Realpolitiks 3: Earth and Beyond – rządzenie światem to bardzo wymagające zadanie [RECENZJA]

Każdy człowiek zapewne choćby raz w życiu marzył o tym, aby władać światem. Oczywiście zadanie to nie jest zazwyczaj wykonalne… chyba, że w świecie wirtualnym. Realpolitiks 3: Earth and Beyond to właśnie taka produkcja, która pozwala władać może nie światem, ale wybranym krajem. Poprowadzisz go nie tylko do rozkwitu na Ziemi, ale również i poza nią.
Realpolitiks 3: Earth and Beyond
Realpolitiks 3: Earth and Beyond

Trzecia odsłona gier strategicznych katowickiego studia Jujubee to strategia w stylu “grand”, czyli gameplay to wprowadzanie ustawień w celu osiągnięcia oczekiwanych efektów, a widowiskowe konflikty zbrojne zdarzają się rzadko. To specyficzna kategoria gier, nieprzeznaczona dla miłośników szybkich akcji, a osób, które mają cierpliwość czekać pół godziny na to, aby zobaczyć efekty niewielkiego przesunięcia suwaka w jednej z opcji. Jako że nie mam nic przeciwko takiej zabawie, sięgnąłem po Realpolitiks 3 bez uprzedzeń. Jakie wnioski?

Realpolitiks 3: Earth and Beyond – o co tu chodzi?

Nie będzie zaskoczeniem, że w grze chodzi o maksymalny rozwój własnego kraju i stanie się globalną potęgą. Zaskoczeniem może być natomiast nietypowe rozwiązanie, jakim jest wyjście poza Ziemię – co zresztą obiecuje nam sam tytuł produkcji, czyli Realpolitiks 3: Earth and Beyond. Tu zdradzę, że można kolonizować Księżyc, Marsa, a także pozyskiwać minerały z innych planet oraz ciał niebieskich. Jednak długa do tego droga i nie jest powiedziane, że ktokolwiek da ją radę przemierzyć.

Zacznę jednak od początku – czyli wyboru kraju, który poprowadzimy. Mamy do dyspozycji aż 195 obecnie istniejących państw. Ich potęga określana jest w skali od 1 do 10. Najwyższą notę mają tylko dwa – USA i Rosja. Przy wyborze otrzymujemy informacje o potencjale każdego z nich, co pozwala na dokonanie lepszego wyboru. Polska ma tu 6/10, więc nie jest źle, aczkolwiek mogłoby być lepiej. Przed wskazaniem na kraj dokonujemy wyboru, czy chcemy wziąć udział w zwykłej rozgrywce, czy też poszerzonej o zmiany klimatyczne i płynące z tego tytułu konsekwencje (protesty klimatyczne, zmiany krajobrazu itp.).

Po dokonaniu wyboru można również zmienić imię, nazwisko oraz wygląd wybranego lidera. A co dalej? Każdy kraj podzielony jest na rejony, w których można budować obiekty. Jednak aby było to możliwe, potrzebne są oczywiście pieniądze. Te zaś pozyskujemy z podatków, już istniejących budynków, handlu oraz zawartych paktów. Realpolitiks 3 daje ogrom możliwości – od rozwoju ministrów w rządzie po akcje mające na celu zdestabilizować sytuację w wybranym regionie oraz otwartą wojnę.

Jednakże sprawdza się stare powiedzenie: “co za dużo, to niezdrowo”. Gra oferuje setki możliwości, lecz wszystko jest tak chaotycznie ułożone i nieintuicyjne, że może to aż zniechęcać. Na ekranie głównym mamy aż 19 ikonek związanych z różnymi aspektami naszego państwa – od ekonomii po awansowanie oficerów wojsk. Każda ikonka prowadzi do kolejnych okienek, jednak nigdzie nic nie jest wyjaśnione. Dlatego gdy widzisz, że nie możesz wykonać jakiejś akcji, ciężko zorientować się, dlaczego. Dotyczy to zarówno rozwoju technologii, jak i akcji dyplomatycznych czy ekonomicznych.

Czytaj też: Recenzja Atomfall – niebezpieczne przygody w sielskim klimacie

Owszem, w grze znajdują się instrukcje, a nawet wideoporadniki, cóż z tego, jeśli nie zawsze są one przejrzyste. Czasem nawet jeszcze bardziej zaciemniają sytuację i człowiek nie ma pojęcia, co robić dalej. Interfejs przypomina zagracony składzik, a niektóre rzeczy schowane są w nim tak głęboko, że trzeba przeklikać się przez kilka okienek, aby znaleźć to, czego szuka. Ja rozumiem, że deweloperzy chcieli dać graczom nieograniczone możliwości, jednakże wykonanie po prostu im nie wyszło. Można mieć przez to poczucie jednego, wielkiego chaosu – a czy znajdzie się wystarczająco wielu graczy, którzy poświęcą 2-3 godziny swojego życia na naukę obsługi tej produkcji? Szczerze wątpię.

Oczywiście to, że można robić tu niemal wszystko, co w prawdziwej polityce, a to olbrzymia zaleta. Potencjał jest kolosalny – od lobbowania wybranej partii, aby pomogła we wprowadzaniu zmian w konstytucji po dołączanie do sojuszy wojskowych i gospodarczych oraz wysyłania satelitów i kolonistów w przestrzeń. Nie brak także możliwości prowadzenia działań wojennych. Ich specyfika uzależniona jest od terenu – mamy zarówno bitwy lądowe, jak i morskie. Tu obsługa wojsk jest prosta – po prostu przesuwamy jednostki na mapie w określony rejon.

Realpolitiks 3: Earth and Beyond – oprawa graficzna

Główne okno to mapa świata z wyraźnie rozgraniczonymi państwami oraz mniej widocznymi podziałami ich na regiony. Nie wiem, kto wpadł na pomysł, aby domyślne ustawienia obejmowały pogodę – gdy zaczynałem grę Polską, przesuwające się nad naszym krajem chmury skutecznie wszystko mi zasłaniały. Podobnie, gdy grałem krajami mającymi na swoim terytorium pustynię – piaski sprawiały, że nic nie było widać. Dopiero wyłączenie pogody pomogło w zabawie bez większych przeszkód.

Mam też pewne zastrzeżenia co do kolorystyki – jak widać na poniższych zrzutach ekranu, jest ona dość nieciekawa, zaś wiele barw zlewa się w jedno. Same ikonki wykonane są w taki sposób, ze wiele z nich nie zdradza, do czego służą. Konieczne jest ich sprawdzanie metodą prób i błędów, co również pochłania mnóstwo czasu. A przy okazji – jego upływ w grze możemy regulować. I przydaje się to, gdyż np. budowanie banku potrafi zająć… ponad 600 dni, więc czas oczekiwania możemy sobie skrócić. Oczywiście w trakcie tego okresu dochodzi do innych wydarzeń, jednak w dowolnej chwili można zastopować upływ dni.

Mówiąc ogólnie – Realpolitiks 3: Earth and Beyond mapą ogólną nie zachwyca, aczkolwiek w poszczególnych okienkach grafiki obiektów i postaci wykonane są w sposób miły dla oka.

Realpolitiks 3: Earth and Beyond – wrażenia z zabawy i podsumowanie

Spędziłem przy Realpolitiks 3: Earth and Beyond sporo czasu, z czego większość poświęciłem na próby znalezienia powiązań pomiędzy poszczególnymi funkcjami. Nie powiem, aby miało to coś wspólnego z dobrą zabawą. Raczej było to dość męczące i monotonne doświadczenie. Nie pomagał fakt, że komputerowi oponenci zachowywali się czasem w sposób absurdalny. Przykład – zawiązałem sojusz obronny z sąsiadem, który tydzień później sojusz ów zerwał, aby za kilka dni zaproponować go ponownie. Takich dziwnych sytuacji jest aż za wiele.

Lubię gry strategiczne, jednak w tym przypadku przedobrzono z ilością dostępnych funkcji. Nie byłoby to złe, gdyby obsługę dało się opanować w jakiś szybki, zrozumiały sposób. Zabrakło mi jakiegoś tutoriala, który krok po kroku wprowadziłby w arkana zabawy. A tak – mamy kolosalny potencjał, jednak aby go poznać, trzeba uzbroić się w równie kolosalne pokłady cierpliwości. Jeśli komuś to nie przeszkadza, być może będzie się przy tym dobrze bawić.

Podsumowując zatem – moim zdaniem to mogła być bardzo dobra pozycja, jednakże producent powinien pomyśleć bardziej o wygodzie gracza. Przeklikiwanie się przez setki opcji i brak jakiegokolwiek poradnika, co powiązane jest z czym, zdecydowanie działają na niekorzyść tej zabawy. Trochę szkoda, gdyż ilość możliwości w zabawie robi wrażenie. Dlatego polecam ją tylko tym graczom, którzy mają naprawdę dużo cierpliwości i wolnego czasu.