Test Huawei Watch Fit 4 Pro – umie to co smartwatch, ale wygląda inaczej

Huawei Watch Fit 3 rozbił bank i trudno się temu dziwić. Producent poszedł więc za ciosem i zaprezentował nie jednego, a dwóch jego następców. Huawei Watch Fit 4 Pro nie tyle gościł, co wręcz zadomowił się na mojej ręce przez ostatni miesiąc i zostawia po sobie pozytywne wrażenie – dużo zalet, ale i dwie spore wady.
Test Huawei Watch Fit 4 Pro – umie to co smartwatch, ale wygląda inaczej

Wspomniany Watch Fit 3 to był przepis na sukces. Huawei włożył do kompaktowego zegarka, choć niektórzy słusznie uważają go za opaskę sportową i obie strony mają tutaj rację, funkcje znane z dużych smartwatchy. Będąc precyzyjnym – większość funkcji, ale w cenie o połowę niższą. To nie mogło się nie sprzedać i choć nie znamy konkretnych liczb, producent zapewnia, że jest więcej niż dobrze. Następcy Watcha Fit 3 z jednej strony mają łatwe zadanie, bo droga została utorowana i idealnie wygładzona, z drugiej sukces nie będzie łatwy do powtórzenia.

Tak, Huawei Watch Fit 4 Pro wygląda jak Apple Watch i co mu zrobicie?

Podobieństwa do Apple Watcha mogły wyjść na dobre w przypadku Watcha Fit 3, bo branża mocno się z tego śmiała po jego premierze. Huawei Watch Fit 4 Pro przypomina go chyba jeszcze bardziej i producent nie ma zamiaru tego ukrywać. Podczas przedpremierowego pokazu chwali się nawet tym, że jego zegarek ma cieńszą obudowę.

Pod względem wykonania – klasa. Tytanowa ramka, stop aluminium wokoł ekranu, szafirowe szkło, 9,3 mm grubości, masa piorkowa, bo to jakoś ok 30 gramow. Do tego wodoodporność na zegarkowym poziomie 5 ATM, nurkowanie do 40 metrow. Pomijając oczywiście dyskusyjne podobieństwa, nieduży sprzęt, ładny, świetnie wykonany, to może się podobać.

Nie do końca podoba mi się zielony wariant kolorystyczny, ale tylko dlatego, że ogolnie nie przepadam za zielonym i co więcej, sam wybrałem ten wariant do testow ze względu na nylonowy pasek. Ze względu na urazy nadgarstka często czuję dyskomfort podczas noszenia zegarka i po dłuższym czasie drętwieje mi dłoń. Tymczasem Fita 4 Pro, z przerwami na prysznic o czym zaraz, byłem w stanie nosić bez przerwy przez tydzień czasu. Jest na tyle lekki i płaski, do tego sam pasek też jest lekki i idealnie dopasowuje się do ręki, że przez większość czasu dosłownie nie czuć, że ma się go na ręce.

Z prysznicem problem polega na tym, że nylonowy pasek nasiąka wodą i długo schnie. To nie jest problem tylko tego modelu, zwyczajnie ten materiał tak ma. Do tego bardzo łatwo się brudzi. Więc wolałem go nie moczyć wtedy, kiedy to nie było konieczne. Plus jednak za to, że dosyć łatwo się go czyści. Do wyboru są jeszcze paski z fluoelastomeru, czy jak kto woli – gumowe, ale te już zachowują się na ręce jak klasyczny zegarek, a przez to, że są mniej dopasowane, pomiary wykonywane przez smartwatch mogą być nieco mniej dokładne.

Ekran w Huaweiu Watch Fit 4 Pro to coś pięknego

Ekrany w zegarkach Huaweia to klasa sama w sobie. AMOLED, tutaj o przekątnej 1,82 cala, 408 x 408 pikseli ma deklarowana jasność to 3000 nitow, co pewnie da się osiągnąć w laboratorium, ale w praktyce jasności nie brakuje, nawet w bardzo silnym słońcu. Wyświetlane treści są zwyczajnie piękne. Ładnie nasycone ikony na idealnie czarnym tle głównego Menu to coś, na co chce się patrzeć.

Wybór tarcz, jak we wszystkich zegarkach Huaweia, jest chyba nieskończony. Listę z tarczami można przewijać w nieskończoność i tu każdy będzie w stanie coś wybrać. Oczywiście są tarcze darmowe, jak i płatne. To, co trzeba pochwalić, to możliwość przetestowania płatnych tarcz, bo dobrze wiemy jak jest – tarcza na ekranie telefonu będzie ładna, na zegarku średnio, a 5 zł piechotą nie chodzi, że już o 12 nie wspomnę. Więc każdą tarczę można za darmo przetestować przez 5 minut i zobaczyć jak wygląda na zegarku.

Co potrafi Huawei Watch Fit 4 Pro? Może Wam zrobić EKG

Pod względem dostępnych funkcji Huawei Watch Fit 4 Pro oferuje praktycznie to samo, co duże zegarki i do długiej listy funkcji dołączył nawet pomiar EKG. Dostępnych funkcji jest jednak znacznie więcej.

Podstawa w zegarku, czyli synchronizacja powiadomień – jest i działa. Bez względu na to, czy się połączymy z iOS czy Androidem z synchronizacją powiadomień ze wszystkich aplikacji, z jakich korzystam, nie miałem najmniejszych problemów. Mamy wbudowany mikrofon i głośnik, więc jak lata temu Power Rangers, możemy porozmawiać z Zordonem. Dla niektórych to nadal dziwnie brzmi, ale uwierzcie, że to bardzo wygodna funkcja jak macie zajęte ręce. Mikrofon ładnie zbiera dźwięk, głośnik jest donośny i rozmawia się całkiem komfortowo, co czasem zdarza mi się nawet podczas jazdy hulajnogą.

Jeśli chodzi o śledzenie aktywności to po dodaniu EKG mamy tu prawie wszystko. Poza nowym czujnikiem X-TAP dostępnym w zegarkach Watch 5. Czyli jest śledzenie cyklu menstruacyjnego, termometr, pomiar pulsu, natlenienia krwi, sztywności tętnic, jakości snu i poziomu stresu. Są koniczynki zdrowia, gdzie wypełniamy dzienne cele kroków, czy wypitej wody. Pomiary, na moje oko, wydają się działać prawidłowo. Godziny snu są dobrze zliczane, pomiar pulsu stabilny, więc tutaj wszystko jest w jak najlepszym porządku. Pomiary są wykonywane za pomocą czujnika TruSense i to wyróżnia wariant Pro, bo nie ma go ani Fit 4, ani nie miał Fit 3.

Mamy tu prawie wszystko, bo Watch Fit 4 Pro nie ma dostępnej funkcji zdrowie na oku, czyli łączonego pomiaru kilku parametrów pracy organizmu w minutę. To zostaje zarezerwowane dla dużych zegarków Huaweia i trudno producenta za to winić, w końcu czymś droższy sprzęt musi się wyróżniać.

Czy pomiary działają na całkowicie wytatuowanej ręce? Nadal nie. Mówimy o sytuacji, kiedy mamy rękę całkowicie pokrytą tuszem bez wolnych przestrzeni i na tak pokrytej skórze czujniki nie działają.

Skoro Fit, to musi być rozbudowane śledzenie aktywności

W kwestii śledzenia aktywności mamy na dobrą sprawę… wszystko. Jest rozbudowany tryb golfowy, który przyznaję kompletnie mnie nie interesuje, podobnie jak zakładam większości osób w tym kraju. Już bardziej przydatny pewnie będzie tryb nurkowania, ale to nadal funkcja dla małej części użytkowników. Co warto zauważyć, jest tu czujnik zanurzenia i zgodność z normą EN13319, co pewnie nurkom coś powie, mi nie mówi to nic. Ale już cała reszta możliwości powinna wzbudzać większe zainteresowanie. Czyli śledzenie aktywności w ponad 100 dyscyplinach sportowych i co ważne, wraz z precyzyjną lokalizacją.

Huawei Watch Fit 4 Pro ma dwuzakresowy GPS integrujący lokalizację z pięciu rożnych systemów. Zegarek sam w sobie nie ma map, ale możemy je wysłać do pamięci z aplikacji Huawei Zdrowie na smartfonie. Lokalizacja działa wzorowo, miałem okazję przetestować ją w Tatrach i sprawdziła się bardzo dobrze. Po zakończonym marszu czy biegu możemy podejrzeć całą trasę lub wygenerować animację pokazującą ją punkt po punkcie. Jeśli się zgubimy, choćby w lesie, zegarek jest w stanie wyprowadzić nas do punktu wyjścia, więc w sumie dla pewności warto funkcję śledzenia mieć na wszelki wypadek aktywną.

Biegacze mogą skorzystać z funkcji rysowania trasy przed startem biegu, wtedy zegarek poprowadzi nas punkt po punkcie według tego, jaka trasę ustalimy. A jak już przy śledzeniu jesteśmy to niektórym pewnie przyda się barometr i Watch Fit 4 Pro dostał nowy barometr, który ma dostarczać dokładniejsze dane. Cóż… jest i działa, choć przyznaję, że w górach podawał wysokości niemal identyczne jak te, które są wpisane m.in. w przewodnikach po szlakach.

Czas pracy Huaweia Watch Fit 4 Pro mocno zależy od sposobu użytkowania

Czas pracy Huawei deklaruje na poziomie maksymalnie 10 dni i jest to do zrobienia, jeśli używamy zegarka tylko do synchronizacji powiadomień i pomiarów. W przypadku korzystania z GPS producent mówi o 4 dniach i to też zależy od tego, ile z niego korzystamy.

Przy lokalizacji przez 8-10 godzin dziennie bateria padła mi w połowie trzeciego dnia, ale tu mówimy o najbardziej obciążającym scenariuszu. W typowym użytkowaniu tydzień działania macie zapewniony. Bateria do pełna ładuje się szybko, bo w niewiele ponad godzinę.

Huawei Watch Fit 4 Pro ma dwie wady, które mogą być istotne z punktu widzenia niektórych użytkowników

Wady? Mam dwie, które nie każdemu muszą przeszkadzać, a na obie trafiłem na wyjeździe. Pierwsza to ładowarka z USB typu A. Raczej wszystko dzisiaj mamy na USB-C i podczas wyjazdu musiałem dwa razy ładować Watcha Fit 4 Pro z portu USB w telewizorze. Ładowarka jest magnetyczna z dwóch stron, więc nie tylko trzyma zegarek na magnesie, ale też możemy ją przyczepić do metalowej powierzchni. To nie jest wada tylko tego modelu, wszystkie zegarki Huaweia mają ładowarki z USB-A i to wypadałoby w końcu zmienić.

Co też warto zaznaczyć, Watch Fit 4 Pro, podobnie jak i nowa seria Watch 5, nie ładuje się za pomocą ładowarki z poprzednich generacji zegarków Huaweia. Ładować można go tylko nową ładowarka z zestawu.

Druga wada to brak blokowania przycisków w trakcie ćwiczeń. O ile ekran jest zablokowany, pojedyncze wciśnięcie obracanej koronki zatrzymuje ćwiczenie, a przytrzymanie je kończy. Kiedy może nie tyle schodziłem, co spełzałem z jednego ze szczytów w Tatrach miałem wygięty nadgarstek w taki sposób, że dłoń dociskała koronkę przez kilkanaście sekund, co zakończyło aktualny cykl śledzenie aktywności. Było to idealnie w połowie trasy, więc musiała ona zostać podzielona na dwa pomiary. Wyobrażam sobie, że wiele osób, które chciałoby się pochwalić swoim wynikiem, mogłoby delikatnie mówiąc poczuć lekkie rozdrażnienie w tej sytuacji.

Huawei Watch Fit 4 Pro to kolejny bardzo dobry zegarek w ofercie firmy

Watch Fit 4 Pro został wyceniony na 1 199 zł. Sporo, choć na tle możliwości to nie wydaje się zbyt duża kwota, ale pewnie ze względu na niższą cenę to Fit 4 bez Pro będzie sprzedawać się lepiej. Do 29 czerwca mamy promocję i cena spada w tym okresie na 999 zł, więc jak brać, to teraz.

Czy polecam? Tak, choć nie obraziłbym się, gdyby Huawei wprowadził nylonowy pasek w innym kolorze. Szary w Ficie 3 wyglądał genialnie! Poza tym solidny sprzęt, dobrze działa, jest mega wygodny i jeśli ktoś ma dość klasycznych zegarków lub ładowania smartwatcha co wieczór, drodzy użytkownicy Apple Watcha, to to jest dobry adres.