Hubble dostrzega coś niezwykłego
Kosmiczny Teleskop Hubble’a zarejestrował 21 lipca 2025 roku osobliwe zjawisko towarzyszące ruchowi obiektu. Przed jego jądrem zaobserwowano wyraźną poświatę, jednak zupełnie brakowało typowego dla komet warkocza skierowanego przeciwnie do Słońca. To pierwsza poważna zagadka, która zmusiła naukowców do głębszej analizy. Najbardziej zaskakujący okazał się profil jasności. Nachylenie potęgowe wynoszące -4 znacząco odbiega od wzorców znanych z komet naszego układu. Tak strome nachylenie sugeruje, że mamy do czynienia z czymś zupełnie innym niż dotychczas obserwowane obiekty.
Avi Loeb wraz z Erickiem Keto zaproponowali śmiałą interpretację tych danych. Ich zdaniem jądro 3I/ATLAS może generować światło samoistnie, a nie jedynie odbijać promienie słoneczne. Gdyby ta teoria znalazła potwierdzenie, rzeczywiste rozmiary obiektu byłyby znacznie mniejsze niż początkowo szacowane 20 kilometrów. Według obliczeń wspomnianego astronoma, przy założeniu własnej emisji światła, średnica mogłaby nie przekraczać 100 metrów. To sprawiłoby, że obiekt byłby porównywalny rozmiarem z wcześniejszymi międzygwiezdnymi gośćmi, czyli ‘Oumuamua i 2I/Borisov.
Dwie nieprawdopodobne hipotezy
Loeb przedstawił dwa możliwe wyjaśnienia nietypowych właściwości 3I/ATLAS. Pierwsze zakłada, że to fragment supernowej bogaty w materiały radioaktywne, choć sam naukowiec przyznaje, że to mało prawdopodobny scenariusz. Druga teoria brzmi jak fragment powieści science fiction. Obiekt mógłby być statkiem kosmicznym wykorzystującym napęd jądrowy, a obserwowany pył pochodzić z nagromadzonego podczas podróży brudu. Loeb sam jednak przyznaje, że ta druga hipoteza wymaga solidniejszych dowodów, by można było ją traktować poważnie. W środowisku naukowym przyjęto ją z dużą dozą sceptycyzmu, co jest zupełnie zrozumiałe.
Nietypowa trajektoria obiektu stanowi kolejny argument przeciwko klasycznej klasyfikacji. 3I/ATLAS wykonuje niezwykle precyzyjne przeloty obok Ziemi i Jowisza, co Loeb określił jako “dostrojoną trajektorię”. Brak widocznego warkocza kometarnego dodatkowo podważa teorię o naturalnym pochodzeniu. Astronom zwraca też uwagę na statystykę: zasoby materiału skalnego w przestrzeni międzygwiezdnej są na tyle ograniczone, iż obiekt wielkości 20 kilometrów powinien pojawiać się raz na 10 000 lat lub rzadziej. To kolejny element tej intrygującej układanki.
Czytaj też: Potężne źródło neutrin w kosmosie wreszcie wyjaśnione. Blazar PKS 1424+240 skrywa niesamowitą tajemnicę
3 października 2025 roku obiekt minie Marsa w odległości około 46,6 miliona kilometrów. To unikalna okazja do wykorzystania instrumentów naukowych krążących wokół Czerwonej Planety. Loeb zwrócił się do zespołu HiRISE z propozycją użycia kamery na pokładzie Mars Reconnaissance Orbiter. Zespół odpowiedział pozytywnie, co daje nadzieję na zdobycie kluczowych danych. Obserwacje z Ziemi będą w tym czasie utrudnione ze względu na bliskość obiektu do Słońca na naszym niebie. Instrumenty z orbity Marsa mogą być więc jedyną szansą na lepsze zrozumienie tego intrygującego zjawiska.