Osiągnięcie momentu, w którym składane urządzenia są niewiele grubsze od zwykłych smartfonów należy odebrać za sukces. Ostatnim czynnikiem, który de facto zrówna je z topowymi smartfonami, to dodanie niemal całkowitej pyłoszczelności, z oznaczeniem IP6X. Tylko dlaczego ktoś miałby wybrać smartfon od 1,5 do 2 razy droższy od zwykłego flagowca?
Teoretycznie odpowiedzią powinien być drugi, większy ekran. Z jednej strony kusić ma produktywnością, pozwalając na lepsze dzielenie aplikacji bez znacznej utraty pola widzenia, a z drugiej to większa przestrzeń dla rozrywek i rozgrywek. Honor Magic V5 to czwarta generacja (ze względów kulturowych pominięto oznaczenie V4) urządzeń, które na globalnych rynkach poważnie zagroziły Samsungowi i jego serii Galaxy ZFold. Czy i tym razem uda się podgryźć konkurencję i zabrać jej klientów? Przekonajmy się!
Rysy na wizerunku Honor Magic V5 już się pojawiły
Honor Magic V5 podbija stawkę względem tego, co firmie udało się osiągnąć przed rokiem. Gdy weźmiecie urządzenie w dłoń, czujecie, że to nie pierwszy lepszy smartfon. Grubość urządzenia różni się w zależności od wersji i w przypadku złotej wersji wynosi około 9 milimetrów, a więc ciut więcej niż w przypadku Samsunga Galaxy Z Fold 7. Porównania nie mają większego znaczenia, gdy urządzenie weźmie się w dłoń, bo pierwsze, co czujemy, to ciągnącą w dół wyspę aparatów, ale też swego rodzaju lekkość konstrukcji przy jednoczesnym uczuciu jej zwięzłości.

Mówiąc prościej: Honor Magic V5 nie jest ciężki, bo waży 217 gramów, ale mógłby być nieco wygodniejszy, gdyby masę udało się w mniejszym stopniu rozdystrybuować w dolnej części. Wyspa aparatów odstaje na ponad 3 milimetry i lekko przechyla konstrukcję, gdy ta jest złożona. Czy to coś nieznośnego? Nie, natomiast w tym roku lepiej trzyma mi się Samsungowego Folda. Przy nim Honor Magic V5 wygląda nieco odpustowo ze swoimi złotymi wstawkami i zaokrągleniami krawędzi. To zdanie musicie jednak traktować jako prywatną ocenę stylistyki – po prostu chińskie podejście mniej do mnie przemawia.

Wracając jednak do meritum, muszę wspomnieć, że tył, najpewniej z tworzywa, porysował się w okolicy dolnej krawędzi i portu USB. Szczotkowane wykończenie dobrze to maskuje, ale jednak nie jest to obietnica świetlanej przyszłości. Martwi też fakt, że wyspa aparatów nie trzyma się tyłu w całej objętości wyspy, a materiał styka się dopiero w późniejszym fragmencie. Z kolei grzbiet nie zgromadził żadnych rys. Ekran frontowy (widoczny przed rozłożeniem) prezentuje się dobrze – niewielkie ramki oraz szkło, które nie zebrało nadmiernych rys. Do tego zewnętrzne fragmenty urządzenia dobrze opierają się gromadzeniu brudu.





Gdy otworzymy smartfon, jego cena zaczyna być uzasadniona. Zawias pracuje płynnie, a jednocześnie pozwala na zachowanie układu “laptopowego”, przydatnego chociażby do robienia zdjęć. Jeśli jednak chcemy ekran otworzyć całkowicie, nie potrzebujemy sporego nakładu siły. Magnesy trzymają obudowę pewnie, a jednocześnie telefon nie stawia nam przesadnego oporu. Trudu w otwieraniu jest na tyle, by nie mieć wrażenia, że obcujemy z plastikową zabawką.





Po otwarciu zobaczymy jednak kilka wizualnych mankamentów. Plastikowe ramki odstają nad ekranem w znacznym stopniu i niestety gromadzą dość widoczne ślady odcisków. Prawdziwym magnesem na odciski jest jednak folia ochraniająca ekran. Nie jest ona przyklejona idealnie do krawędzi obudowy, więc szczelina okalająca telefon w efekcie gromadzi brud czy też naskórek. Na szczęście po zamknięciu telefonu, kurz czy kłaczki z kieszeni nie mają jak dostać się do środka.



Rynek składanych telefonów potrzebuje folii, która bez znacznej utraty jakości i jasności obrazu zapewni zmniejszone odbijanie promieni oraz połyskliwość. Bez tego ekran zewnętrzny zawsze będzie ograniczonym rozwiązaniem. Ponadto producenci powinni dołączać do telefonów voucher na roczny zapas płynu do czyszczenia ekranu, bo wygląda to źle po kilku chwilach. Honor Magic V5 nie jest wyjątkiem.
Nie tak źle wygląda zagięcie, a właściwie dwa mniejsze zagięcia obok siebie. Panel Honor Magic V5 zachowuje się w charakterystyczny sposób, ale powinno to zapewnić mu długie życie. Czy jest to uciążliwe podczas dotykania? Na szczęście poza Pokémon GO nie było momentów, w których palec często lądowałby na środku panelu i musiał przejechać przez zagłębienie. Jego widoczność na co dzień, podczas użytkowania, oceniam jako niewielką. Niestety ze względu na połyskliwy charakter folii ochronnej, telefon będziecie odchylać w mniej oczywistych pozycjach i wtedy zagięcie wam się ukaże.



Czy to już moment, w którym składany smartfon pokroju Honor Magic V5 może zastąpić zwykły smartfon bez większego dyskomfortu? Myślę, że tak, bo smukłość obudowy znacząco poprawia wygodę, a masa zbliżyła się do poziomu flagowych rozwiązań z wyśrubowanymi aparatami. Nie wszystko zagrało dla mnie idealnie, a negatywne konsekwencje gigantycznej wyspy aparatów należy wziąć pod uwagę przed zakupem. Mimo tego fakt, że udało się tak usmuklić sylwetkę telefonu i dać mu pyło- i wodoodporność w standardzie IP58/IP59 to naprawdę spore osiągnięcia i wydaje mi się, że Honor jest całkiem blisko składakowej perfekcji, choć moim zdaniem nie najbliżej.
Dwa ekrany – na który lepiej patrzeć?
Honor Magic V5 oferuje nam nieco zmieniony ekran wewnętrzny i, przynajmniej pod względem parametrów, ten sam ekran zewnętrzny. I może krótko zacznę od niego, bowiem jest to w dalszym ciągu topowe rozwiązanie, któremu do pełni szczęścia brakuje jedynie wyższej, bardziej flagowej rozdzielczości. Bynajmniej nie jest to dyskwalifikujące, jednak rozdzielczość 2376×1060 pikseli to jeszcze nie to, co oferują klasyczne smartfony.

Za to same parametry ekranu jak najbardziej stawiają go obok najlepszych smartfonów. Pozytywnie zaskoczyła mnie maksymalna jasność na poziomie około 3200 luksów – to nawet o 300 więcej niż w przypadku Samsunga Galaxy Z Fold7. Ważne jest jednak to, że panel nie zawodzi też w kwestii jasności minimalnej. Radzi sobie przy tym dobrze z nasycaniem kolorów, ale w ustawieniach możemy także nieco zmniejszyć jego nasycenie oraz wybrać dominantę w balansie bieli.






Co do większego, 7,95-calowego ekranu, to warto pamiętać, że męczy go największa bolączka tego typu paneli, a więc folia silnie odbijająca jakiekolwiek promienie świetlne. Nie jest to też materiał tak przyjemny w dotyku jak szkło. Natomiast trzeba przyznać, że Honor Magic V5 dość sprytnie minimalizuje powstające zagięcie, a w dodatku tego nadmiernie nie widać do momentu, gdy nie patrzymy na telefon pod dziwnym kątem.
Parametry samego ekranu są bardzo dobre i jeżeli to miało was przekonać do wyboru innego urządzenia, to nie znajdziecie tu znaczących braków czy różnic względem propozycji Samsunga. Co prawda panel osiąga nieco niższą jasność maksymalną niż ten w Z Fold7, ale 2600 luksów to w dalszym ciągu sporo. Dopóki nie miałem słonecznej lampy wychodzącej zza pleców, widziałem na tym panelu wszystko. Szkoda, że nie skonfigurujemy jego kolorystyki osobnymi ustawieniami – te działają globalnie na obydwa ekrany.

Muszę jednak uczciwie przyznać, że panel, z jakiego korzysta Honor Magic V5, oferuje bardzo dobre nasycenie barw, które jednocześnie można doprowadzić do poziomu zbliżonego z rzeczywistością. Do tego zachowuje, mimo odbijających się od folii obiektów, dobre kąty widzenia i dopiero patrzenie na niego ze strony górnej i dolnej krawędzi zniekształca obraz.
Jakość dźwięku i wibracji
Z racji swojej składanej natury, Honor Magic V5 nie należy do urządzeń o nieprzeciętnych wrażeniach wynikających z zastosowania zestawu głośników stereo. Smukłość obudowy wymusza, by te były nieco kompromisowe względem tradycyjnych systemów stereo ze smartfonów. Kompromisu nie poczujecie, jeżeli będziecie oglądali i tak skompresowane treści z mediów społecznościowych. Jednocześnie przy odtwarzaniu muzyki czy filmów w lepszej jakości, poczujecie się jak ze smartfonem z nieco niższej półki, zwłaszcza gdy stawiacie na wyższą głośność.



Mając to wszystko na uwadze, nie mogę powiedzieć o Honorze Magic V5 złego słowa w kwestii dźwięku. Wykorzystano tu pełny potencjał wynikający z ograniczonej przestrzeni, a dopóki nie spróbujemy podkręcić głośności na poziom powyżej około 70%, dźwięk brzmi klarownie. Głośniki potrafią nawet przemycić co nieco basu, choć oczywiście ten nie brzmi przesadnie ciepło i głęboko. Jednocześnie wystarczy do codziennego korzystania i rozumienia rozmów telefonicznych w dobrym stopniu. Jeśli mamy większe oczekiwania wobec grających symetrycznie głośników stereo, możemy skorzystać z kilku predefiniowanych ustawień, a w ramach jednego z nich możemy wyregulować parametry w ramach korektora graficznego.

Mniejsza grubość połówek to także mniejszy potencjał dla silnika wibracji. Honor Magic V5 z pewnością jest cichszy, gdy użyjecie go jako porannego alarmu i nie daje tak dużej satysfakcji przy używaniu gestów. Z drugiej strony nie daje poczucia obcowania z tanim urządzeniem – da się odczuć pewną haptyczność sygnałów i można im nawet przypisać pewną precyzję, co jest szczególnie imponujące chociażby podczas pisania na dużym ekranie. Dlatego też nie czuję, by smartfon dał mi powody do narzekania.
Wydajność
Honor Magic V5 to wydajnościowa ekstraklasa. Snapdragon 8 Elite może i nie ma wyższego taktowania najwydajniejszego rdzenia jak wersja znajdująca się w Samsungu Galaxy Z Fold7, ale czy kogoś z nas szczerze to obchodzi? Uruchamianie aplikacji na obydwu było bajecznie proste i szybkie. To w zasadzie równorzędna wymiana ciosów – raz prowadził Samsung, raz Honor. Na korzyść Honor Magic V5 może za to przemawiać implementacja 16 GB RAM-u i 512 GB na pliki, gdy Samsung na testy dostarczył wersję z 12 GB RAM-u i 256 GB przestrzeni na pliki.








To nie jest najwydajniejsza propozycja na rynku, a smukłość wymusza pewne kompromisy. Mimo tego uważam, że to smartfon, któremu nie zabraknie mocy przez lata, nawet jeśli będziemy go zasypywać kilkunastoma aplikacjami. A możemy mu zaserwować całą paletę aplikacji, bo zarządzanie pamięcią operacyjną to niewątpliwa zaletą Honora Magic V5. W zasadzie nie było momentu, w którym aplikacja nie uruchomiłaby się w miejscu, gdzie ją zostawiliśmy. Wyjątkiem są sytuacje, gdy program decyduje się odświeżyć po zmianie ekranu (np. Uber, Facebook) albo po prostu ma w swojej naturze odświeżanie co jakiś czas.

Czy Honor Magic V5 ze względu na ekran jest świetnym narzędziem do gier? Tak, o ile tytuły korzystają z proporcji ekranu w dobry sposób. Przykładowo Genshin Impact wypełnia cały ekran, rozmieszczając najważniejsze elementy interfejsu przy dolnych krawędziach. Są jednak gry, które nie mają w sobie narzędzi do skalowania, jak Pokemon Go, przez co proporcje zostają zaburzone i trudno wyszukać jakiegoś stworka z naszego zbioru. Dla gier Honor implementuje własne narzędzie, w którym brakuje mi jedynie pokazywania input laga oraz ilości klatek na sekundę. Poza tym oferuje ono sporo opcji zmieniających wydajność, ale też i minimalizujących obecność powiadomień.
MagicOS, czyli nakładka, w której pełno rozwiązań
Honor Magic V5 w momencie recenzowania startuje z Androidem 15 i nakładką MagicOS 9.0. Z pewnością telefon doczeka się kilku lat wsparcia aktualizacjami i gdy otrzymam stosowne potwierdzenie, zaktualizuję tekst. Czy będzie to aż 7 lat wsparcia jak w Samsungu Galaxy Z Fold7? Wątpię, choć niekoniecznie jest to najważniejsze.

Ważne jest to, czy Honor przygotował się na doświadczenia wynikające z większego ekranu o niemal kwadratowych proporcjach. Jeżeli chodzi o aplikacje producenta oraz poruszanie się po nich, zastosowano typowy podział na boczny panel z funkcjami oraz treść tych ustawień na mniej więcej 2/3 ekranu. Nie było problemu ze zmianą ekranu, a treść jest dostępna niemal od razu. Producent pozwala także z poziomu ustawień zdecydować, jak mają wyglądać aplikacje z niedostosowanym interfejsem po tym, gdy otworzymy ekran zewnętrzny. Do wyboru jest zbliżenie ku formatowi 4:3, 16:9 lub wypełnienie ekranu.




Jednocześnie po stronie aplikacji zewnętrznych nie zawsze jest zgodność co do tego, jak postąpić z większym ekranem. Youtube raz otwiera się w tabletowym widoku (polecane wideo po prawej stronie), raz w smartfonowym ujęciu. Instagram proponuje pasek z zakładkami po prawej stronie i przez to trudno używać go nawet, gdy trzyma się kciukami obydwu rąk, a Facebook nieustannie się odświeża. Do robienia notatek Honor Magic V5 może być świetny (nawet jeśli chybocze się na boki na płaskich powierzchniach po otwarciu), ale rozrywkowo nie daje aż tak wiele, gdy chodzi o codzienne aplikacje.



Może za to przyczynić się do zwiększonego korzystania z kilku aplikacji jednocześnie. Jest na to kilka sposobów, a najbardziej klasyczny to wyciągnięcie kilku aplikacji z paska ostatnich programów i przeciągnięcie ich na lewą bądź prawą stronę albo na środek ekranu, co otworzy okno podręczne. Możemy też na pasku ostatnich i polecanych aplikacji skorzystać z systemu dzielenia okien na dwa lub trzy programy. Inaczej niż w Samsungu, trzy aplikacje pojawiają się w oknach w smartfonowych proporcjach i na ekranie widzimy zaledwie skrawek trzeciej. Mnie to rozwiązanie przekonało bardziej niż dzielenie dwóch aplikacji na jednej połowie ekranu.


Przez to czuję, że z wyboru Honora Magic V5 płyną korzyści w zakresie produktywności. Oprócz tego aplikacje kryją się też jako ikony przy krawędzi ekranu lub mini okna w krawędziach ekranu. Maniaków pracy zdalnej może zniechęcić fakt, że na ekranie zagości maksymalnie 5 małych okien z aplikacjami. To i tak nie ma raczej innego zastosowania niż trzymanie aktywnych aplikacji wymagających włączenia ekranu przy sobie.

Czy sens ma zastosowana w telefonie sztuczna inteligencja? Honor postanowił mocno podgonić w zakresie możliwości to, co oferuje Samsung i o ile nie boicie się o to, co dzieje się z waszymi danymi, to warto się tymi narzędziami zainteresować. Zaskoczył mnie chociażby dyktafon, który konwertuje tekst na mowę w czasie niemal rzeczywistym, co może okazać się zaletą w trakcie korzystania i nagrywania rozmów. Co ważne, język polski jest na liście wspieranych rozwiązań, a konwersja odbywa się w udany sposób. Co więcej, dla części języków (jeszcze nie polskiego) możemy pobrać pakiet rozwiązań offline.







Z informacjami zdobytymi w ten sposób możemy udać się do notatek, gdzie treść zostanie poddana modyfikacjom – możemy uzyskać streszczenie (pomija niektóre myśli) albo zorganizować treść inaczej. AI pozwoli dodawać napisy na żywo do tego, co oglądamy lub słyszymy dzięki aplikacji tłumacza. Oferuje też tłumaczenie konwersacyjne, choć obydwie strony muszą wciskać przycisk przed rozpoznawaniem ich wypowiedzi. Nowość stanowi tłumaczenie podczas rozmów telefonicznych z użyciem syntezowania mowy. Na dopieszczenie tego rozwiązania zapewne przyjdzie jeszcze czas, bowiem na ten moment trudno było na nim polegać.
Honor dużo uwagi poświęca też gestom knykciem – zaznaczenie w ten sposób treści ekranu może albo przenieść informacje do konkretnej aplikacji, np. adres do usługi zamawiania taksówki lub nawigacji albo dokonać wyszukiwania wizualnego. Trochę powiela to założenia Gemini i Circle to Search, które także tu znajdziemy. Ważne, że kontekstowo aplikacje pojawiają się z dobrą dokładnością. Podobnie rzecz ma się z sugestiami aplikacji w folderach czy proponowanymi przełącznikami w panelu wyciąganym od górnej strony.
Wreszcie, Honor implementuje spodziewany zestaw rozwiązań fotograficznych. Ze zdjęć możemy usuwać obiekty oraz ludzi i to działa przyzwoicie, o ile nie będziecie przybliżać kadru, bo nadaje się to tylko do małych obiektów. Poprawimy także ich rozdzielczość, choć dla mnie kończy się to rozmyciem i dodawaniem niepotrzebnych, nienaturalnych detali. Rozszerzanie kadru to nie do końca udane rozwiązanie – potrafi dodać pewne elementy, ale z reguły rozmywa obraz i zmniejsza szczegółowość na tyle, by nie było to niczym więcej, niż zabawką.




Mimo mojego dość sceptycznego stosunku do sztucznej inteligencji w smartfonach muszę przyznać, że Honor dość mocno rozwija swoją nakładkę i oferuje rozwiązania, które jeszcze przed kilkoma laty były dostępne tylko u konkurencji. To też nakładka pełna rozwiązań nie do końca potrzebnych, ale gdy się do nich przyzwyczaimy, będziemy chcieli z nich korzystać. Przykładem jest system skrótów dostępnych po przytrzymaniu palcem na ikonie aplikacji, z którego możemy stworzyć widżet.

Wizualnie nie jest to rozwiązanie szczególnie inspirujące – ma sporo naleciałości z chińskich nakładek. Jest tu kolorowo i przesadnie, a do tego czuć inspirację iOS w tym, jak wyglądają motywy przechodzące od always-on display do ekranu głównego. Jednocześnie producent zaimplementował sporo rozwiązań dopasowanych do formatu składanego urządzenia i obsługę rysika (coś, z czego Samsung w tym roku zrezygnował). Do tego smartfon szybko i bardzo precyzyjnie odblokujemy czytnikiem linii papilarnych, więc trudno tu się o coś przyczepić.
Honor Magic V5 i łączność. To może być najdroższy pilot w twoim domu
Smartfon jako pilot do telewizora to nic nowego, ale Honor Magic V5 robi to w ciekawy sposób. Moduł podczerwieni powędrował do wyspy aparatów, przez co w efekcie to ona staje się centrum kontroli. Smartfon oferuje też funkcjonalność MagicRing, która znajduje urządzenia w pobliżu i proponuje, co możemy z nimi zrobić. Reszta możliwości wypada już dość zwyczajnie, może poza obecnością Bluetooth 6.0, który w przyszłości będzie wyjątkowo oszczędnym standardem do zapewniania wysokiej jakości dźwięku przy niskim poborze energii oraz zapewni rozwiązania przypominające Ultra WideBand (którego smartfon nie ma).


Gdy chodzi o działanie modułów, nie spodziewałem się innego rezultatu niż flagowe doświadczenie i takie też otrzymałem. Moduły lokalizacji działają z niezwykłą precyzją. Smartfon świetnie radzi sobie z Wi-Fi i przełączaniem się na sieć komórkową przy braku zasięgu. Połączenie z LTE/5G uruchamia tak szybko, jak się da i zachowuje przy tym jakość połączeń. Bałem się o głośnik, który mógł być za cichy przy rozmowach, ale nie było to kłopotem. Podobnie jak problemem nie było ze strony rozmówców usłyszeć mnie wyraźnie.
Jakość zdjęć i wideo Honor Magic V5. Czy wielka wyspa miała wielki sens?
Duża wyspa aparatów budzi duże nadzieje wobec zdjęć i wideo. Matryca 50 Mpix o rozmiarze 1/1,56″ w głównym aparacie nie robi już na nikim wrażenia, nawet na Samsungu wpychającym swoje 200-megapikselowe rozwiązanie o rozmiarze 1/1,33″. Honor oferuje za to stały dostęp do wysokiej rozdzielczości – ultraszeroki kąt także ma 50 Mpix, a trzykrotny zoom optyczny oferuje rozdzielczość 64 Mpix. Aparaty “selfie” przy ekranach mają po 20 megapikseli i mogę wam z miejsca zdradzić, że prezentują identyczną jakość zdjęć oraz wideo.

Zanim jednak o jakości poszczególnych aparatów, słowo o aplikacji aparatu. Podoba mi się, że najważniejsze opcje, do których warto mieć szybki dostęp, jak zmiana proporcji zdjęcia albo korekta ekspozycji, są pod ręką dzięki wysuwanemu panelowi obok zdjęcia. Nie do końca rozumiem pogoni za kilkoma stylizacjami zdjęcia jeszcze przed ich zrobieniem. Możemy wybrać jeden z trzech stylów – autentyczny, żywy i jeszcze bardziej żywy – po jej kliknięciu. Telefon zapamiętuje to ustawienie i przy następnym uruchomieniu proponuje adekwatne rozwiązanie. Szkoda, że tak drogie urządzenie nie dostaje konkretniejszego narzędzia do rejestrowania zdjęć w formacie .RAW czy wideo w profilu płaskim.












Podstawowe pytanie brzmi: czy kompromis w jakości zdjęć będzie znośny dla mniej wymagającego fotograficznie użytkownika? Doszliśmy do czasów, w których oprogramowanie potrafi dokonywać cudów, a zdjęcia ze smartfonów w znacznej mierze opierają się na nim. I niby czuć, że głębia ostrości nie jest tak płytka, jak byłaby przy większej matrycy, ale to nie stanowi problemu. Większe zastrzeżenia mam do wizji zdjęć, jaką proponuje producent. Patrząc na zdjęcia, jakie rejestruje Honor Magic V5, mam nieodparte wrażenie, że na stałe powinienem zmniejszyć ekspozycję, gdzieś do poziomu -0,3, a czasem nawet -0,7. To widać zwłaszcza przy białych elementach (jak chociażby brzuch kota na zdjęciu poniżej).











Jakość zdjęć jest jednak po prostu dobra. Nie jest to smartfon z perfekcyjnym autofokusem czy idealnym odwzorowaniem kolorów, ale do zrobienia szybkiego, jak i bardziej artystycznego zdjęcia jak najbardziej się nada. Smartfon radzi sobie dobrze z rozpiętością tonalną i tylko czasem robi się to agresywnie. Nie zauważyłem artefaktów czy irytujących defektów, a najbardziej irytuje ospałość aplikacji – czasem zdjęcie robione jest z opóźnieniem. Ważne, że rozpiętość tonalna nie rozczarowuje. Polecam jednak wyłączyć automatyczne uruchamianie trybu makro, bo ten jest irytujący.












Aparat ultraszerokokątny spisuje się przyzwoicie, choć kompromisy w jakości względem głównego aparatu z pewnością odczujecie. Przede wszystkim wiążą się z większym zaszumieniem, które da się zobaczyć na brzegach kadru. Dodatkowo producent nie pozbył się całkowicie efektu rybiego oka i kadr nieco się zaokrągla na brzegach. Jeżeli chodzi jednak o kolorystykę czy ogólną plastyczność kadrów, to z wyjątkiem nieco większego wyostrzania jest tu bardzo podobnie. Rozpiętość tonalna jest na odpowiednio szerokim poziomie, a oprogramowanie Honor Magic V5 potrafi uczynić kadry bardzo miłymi dla oka.


















Sporą część dużej wyspy aparatów Honor Magic V5 okupuje peryskopowy, trzykrotny zoom. To rozwiązanie, które spisuje się bardzo dobrze w ciągu dnia, rejestrując przybliżenia robiące wrażenie, a dzięki wysokiej rozdzielczości także i korzystanie z 6-krotnego zoomu jest przyjemne dla oka. Kolorystyka, balans bieli i rozpiętość tonalna są niemal takie same, co w przypadku głównego aparatu. Można odczuć jedynie, że kadry są nieco ciemniejsze, zapewne ze względu na zastosowaną przysłonę. Niekoniecznie posuwałbym się do 50- czy 100-krotnych przybliżeń, ale 20- i 30-krotny zoom potrafią zachować jeszcze dobry poziom detali.



























Nocą zdjęcia zyskują specyficzny charakter. Z jednej strony Honor Magic V5 robi wszystko, by kolory nieba i oświetlenia wyglądały podobnie do rzeczywistości i to się nawet udaje. Z drugiej dziwne jest poszukiwanie szczegółów na ciemnych ścianach i powstałą przez to maź, która nie przypomina ścian budynków na peryferiach kadrów. Trzeba jednak przyznać, że Honor Magic V5 dobrze utrzymuje detale środka kadru, rozświetla kadr w sposób przyjemny dla oka. Jedynie aparat ultraszerokokątny wytwarza dziwne rezultaty i często prezentuje zupełnie odmienną kolorystykę, a w dodatku najmocniej obrywa jakościowo względem dnia.
Główny aparat to najbezpieczniejszy wybór nocą, ale jeśli trzymamy się trzykrotnego przybliżenia, także zyskamy szczegółowe kadry z dobrą, nieprzesadzoną kolorystyką. Szkoda, że czasem balans bieli pójdzie w żółtawo-zielonawe rewiry, co widać przy ultraszerokim kącie. Pozytywnie zaskoczył mnie niski poziom szumów w zdjęciach z aparatu przybliżajacego. Z kolei gdy Honor Magic V5 ustawimy pod światło, nie zabraknie rozbłysków z latarni i im podobnych, ale nie przysłonią one kadru. Nocny egzamin zdany.








Aparaty przy ekranach nie są tak istotne, jak główne oczka. Honor Magic V5 pozwala nam zrobić selfie dużymi aparatami z podglądem na małym ekranie i ten sposób zdecydowanie wygrywa pod względem jakości. Jednocześnie fotografie rejestrowane przez aparaty 20 Mpix nie są złe. W ciemnym oświetleniu brak im szczegółów, ale zachowują adekwatny kolor cery, a dalszy plan nie jest zbyt ciemny bądź prześwietlony. Są one gotowe od ręki na zdjęcia, które możemy wrzucić na media społecznościowe.
W wideo największym problemem jest zachowanie dźwięku stereo. Czasem lekkie przestawienie smartfonu powoduje, że dźwięk dramatycznie przenosi się z lewej na prawą stronę i przez to wypowiedzi stają się mniej przyjemne w odbiorze. Kolorystyka kadrów jest mocno nasycona, ale spójna. Honor Magic V5, podobnie jak przy zdjęciach, potrafi nagrać zbyt jasne wideo. Autofokus działa błyskawicznie. Dobre wrażenie daje stabilizacja optyczna głównego aparatu.
Jakość potrafi odczuwalnie spaść, gdy przełączymy się na aparat ultraszerokokątny, ale tak to już wygląda na tym rynku. Honor Magic V5 nie gubi się za to przy przełączaniu się między oczkami i radzi sobie także przy mniejszych ilościach światła. Nie jest to poziom czołówki smartfonowego rynku, ale mnie osiągnięcia tego telefonu zadowoliły na tyle, by częściowo wybaczyć wielką wyspę aparatów, jaką ma Honor Magic V5.
Jeszcze większy akumulator i w miarę szybkie ładowanie – Honor Magic V5 nie rozczarowuje
Niby wszyscy wiemy, że pojemność akumulatorów swoje, a czas pracy na jednym ładowaniu – swoje. Na szczęście 5820 mAh, jakie udało się wcisnąć Honorowi w tak ciasną obudowę, daje spokojny dzień korzystania – niezależnie od tego, czy korzystałem głównie z małego czy też dużego ekranu. Jeżeli nie korzystacie z mediów społecznościowych, telefon spokojnie poradzi sobie nawet przez 1,5 dnia – potrafiłem ładować go dopiero po 14:00 następnego dnia. W ujęciu godzinowym mogę spokojnie zapewnić o 7 godzinach z aktywnym ekranem. W intensywnych scenariuszach możemy zejść do 5 godzin, ale trzeba będzie się o to postarać angażującą rozgrywką i pobieraniem dużych plików.


Cieszy mnie też, że Honor nie zapomina o szybkim ładowaniu (a w terminologii Samsunga byłoby to nawet super hiper szybkie ładowanie). Przewodowo osiągniemy nawet 66W i to pozwoli naładować ogniwo po włączeniu szybkiego ustawienia w godzinę i 5 minut. Pierwszy kwadrans w takim szybkim ujęciu da nam 35% energii, a po pół godziny zobaczymy 65% energii. Możemy też skorzystać z ładowania indukcyjnego, które wymaga specjalnej ładowarki od producenta, by osiągnąć pełny potencjał do 50W. I bez tego skorzystamy jednak z 5-watowego ładowania zwrotnego poprzez indukcję.
Honor Magic V5 nie został moim składakiem nr 1, ale jest naprawdę dobry
W tym roku mojemu sercu bliżej jest Samsunga, ale to nie przekreśla tego, co osiągnął Honor Magic V5. A osiągnął sporo, bowiem w smukłej, zgrabnej i pozbawionej większych bolączek obudowie udało się zmieścić ogromne akumulatory, bardzo przyjemne w odbiorze ekrany i sporo innowacji w nakładce, obok których trudno przejść obojętnie. I nawet jeżeli nie zostałem fanem zdjęć i filmów, jakie zarejestrujecie tym urządzeniem, to mają one sporo detali i rozpiętości tonalnej. Honor Magic V5 tak naprawdę niemal nigdzie nie zawodzi.

Honor Magic V5 jest też smartfonem drogim i trudno mieć przy tym poczucie, że za tą ceną idzie rozwiązanie jakichkolwiek problemów korzystania ze smartfonu lub tabletu. Jak na telefon za spore pieniądze, trudno też znaleźć w nim czar czy poczucie obcowania z urządzeniem premium poza faktem obecności dwóch ekranów. Wierzę, że producent może jeszcze znaleźć sposób na poprawienie kilku niedoróbek oraz, przede wszystkim, znalezienie dla swojego telefono-tabletu większego sensu.
Jednocześnie mogę powiedzieć, że Honor Magic V5 będzie dobrym zakupem dla wąskiej grupy. A skoro jesteście już u progu tej lektury, zobaczcie recenzję Samsunga Galaxy Z Fold7 autorstwa Arkadiusza.