Canon EOS R50 V to przyjemnie kompaktowy, dobrze wykonany aparat

Canon EOS R50 V powoduje uśmiech na twarzy już po wyjęciu z pudełka. Jest bardzo dobrze wykonany! Największą robotę robi matowe wykończenie, dzięki czemu aparat nie zbiera odcisków palców, a jeśli się zakurzy w trakcie użytkowania to ten kurz tak mocno nie rzuca się w oczy.

Cała konstrukcja, choć plastikowa, jest zwarta, sztywna i nie wydaje żadnych niepokojących dźwięków. Zaślepki portów są gumowe, solidne i dobrze spełniają swoje zadanie. Gumowy jest również grip i to jest bardzo dobre rozwiązanie, które znacznie poprawia pewność chwytu. Z tak kompaktowego sprzętu wiele razy będziemy korzystać tylko jedną ręką i jest to jak najbardziej możliwe, a do tego wygodne. Jest to element, który czasem bywa przez producentów błędnie pomijany w małych konstrukcjach.
Canon EOS R50 V z baterią i kartą pamięci waży 370 gramów. W połączeniu z mniejszym obiektywem, jak choćby RF 16 mm f/2.8 mamy sprzęt, którego praktycznie nie odczujemy w torbie czy plecaku, a do tego zmieści się w większej kieszeni bluzy czy kurtki.

Aparat idealnie komponuje się z mniejszymi obiektywami, których w ofercie Canona mamy coraz więcej, ale też z pomocą przychodzi coraz bogatsza oferta Sigmy. Canona EOS R50 V używałem z dwoma szkłami z mocowaniem RF – 16 mm f/2.8 oraz 35 mm f/1.8 Macro. Z drugim miałem już styczność i jest to bardzo udany obiektyw, który możemy wykorzystać nie tylko do ujęć z bliskiej odległości. Jasna przysłona przydaje się podczas ujęć nocnych, a przy matrycy APS-C z powodzeniem sprawdzi się też do ujęć portretowych. Z obiektywem 16 mm spotkałem się po raz pierwszy i dosłownie jestem oczarowany. Sprawdzi się idealnie do vlogowania kiedy chcemy nagrać siebie z ręki, do ujęć w plenerze, ale też przy wykorzystaniu cropa do ujęć produktowych. Obiektyw jest malutki, lekki, dobrze wykonany i kosztuje zaledwie 1 199 zł(!).
Canon EOS R50 V jest zbudowany do nagrywania wideo

Canon EOS R50 V nie bez powodu ma V w nazwie, w końcu V jak video i to dosłownie widać na każdym kroku. Przede wszystkim są tu trzy bardzo wygodne rozwiązania, które ułatwiają codzienne nagrywanie.
Pierwszy to duży przycisk REC na przodzie obudowy. Nie tylko efektownie wygląda i nadaje aparatowi bardziej profesjonalnego, filmowego wyglądu, ale w połączeniu z diodą na przednim, górnym rogu obudowy jest szalenie praktycznym rozwiązaniem. Jeśli nagrywacie filmy sami to na pewno dobrze znacie sytuację, kiedy z różnych przyczyn nagranie zostało przerwane w trakcie lub zapomnieliśmy go uruchomić. Tutaj możemy wygodnie umieścić aparat na statywie, włączyć nagrywanie przyciskiem na przodzie obudowy, a czerwony kolor diody będzie nas informować o tym, że nagrywanie jest w trakcie.

Trzecim, ogromnym ułatwieniem na miarę współczesnych czasów, jest dodatkowy gwint na boku obudowy. To pozwala umieścić aparat na statywie w pionie. Bez dodatkowych klatek, wymyślnych konstrukcji, kombinowania z nagrywaniem w poziomie szerokim kadrem i wycinaniem z tego pionowego ujęcia. Prościej się nie da. Canon EOS R50 V jest też w pełni przystosowany do działania w pionie i w zasadzie możemy ten wątek rozwinąć w kolejnej części tekstu.
Odchylany ekran, dotykowa i prosta obsługa

Canon EOS R50 V jest wyposażony w 3-calowy ekran TFT o rozdzielczości 1,62 mln punktów. Jest w pełni dotykowy, obracany, oferuje 100% pokrycie kadru i szerokie kąty widzenia do 170 stopni w pionie i poziomie.
Wyświetlacz jest dobrej jakości i ma przyzwoitą czytelność nawet w bardzo jasnym otoczeniu. Miałem okazję używać go w Tatrach, więc jeśli tam dawał radę to możemy być spokojni o to, czy będziemy w stanie widzieć wyświetlane treści.

Interfejs aparatu jest prosty i bardzo intuicyjny. W nawiązaniu do działania w pionie, jego orientacja automatycznie zmienia się wraz z obrotem, więc możemy w zasadzie powiedzieć, że jak w smartfonie. Główne Menu to klasyka, jaką znamy z aparatów Canona z ostatnich lat. Opcje są logicznie pogrupowane, a liczba ustawień nie przytłoczy początkujących użytkowników. Jeśli chodzi o szybkie Menu to w trybie fotograficznym jest ono wyświetlane klasycznie, na całym ekranie, ale już w trybie wideo jest to w formie belki z prawej strony wyświetlacza. Dzięki czemu możemy przeglądać opcje, mając cały czas podgląd kadru. Proste, a wygodne rozwiązanie.

Cała obsługa Canona EOS R50 V jest intuicyjna i nastawiona bardziej w kierunku filmowania. Koło wyboru trybów pracy ma tylko jeden profil fotograficzny, reszta to różne tryby wideo. Co pozwala nam łatwo przełączać się między trybami automatycznymi, manualnymi czy nagrywaniem w zwolnionym tempie. Do dyspozycji mamy też przyciski skrótów do dowolnej personalizacji, pokrętło funkcyjne na górze obudowy oraz drugie pełniące jednocześnie rolę d-pada. Choć na co dzień używamy w redakcji aparatów różnych firm, w zasadzie każdy, kto brał do ręki R50 V praktycznie od razu był w stanie odnaleźć interesujące go opcje.
Canon EOS R50 V to nie tylko prosta obsługa, ale też bardzo proste nagrywanie w wysokiej jakości obrazu

Sercem aparatu Canon EOS R50 V jest matryca CMOS w rozmiarze APS-C o rozdzielczości 24,2 Mpix, a przetwarzaniem obrazu zajmuje się procesor Digic X, który znamy z innych, w tym flagowych aparatów Canona. Podobnie jest w przypadku autofocusu. Dual Pixel CMOS AF II oferuje pełne pokrycie kadru, wykrywanie ludzi, zwierząt i pojazdów (w tym samolotów i pociągów), potrafi śledzić konkretną osobę w tłumie i taki sam system znajdziemy m.in. w Canonie EOS R3 czy R6 Mark II.
Domykając temat specyfikacji, Canon EOS R50 V nagrywa filmy w rozdzielczości 4K w 30 klatkach na sekundę z próbkowaniem z 6K, w 60 klatkach z cropem x1.5 (przycięciem kadru) oraz w FullHD do 120 klatek (w zwolnionym tempie). Nagrania mogą być zapisane z 10-bitową paletą kolorów (próbkowanie 4:2:2) oraz z wykorzystaniem profilu kolorystycznego Canon Log 3, HDR PQ, BT.709 oraz BT.2020. Teraz przełóżmy to na praktykę.

Dla mniej doświadczonych osób, a sam się do takich zaliczam, w aparacie do nagrywania wideo najważniejsze są dwie rzeczy – autofocus i stabilizacja obrazu. Autofocus w EOS-ie R50 V oferuje wszystko to, co wielokrotnie chwaliłem w recenzjach znacznie droższych aparatów Canona. Śledzenie obiektów jest wzorowe i może odbywać się automatycznie, kiedy aparat rozpozna ustalone obiekty lub sami możemy wskazać obiekt do śledzenia w zasadzie jak w smartfonie, poprzez dotknięcie go na ekranie. Autofocus dosłownie przykleja się do obiektu i robi to w bardzo mądry sposób. Kiedy zaznaczymy mały fragment samochodu, aparat rozpozna go i rozszerzy pole ostrości na całe auto. Autofocus nie gubi się w trakcie pracy, nawet jeśli śledzony obiekt jest przysłonięty, a nawet zasłonięty. Z jednej strony pozwala nam to na robienie efektownych ujęć przez coś, jak np. falująca trawa, z drugiej śledzenie jest dzięki temu bardzo dokładne. Widać to idealnie na przykładzie ludzi. Jeśli aparat śledzi twarz osoby, to nawet kiedy specjalnie przysłonimy kadr ręką, po odsłonięciu śledzenie od razu wraca w odpowiednie miejsce. To wszystko robi wrażenie, tym bardziej że nie mówimy tu o bardzo drogim sprzęcie.

Nie mniej ważna jest wspomniana wcześniej stabilizacja obrazu. Wydaje mi się, że to właśnie ona często bywa powodem, dla którego mniej doświadczone osoby sięgają po smartfon, jako narzędzie do nagrywania wideo. Canon EOS R50 V jest wyposażony w cyfrową stabilizację obrazu działającą w dwóch trybach – normalnym i wzmocnionym. Każdy z nich wymaga mniejszego lub większego cropowania, czyli przycięcia obrazu. Efekty przerosły moje oczekiwania. Do tego stopnia, że bez najmniejszych obaw już trzeciego dnia użytkowania aparatu nagrałem nim całe wnętrze auta do recenzji Dacii Bigster. Rezultaty znajdziecie tutaj. EOS R50 V spisał się wzorowo zarówno podczas ujęć statycznych, jak i podczas jazdy, kiedy siłą rzeczy był narażony na drgania.

Stabilizację można dodatkowo poprawić za pomocą małego statywu o skomplikowanej nazwie Canon HG-100TBR. Pełni on jednocześnie rolę statywu, jak i uchwytu do nagrywania, co daje nam lepszą stabilność niż podczas typowego nagrywania z ręki. Mamy tu do dyspozycji pełny zakres regulacji kątu nachylenia apratu oraz wyjmowany pilot Bluetooth (BR-E1) do sterowania nagrywaniem.
Jakość obrazu na nagraniach jest bardzo dobra, nawet w trudniejszych warunkach oświetleniowych. Wartość ISO możemy podbić bez problemu do ISO 1600 bez obaw o pojawienie się nieprzyjemnego szumu. Ten zaczniemy dostrzegać dopiero przy wyższych wartościach. Kolory są bardzo dobre, aparat solidnie radzi sobie z balansem bieli, a poniżej możecie zobaczyć przykładowe nagrania w różnych warunkach:
Nie zapominajmy, że Canon EOS R50 V to nie tylko kamera, ale również aparat i nawet pomimo jednego fotograficznego trybu do wyboru jest to również udane narzędzie do robienia zdjęć. Tutaj również przydaje się sprawny autofocus i prosta obsługa. Nie bez znacznie jest też obracany ekran, który ułatwia fotografowanie pod różnymi, nietypowymi kątami, a tak prezentują się efekty:







Canon EOS R50 V ma coś dla mniej, jak i bardziej zaawansowanych użytkowników

Skierujmy się na moment w kierunku bardziej zaawansowanych użytkowników, na twarzach których szeroki uśmiech powinna wywołać obsługa 10-bitowej palety kolorów i płaskiego profilu Canon Log-3. Obie te kwestie przekładają się na bardziej elastyczną pracę z gotowym materiałem. 10-bitowe kolory to nie tylko lepsza jakość obrazu, ale i większa elastyczność podczas edycji. Oznacza to, że aparat zbiera więcej informacji o obrazie, co przekłada się na to, że mówiąc wprost, podczas edycji można o wiele dalej wysunąć suwaki podbicia jasności czy rozjaśnienia cieni. Z kolei obsługa Canon Log-3 EOS R50 V może idealnie sprawdzić się jako zapasowa czy dodatkowa kamera w parze z innym, bardziej profesjonalnym sprzętem producenta. Daje nam to możliwość zapisu obrazu i późniejszej edycji w takim samym stopniu, bez względu na to czy materiał został nagrany R50 V, czy znacznie droższym, choćby R6 Mark II. Do tego do pamięci aparatu możemy wgrywać LUT-y, czyli własne profile obrazu prosto z karty pamięci (aparat obsługuje standardowe karty SD).

Mniej zaawansowane osoby mogą poczuć się w tym nieco zagubione, ale śpieszę z dobrymi informacjami. Canon EOS R50 V oferuje własne, wbudowane profile kolorystyczne. Jest ich w sumie kilkanaście, w przeróżnych stylach, więc jeśli chcecie dodać nieco klimatu do swoich nagrań, a jeszcze nie wiecie, jak to zrobić w postprodukcji, to mamy tu gotowe rozwiązanie i do tego bardzo łatwo dostępne, bo służy do tego dedykowany przycisk na obudowie.
Dlaczego Canon EOS R50 V jest lepszym wyborem niż smartfon?

Smartfon często bywa pierwszy wyborem, jeśli chodzi o nagrywanie wideo, szczególnie wśród początkujących osób próbujących nagrywać materiał choćby na potrzeby mediów społecznościowych. Mały, poręczny, zawsze pod ręką, oferujący na ogół przyzwoitą jakość nagrań. Nie ma w tym nic złego, sami często też nagrywamy TikToki smartfonami i jesteśmy zadowoleni z jakości obrazu… póki nie nagramy kolejnego materiału aparatem. To jest przepaść pod względem szczegółowości, kolorów czy głębi ostrości.
Z tego powodu Canon EOS R50 V to świetny sprzęt dla początkujących użytkowników, którego bardzo duże możliwości docenią też zaawansowani twórcy. Prosty w obsłudze, ale jednocześnie oferujący dużo profesjonalnych funkcji, mały, lekki, poręczny, uniwersalny ze względu na szeroki wybór obiektywów z mocowaniem RF, ze świetnym autofocusem i bardzo dobrą stabilizacją obrazu.

Co najważniejsze, nie mówimy tu o dużym wydatku. Canon EOS R50 V kosztuje obecnie 3 329 zł i zdecydowanie polecam do niego wspomniany na początku obiektyw RF 16 mm f/2.8, który śmiało pokryje Wam większość ujęć podczas codziennego nagrywania w różnych scenariuszach.