Czy to już koniec czekania? Na niebo wróci Concorde

Postęp w nauce i rozwoju technologicznym nie jest linią prostą. Choć ogólnie wszędzie wokół obserwujemy intensywny rozwój, to w niektórych, bardzo wąskich aspektach jesteśmy na przestrzeni lat i dekad świadkami nie tylko braku postępu, ale pewnego uwstecznienia. Najbardziej jaskrawym przykładem takiego biegu pod prąd są załogowe loty na Księżyc. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ludzkość opanowała tę niewiarygodnie trudną umiejętność, a następnie… nie tylko więcej na Księżyc nie wróciła, ale także dzisiaj ma trudności z powtórzeniem tego wyczynu. Drugim jaskrawym przykładem może być fakt, że przez długie lata ludzie mogli podróżować między Europą A Stanami Zjednoczonymi na pokładzie naddźwiękowych samolotów pasażerskich, a od dwóch dekad już takiej możliwości nie ma. To drugie jednak może się wkrótce zmienić.
Źródło: Autorstwa Eduard Marmet – http://www.airliners.net/photo/British-Airways/Aerospatiale-BAC-Concorde-102/1406075/

Źródło: Autorstwa Eduard Marmet – http://www.airliners.net/photo/British-Airways/Aerospatiale-BAC-Concorde-102/1406075/

Okazuje się bowiem, że ponad dwie dekady po wycofaniu z eksploatacji legendarny samolot pasażerski Concorde ma szansę wrócić na niebo. Dzięki postępowi technologicznemu i zmianom regulacyjnym, w 2026 roku ma ponownie rozpocząć loty na trasie Nowy Jork–Londyn, skracając czas podróży z ponad sześciu godzin do zaledwie dwóch. Możliwe zatem, że z przytupem wejdziemy w nową erę ultraszybkich, a jednocześnie zrównoważonych podróży lotniczych.

Skąd taka zmiana? Kluczowym momentem dla tego ambitnego projektu była decyzja administracji USA z czerwca 2025 roku. Prezydent Donald Trump podpisał ustawę znoszącą obowiązujący od 1973 roku zakaz lotów naddźwiękowych nad lądem. Zakaz ten wprowadzono ze względu na obawy dotyczące hałasu generowanego przez tzw. gromy dźwiękowe. Nowe przepisy otwierają możliwość przywrócenia na niebo naddźwiękowych samolotów nowej generacji, które mają być znacznie cichsze, bezpieczniejsze i bardziej wydajne.

Czytaj także: Naddźwiękowy przełom w lotnictwie. Legendarny Concorde ma się chować

Za powrót Concorde’a odpowiada firma Fly-Concorde Limited. Choć nowa maszyna przypomina wizualnie pierwowzór z lat 70., w rzeczywistości to zupełnie nowa konstrukcja. Jak przekonują przedstawiciele firmy, nowy samolot będzie o połowę lżejszy od oryginału i podczas lotu będzie emitował nawet 80 proc. dwutlenku węgla mniej od swojego poprzednika, głównie dzięki wykorzystaniu ekologicznego paliwa lotniczego SAF (Sustainable Aviation Fuel). Dzięki temu, że wysokością przelotową dla niego będzie wysokość około 18 kilometrów, nie będzie on generował uciążliwego hałasu, ani korzystał z zatłoczonych w dzisiejszych czasach korytarzy powietrznych.

Póki jednak samolotu jeszcze nie ma, przypomnijmy jego wielkiego poprzednika. Concorde to samolot opracowany wspólnie przez Francję i Wielką Brytanię. Wszedł on do służby w 1976 roku i szybko zyskał status ikony lotnictwa. Rozwijał prędkość ponad 2100 km/h (Mach 2,04) i pokonywał Atlantyk w zaledwie trzy i pół godziny. Z jednej strony był on synonimem luksusu i technologicznego wyrafinowania. Z drugiej jednak strony korzystanie z niego wiązało się z ogromnymi kosztami operacyjnymi, ograniczeniami co do tras oraz faktem, iż generował nad lądem ogromny hałas.

Czytaj także: Nadchodzi Overture, naddźwiękowy następca Concorde’a

Choć wcześniej wydawało się to nie do pomyślenia, to po katastrofie lotu Air France 4590 w 2000 roku podjęto decyzję o trwałym wycofaniu Concorde’a ze służby. Tym samym ludzkość wróciła do czasów, kiedy loty pasażerskie z prędkościami naddźwiękowymi były tylko marzeniem.

Czy zatem nadszedł czas do przywrócenia ultraszybkich samolotów pasażerskich? Fly-Concorde Limited przekonuje, że tak. Warto tutaj także zwrócić uwagę na fakt, że nie jest to jedyna firma intensywnie pracująca nad stworzeniem naddźwiękowego samolotu pasażerskiego. W tym wyścigu biorą udział także takie firmy jak Boom Supersonic czy Spike Aerospace. W ciągu kilku lat na rynku będzie kilka konstrukcji, które będą mogły błyskawicznie przerzucać nas przez wielką wodę. Czy jednak już w przyszłym roku zobaczymy taki samolot na niebie? Wydaje się to niezwykle ambitnym terminem, ale nie zaszkodzi trzymać kciuków, aby właśnie tak się stało.