Opisana w patencie technologia ma osiągać gęstość energii do 500 Wh/kg, co stanowi niemal dwukrotność możliwości obecnych baterii litowo-jonowych. Jeśli wierzyć deklaracjom, samochód wyposażony w taką baterię mógłby przejechać trasę z Warszawy do Lizbony bez ładowania, pokonując około 3000 kilometrów. Dla porównania, najlepsze obecne elektryki oferują zwykle 600-700 km zasięgu. Co równie imponujące, pełne naładowanie miałoby zajmować zaledwie pięć minut.
Technologia opiera się na elektrolicie półprzewodnikowym na bazie siarczków z domieszką azotu, co ma poprawiać stabilność i przewodność. Patent został zgłoszony w Chińskim Urzędzie Patentowym już w połowie 2023 roku, choć szczegóły ujawniono dopiero niedawno. Warto jednak zachować ostrożny optymizm wobec tych zapowiedzi. Eksperci zwracają uwagę, że baterie siarczkowe mają poważne ograniczenia techniczne. Każde ogniwo generuje napięcie około 2 woltów, co wymagałoby użycia setek ogniw dla osiągnięcia standardowych napięć w pojazdach elektrycznych (400-800 V).
Kolejnym wyzwaniem jest niezwykła wrażliwość elektrolitów siarczkowych na wilgoć, co drastycznie komplikuje i podraża produkcję. Szacuje się, że obecny koszt wytworzenia baterii półprzewodnikowych wynosi od 400 do 800 dolarów (około 2918 zł) za kilowatogodzinę. Koreańscy specjaliści wyrażają szczególny sceptycyzm, wskazując na konieczność precyzyjnych warunków próżniowych przy domieszkowaniu azotem oraz brak niezależnego potwierdzenia osiągów. Proces produkcyjny wymagałby laboratoryjnej kontroli temperatury i wilgotności.
Trwa wyścig na pojemność baterii i szybkość ładowania
Przechodząc do szerszego kontekstu, Huawei nie jest jedynym graczem w tym wyścigu. Samsung SDI rozesłał już próbki klientom, celując w masową produkcję do 2027 roku. LG Energy Solution planuje komercjalizację technologii opartych na tlenkach i siarczkach do 2030 roku, a SK On wyznaczył sobie podobny horyzont czasowy. Toyota zapowiedziała włączenie baterii półprzewodnikowych do aut produkcyjnych do 2027 roku, obiecując zasięg 1000 km przy 80-procentowym naładowaniu w 10 minut. Volkswagen współpracuje z QuantumScape nad ogniwami litowo-metalowymi, które w testach zachowały 95% pojemności po 1000 cyklach.
Nawet Xiaomi zgłosiło patent na strukturę elektrod, która gwarantuje 1200 km zasięgu z możliwością doładowania 800 km w 10 minut. Bob Galyen, były dyrektor techniczny chińskiego giganta CATL, ostrzega, że droga do masowego wdrożenia baterii półprzewodnikowych jest jeszcze bardzo długa, porównując ten proces do wieloletniego rozwoju baterii litowo-jonowych. Choć technologia pozwala na użycie metalicznego litu w anodzie – co zwiększa gęstość energii i bezpieczeństwo oraz może ograniczyć zapotrzebowanie na kobalt – koszty wciąż stanowią ogromną barierę.
Nieoficjalne szacunki wskazują, że bateria Huawei mogłaby być 10-20 razy droższa od obecnych rozwiązań litowo-żelazowo-fosforanowych, co znacząco wpłynęłoby na cenę końcową auta. Patent Huawei należy zatem traktować raczej jako ambitną wizję przyszłości niż zapowiedź szybkiej rewolucji.
Deklarowane parametry brzmią imponująco, ale na ich rynkową realizację przy rozsądnych kosztach prawdopodobnie przyjdzie nam jeszcze długo poczekać. Branża motoryzacyjna z pewnością śledzi te doniesienia z nadzieją, lecz bez przesadnego entuzjazmu – historia technologii bateryjnych uczy, że przejście od laboratorium do masowej produkcji bywa wyboistą drogą.