Wideorecenzja Samsung Galaxy S25 Edge

Wydaje mi się, że Samsung za długo zabierał się do premiery Galaxy S25 Edge. Smartfon był zapowiadany w zasadzie przez pięć miesięcy. Od premiery serii Galaxy S25 w styczniu, przez możliwość zobaczenia go na targach Mobile World Congress w Barcelonie pod koniec lutego, po ostateczną premierę w maju. Sama premiera odbyła się bez większych fajerwerków i mam wrażenie, że okres zapowiedzi był zdecydowanie zbyt długi.

Sam smartfon to przede wszystkim grubość obudowy. A przynajmniej tak może wynikać z zapowiedzi producenta. Faktycznie 5,8 mm robi wrażenie, jeśli spojrzymy na stosunek grubości obudowy do przekątnej ekranu. Ten ma przekątną 6,7 cala, ale nie jest to najlepszy ekran, jaki Samsung ma w swojej ofercie. Wracając do grubości, z perspektywy wieloletniego użytkownika smartfonów trudno poczuć ekscytację z czegoś, co już… było. Smartfony o podobnej grubości mieliśmy na rynku już 10 lat temu i od pierwszego dnia użytkowania S25 Edge byłem przekonany, że dosłownie już kiedyś taki smartfon trzymałem.

To jednak nie grubość obudowy jest największą zaletą Samsunga Galaxy S25 Edge, a jej masa. Smartfon z ekranem o przekątnej 6,7 cala ważący 163 gramy robi o wiele większe wrażenie, że obudowa o grubości 5,8 cala. O obecności nowego Edge’a w kieszeni można momentami całkowicie zapomnieć i to właśnie ten element to coś, co najmocniej wyróżnia nowego Samsunga.

Jak grubość obudowy wpływa na czas pracy? Czy Galaxy S25 Edge grzeje się podczas użytkowania? Jak wypada aparat? Tego dowiecie się z poniższej recenzji wideo: