Co istotne, poza korzyściami natury ekologicznej, wprowadzone zmiany będą też odczuwalne z punktu widzenia wydatków. Wdrożony przez naukowców proces opiera się na jednoetapowej ekstrakcji z rud niskiej jakości, dzięki czemu można pozyskiwać składniki taniej i szybciej.
Czytaj też: Tesla znów na łopatkach. Stellantis pokazało elektryzujący pazur akumulatorowy
Dla środowiska zaletą będzie redukcja emisji dwutlenku węgla, które są problematyczne ze względu na napędzanie zmian klimatu. Oczywiście jednym ze sposobów jest odchodzenie od paliw kopalnych, ale nawet w takim przypadku trudno jest obniżyć powstawanie gazów cieplarnianych do zera. Nawet produkcja akumulatorów generuje emisje, dlatego naukowcy starają się je ograniczać.
Jednym ze składników szczególnie istotnych dla sektora elektryków jest nikiel, choć poza akumulatorami samochodowymi stosuje się go też w produkcji stali nierdzewnej czy magazynów energii. O skali zapotrzebowania na ten pierwiastek najlepiej świadczy fakt, iż popyt na niego prawdopodobnie wzrośnie aż dwukrotnie do 2040 roku.
Nowa, jednoetapowa metoda ekstrakcji litu pozwala pozyskiwać ten składnik akumulatorów w bardziej ekologiczny sposób i przy ograniczonych kosztach
Problem pojawia się w momencie, gdy zdamy sobie sprawę, że produkcja tony niklu jest związana z wyemitowaniem nawet 20 ton dwutlenku węgla, który trafia do atmosfery. Aby zaradzić tego rodzaju problemom inżynierowie opracowali bezemisyjną metodę ekstrakcji niklu przy użyciu plazmy wodorowej. Poza redukcją emisji można byłoby tym sposobem dodatkowo czerpać korzyści z wykorzystywania rud niskiej jakości, które dotychczas nie były brane pod uwagę.
O tym, jak miałoby działać nowe podejście, stojący za nim naukowcy piszą w Nature. Dzięki plazmie wodorowej można ekstrahować nikiel z rudy w ramach jednoetapowego procesu. Redukcja emisji wynosi dzięki temu aż 84 procent, a jakby tego było mało, mówi się też o 18-procentowym spadku zapotrzebowania na energię. Cały proces może być oczywiście zasilany zasobami o odnawialnym charakterze.
Czytaj też: My ograniczamy emisje, a Chińczycy niczym się nie przejmują? Nowy raport pokazuje prawdę
Wcześniej etapów było zdecydowanie więcej, ponieważ konieczna okazywała się kalcynacja, wytapianie, redukcja i rafinacja, co poza tym emisjami generowało też ogromne koszty. Teraz takie problemy są już jedynie melodią przeszłości, a dodatkową zaletę stanowi fakt, że nowa technologia pozwala czerpać korzyści nawet z rud o relatywnie niskiej jakości. Takowe mogą zawierać aż 60 procent światowych rezerw niklu, dlatego bez wątpienia drzemie w nich ogromny potencjał.