w pewnych operacjach. To, co jednak odczuje każdy, to zupełną bezproblemowość pracy na MacOS pod względem wydajności. Na odszumienie zdjęcia w programie Lightroom, które odbywa się na urządzeniu, czekałem 9 sekund. Dla porównania, komputer z RTX4070, Intelem i9-13900K i dyskiem SSD o porównywalnej szybkości potrzebuje około 8 sekund. Różnica w poborze mocy jest kolosalna. Do tego to na Macu lepiej montowało mi się wideo z dodawaniem efektów przejść, modyfikacjami w zakładce Fusion w Davinci Resolve czy przyspieszaniem wideo.
Jednocześnie chciałbym, abyście zrozumieli, że to nie do końca tak, iż Mac Mini M4 to sprzęt skrojony pod każde wyzwanie. Jasne, dostaliśmy układ graficzny z technologią śledzenia promieni, ale do tworzenia wydajnych doświadczeń z grami na MacOS jeszcze trochę brakuje.
Apple lubi chwalić się współpracami przy ciekawych tytułach jak Baldur’s Gate 3, Resident Evil Village czy Death Stranding Definitive Edition oraz abonamentem Apple Arcade z pakietem gier, ale to na razei wyjątki od reguły. Gier natywnych dla układów Apple nie ma jeszcze zbyt wielu i możliwe, że sytuacja będzie się poprawiała, ale na razie trudno to ocenić. W dodatku wydajność grafiki można tu porównać do RTX-a 3050 – nie tak źle na mały komputer, ale nie tak wiele, by zrobić wrażenie na współczesnym rynku gier.
Tak, mógłbym się przyzwyczaić do MacOS. Na drodze stoi coraz mniej przeszkód
Z reguły, gdy mowa o komputerach, nikt nie recenzuje systemu operacyjnego. Nie podejmę się też takiej oceny – mogę za to powiedzieć, że przesiadka, choć nie jest usłana różami, jak najbardziej jest możliwa i staje się prostsza. Niestety, mój komputer na Windowsie nie chciał dogadać się z narzędziem Asystent Migracji na MacOS i w efekcie musiałem samodzielnie instalować programy oraz przenosić kluczowe pliki. O wiele łatwiej jest tym, którzy mają urządzenia od Apple.

Moje ostatnie dłuższe doświadczenia z systemem operacyjnym Apple to korzystanie z… MacOS X w szkole podstawowej. Jednocześnie w obecnych czasach nie czuję już tak dużej dysproporcji wiedząc, że większość aktywności dzieje się w przeglądarce, a rozwój międzyplatformowych aplikacji wpłynął na rozwój bardziej jednolitych interfejsów. Apple robi też jednak kilka rzeczy w sposób przyjazny dla osób zmieniających system. Jeśli przyzwyczailiście siebie do konkretnych skrótów, w ustawieniach możecie zmienić je tak, by odpowiadały ułożeniu przycisków Alt i Ctrl.

Nie przyzwyczaję się za to do systemu dzielenia okien, bo nie chodzi tylko o przyzwyczajenia. Microsoft rozwiązał to w Windowsie o wiele lepiej i Apple upierające się przy klikaniu przycisku zarządzania oknem zamiast ich przeciągania stoi dla mnie na straconej pozycji. Podobnie rzecz ma się z brakiem opcji podejrzenia hasła. O ile piszę sporo na klawiaturze, tak w dalszym ciągu chciałbym zyskać możliwość podglądu, zwłaszcza gdy konfiguruję hasło. Dodatkowy poziom zabezpieczeń przy pobieraniu aplikacji także bywa irytujący, a sam proces instalowania tych pobranych z sieci prezentuje się dość… zabawnie. Przeciąganie ikony do folderu może zaskoczyć kogoś, kto musi walczyć z plikami .exe.
Czytaj też: Test MacBook Air M4 15,3 – możesz zapomnieć o ładowarce
Prawda o przejściu na inny system to także prawda o tym, jak obecnie użytkujemy komputerów. Wiele z naszych aktywności odbywa się w przeglądarkach, gdzie przeniosła się część aplikacji. Tracąc pewne funkcje, zyskaliśmy wygodę zapisywania danych w chmurze czy dzielenia się projektami z ludźmi, którzy nie musieli nigdy stykać się z kodami aktywacyjnymi w aplikacjach. Znakomita większość z nas nie potrzebuje odtwarzacza wideo działającego w wielu formatach, bo ma dostęp do serwisów streamingowych, zresztą jeśli kochacie torrenty, to wybierzecie komputer z Windowsem. MacOS jest dla tych, którzy nie gonią za niszą, a sprzęt ma komplementować ich życie. I trochę ta filozofia zaczyna do mnie przemawiać.
Jakie to ciche! Kultura pracy Mac Mini z M4 to wzór
W tym przypadku to krótki akapit o tym, jak to Mac Mini z M4 nigdy nie osiągnął porównywalnej głośności do mojego komputera, nawet gdy wrzuciłem mu na tapet montaże, pracę na wielu kartach przeglądarki, benchmark i edycję graficzną. W tym komputerze wszystko gra i potrafi on wytworzyć lekki szum, ale jest to szum, jaki na biurku bez podkładki może wywołać ruch myszką. Nawet gdy rozkręcają się wentylatory, głośność nie przekracza 42 dB, mierzonych z pozycji siedzącej z biurka. To wynik cichszy także od wielu laptopów na Windowsie.
Czytaj też: Recenzja iPad mini (2024). Ani trochę go nie potrzebujesz, ale i tak będziesz go chciał
Nie czuć też nadmiaru ciepła. Nie rozgrzejecie komputerem od Apple waszego pomieszczenia, jak niegdyś pozwalały na to komputery z Windowsem. Pobory mocy także są tu bardzo niskie. Przy stanie uśpienia z opcją szybkiej aktywacji, mowa o przedziale od 5 do 7W. Przy intensywnych zadaniach jesteśmy w przedziale między 60 a 70W. Dla porównania, wspomniana wcześniej karta graficzna RTX 3050 z 8 GB pamięci konsumuje średnio 130W i wymaga zasilacza o mocy 550W. Czy to mówi samo za siebie? Wiem, że to porównanie, nomen omen, jabłek do gruszek, natomiast z perspektywy mniej świadomego użytkownika komputera różnica jest spora.
Mac Mini z M4 może i ma mało pamięci, ale i tak jest wielki
Nie rzucam się z miejsca w objęcia ekosystemu Apple, bo lubię komfort, jaki przez lata osiągnąłem na Windowsie i wolę smartfony z Androidem w większości scenariuszy. Jestem jednak w stanie zrozumieć, że mały, energooszczędny stacjonarny komputer, który może zrobić to samo, co duży komputer, to przepis na sukces. Jeśli jednak miałbym doradzać, nieco po Windowsowemu, warto postawić na rozszerzenie pamięci w inny sposób niż dokupowanie 256 GB przestrzeni za prawie 1000 złotych. Cena na poziomie 5000 złotych nie czyni z Maca Mini M4 atrakcyjnej jednostki dla tych, którzy mogą złożyć swój komputer lub dokupić stację z dodatkowymi portami i slotem na dysk SSD.

Mimo tego jestem zdania, że to właśnie konfiguracja z 24 GB RAM-u jest tym, czego możecie chcieć od komputera Apple. Trudno było mi znaleźć jakiekolwiek momenty, w których czułbym niedosyt pamięci. Apple po prostu ma przepis na dobry sprzęt i niezależnie od tego, czy wolicie wybrać laptop, czy tak podręczny komputer jak Mac Mini z M4, przy codziennej pracy nie poczujecie rozczarowania. Z MacOS może do końca się jeszcze nie polubiłem, ale widzę powody, dlaczego ktoś miałby przejść na ten system, a przy progu wejścia na poziomie 3000 złotych wygląda to zdecydowanie przyjemnie dla większości osób, w tym także Polaków. Doczekaliśmy się komputera Apple na polską kieszeń.