Co istotne, miałoby chodzić nie tylko o naszą planetę czy Układ Słoneczny, ale i całą galaktykę, czyli Drogę Mleczną. Ta jest oczywiście bardzo imponujących rozmiarów obiektem, ponieważ ma ponad 100 tysięcy lat świetlnych średnicy, ale w obliczu ogromu wszechświata jest niczym ziarnko piasku na ziemskich plażach.
Autorzy najnowszych doniesień w tej sprawie sugerują, że nasza galaktyka miałaby być częścią rozległej pustki. Nie chodzi jednak o region całkowicie pozbawiony jakiejkolwiek materii. Zamiast tego miałaby być mowa o gęstości średnio o 20 procent niższej niż w innych miejscach wszechświata. Przed kilkoma dniami astronomowie zaprezentowali swoje ustalenia w tej sprawie, wyjaśniając, jak wpadli na ten pomysł i jakie mogą być jego następstwa.
Zacznijmy od tego, co skłoniło naukowców do opisania tego nietypowego scenariusza. Ci, jak wyjaśniają, prowadzili badania poświęcone ekspansji wszechświata. Jest ona opisywana za pośrednictwem stałej Hubble’a, czyli wskaźnika określającego tempo tego rozszerzania. Problem w tym, że różne obserwacje dawały odmienne rezultaty, bez względu na to, czy prowadzono je z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Hubble’a czy też znacznie nowszego Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba.
Ziemia, wraz z całą Drogą Mleczną, miałaby znajdować się w wielkiej pustce. Taki obszar cechuje się zdaniem naukowców niższą gęstością materii
Wydawało się, że stała Hubble’a jest zależna między innymi od kierunku, w którym spoglądają astronomowie. Poza tym można założyć, iż tempo ekspansji zmieniało się wraz z wiekiem wszechświata, dlatego wkrótce po Wielkim Wybuchu prawdopodobnie było zgoła odmienne, niż ma to miejsce obecnie. Jeśli chodzi o metody stosowane w celu określenia stałej Hubble’a, to zwykle stosuje się analizy fluktuacji mikrofalowego promieniowania tła, które powstało około 380 000 lat po Wielkim Wybuchu.
Tym sposobem naukowcy ustalili, że tempo ekspansji wszechświata powinno wynosić około 67 kilometrów na sekundę na megaparsek. Jest to zgodne z założeniami modelu standardowego. Inna metoda, oparta na obserwacji gwiazd zwanych cefeidami, doprowadziła astronomów do wniosku, jakoby stała Hubble’a wynosiła 73,2 kilometry na sekundę na megaparsek. I choć mówimy o stosunkowo niewielkiej rozbieżności, to jest ona wystarczająca do wywołania zamieszania w świecie nauki.
Czytaj też: Ciepło znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – mega‑materiał chłodzi bez prądu
Autorzy najnowszych badań być może rozwikłali całą zagadkę. Ich zdaniem kluczem do zrozumienia rozbieżności jest nietypowe otoczenie naszej planety. Droga Mleczna miałaby znajdować się w regionie przestrzeni cechującym się obniżoną gęstością materii. Różnica względem reszty wszechświata miałaby opiewać na około 20 procent. Gdyby faktycznie tak było, to wyjaśniałoby to, dlaczego lokalna ekspansja wewnątrz naszej pustki przebiega szybciej aniżeli poza nią.
Badacze argumentują swoją teorię wynikami analiz poświęconych danym zbieranym na przestrzeni około 20 lat. Były one poświęcone pobliskim barionowym oscylacjom akustycznym, mającym postać fal ciśnienia powstałych podczas Wielkiego Wybuchu. Ich przemieszczanie trwało bardzo krótko, a później zatrzymały się w miejscu, wraz z ostygnięciem wszechświata. W oparciu o zgromadzone informacje astronomowie oszacowali, że istnieje 100-krotnie wyższe prawdopodobieństwo, iż Ziemia jest częścią kosmicznej pustki aniżeli regionu o średniej gęstości.