Monstrualna erupcja na Słońcu! Powstał kanion ognia o długości setek tysięcy kilometrów

Słońce, nasza najbliższa gwiazda, wciąż jeszcze nie uspokoiło się po maksimum swojej aktywności i bezustannie zaskakuje nas nieprzewidywalnymi rozbłyskami i koronalnymi wyrzutami masy. Zaledwie kilkadziesiąt godzin temu, 15 lipca doszło do jednego z bardziej spektakularnych zjawisk ostatnich miesięcy – potężnej erupcji plazmy, która wyrzeźbiła na powierzchni gwiazdy gigantyczny „kanion ognia”, sięgający długością aż 400 000 kilometrów. To niemal tyle, ile dzieli Ziemię od Księżyca.
Monstrualna erupcja na Słońcu! Powstał kanion ognia o długości setek tysięcy kilometrów

Zjawisko miało miejsce na północno-wschodnim skraju tarczy słonecznej i zostało zarejestrowane przez amerykańską sondę kosmiczną Solar Dynamics Observatory (SDO). Naukowcy monitorujący aktywność na powierzchni naszej gwiazdy dziennej zaobserwowali tzw. erupcję włókna, czyli struktury złożonej z chłodniejszej, gęstszej plazmy utrzymywanej nad powierzchnią Słońca przez linie pola magnetycznego. Włókno wygięło się w górnych warstwach atmosfery gwiazdy, po czym zapadło się z powrotem ku powierzchni, uwalniając ogromne ilości energii.

Źródło: SDO

Takie zdarzenie nie mogło przejść bez echa. Efektem tego procesu był koronalny wyrzut masy (CME), czyli wyrzut olbrzymiej ilości plazmy i pola magnetycznego w przestrzeń kosmiczną – oraz charakterystyczny, świecący rów na powierzchni Słońca. Ściany tego „kanionu ognia” osiągały wysokość nawet 20 000 kilometrów. Warto tutaj przypomnieć, że średnica naszej planety to zaledwie niecałe 13 000 kilometrów — to doskonale pokazuje skalę tego, co we wtorek działo się na Słońcu. Takie ściany powstają w wyniku gwałtownego przerywania i rekonfiguracji linii pola magnetycznego – procesów, które nie tylko wpływają na wygląd powierzchni Słońca, ale także odzwierciedlają zmiany w jego wewnętrznej strukturze magnetycznej.

Czytaj także: To planety regulują aktywność na powierzchni Słońca. Naukowcy odkryli coś zaskakującego

Koronalne wyrzuty masy mogą mieć wpływ na Ziemię – silniejsze z nich są zdolne zakłócić działanie satelitów, sieci energetycznych i systemów komunikacyjnych, a także wywołać zorze polarne. Jednak w tym przypadku dane z obserwatoriów SOHO (Solar and Heliospheric Observatory) i amerykańskiego satelity GOES-19 należącego do NOAA wskazują, że CME nie był skierowany w stronę naszej planety. Obserwacje z koronografu pokazują, że słoneczna materia przemieszcza się w kierunku przeciwnym do Ziemi i porusza się stosunkowo wolno.

Choć tym razem nie grożą nam żadne zakłócenia, warto jednak mieć świadomość tego, jak dynamiczne i nieprzewidywalne może być Słońce. To szczególnie ważne teraz, gdy Słońce dopiero co przeszło przez maksimum 11-letniego cyklu aktywności. Astronomowie podkreślają jednak, że nawet po przejściu przez maksimum jeszcze przez wiele miesięcy możemy spodziewać się rozbłysków i koronalnych wyrzutów masy. Dlatego tak ważne jest nieustanne monitorowanie naszej gwiazdy – nie tylko dla lepszego zrozumienia procesów zachodzących na jej powierzchni, ale także dla ochrony infrastruktury technologicznej na Ziemi i w przestrzeni kosmicznej.