Rewolucja czy chaos? Rower DJI z turbodoładowaniem budzi kontrowersje
DJI wzbudziło poruszenie w świecie rowerów elektrycznych, udostępniając aktualizację firmware’u dla swojego silnika Avinox. Dzięki niej tryb Turbo oferuje teraz stałą moc 1000 watów, która wcześniej wynosiła 850 watów i była uznawana niejako za tą szczytową, bo dostępną tylko przez 30 sekund. Nie jest to więc byle ulepszenie, bo Avinox sam w sobie jest przepotężnym silnikiem, który generuje 120 Nm momentu obrotowego. Pozostaje więc pytanie – czego możemy oczekiwać po odblokowaniu pełni jego potencjału poprzez podniesienie stałej mocy do 1000 watów w trybie Turbo?
Czytaj też: Rozwiązali największy problem konserwacji rowerów. Jak smarować rowerowy łańcuch, to właśnie tak

Po zaktualizowaniu firmware do najnowszej wersji rower z tym napędem (np. Amflow PL Carbon Pro) nie tylko świetnie rusza z miejsca i radzi sobie na stromych podjazdach, ale też utrzymuje imponujące przyspieszenie i dynamikę przy wyższych prędkościach. To połączenie momentu i mocy czyni z Avinoxa jednostkę, która znacząco wykracza poza standardy wyznaczone przez większość silników w e-bike’ach. Wszystko fajnie, ale musimy pamiętać o jednym – to nielegalne.
Czytaj też: Wymyślili idealne zabezpieczenie rowerowe. Po prostu musisz to mieć

W Unii Europejskiej rowerem elektrycznym można nazywać pojazd tylko wtedy, gdy silnik ma maksymalnie 250 watów i wspomaga jazdę do 25 km/h. Przekroczenie tych granic oznacza przeskok do kategorii motoroweru – wraz z obowiązkiem rejestracji, ubezpieczenia oraz noszenia kasku. Dlatego aktualizacja DJI nie jest tylko ciekawostką technologiczną, ale potencjalnym początkiem sporów prawnych. Jeśli zignoruje się te granice, niektóre modele z Avinoxem mogą trafić na czarną listę – nawet zanim trafią na asfalt.
Czytaj też: Jeździsz na nim, ale wkrótce może być to nielegalne. Chcą uderzyć w rowery
Tego typu ruchy są też problematyczne dla wszystkich producentów e-bike, bo taka ofensywa DJI może sprowokować unijne instytucje do przeregulowania całego segmentu, a to oznacza kłopoty nie tylko dla giganta z Chin, ale i dla mniejszych graczy, którzy trzymają się przepisów. Stawką w tej grze jest nie tylko prawo, ale też zaufanie klientów i przyszłość całej kategorii rowerów elektrycznych, które stają się coraz bardziej problematyczne w legislacyjnym świetle.