Windows 10 odchodzi do historii już za dwa miesiące. Tysiące firm stoi przed kosztownym dylematem

Zegar tyka nieubłaganie dla tysięcy przedsiębiorstw na całym świecie. Do końca bezpłatnego wsparcia dla Windows 10 pozostały już tylko dwa miesiące, a spora część firmowej floty komputerów wciąż opiera się na tym systemie. To nie jest zwykła aktualizacja, która zajmuje kilka kliknięć – problem sięga znacznie głębiej. Przejście na Windows 11 okazuje się znacznie bardziej skomplikowane, niż wielu się spodziewało.
Windows 11
Windows 11

Nowy system Microsoftu stawia konkretne wymagania sprzętowe, których starsze maszyny po prostu nie spełniają. Komputery, które doskonale radziły sobie z poprzednią wersją, teraz nie mają szans na aktualizację. To stawia przedsiębiorstwa przed trudnym wyborem: inwestować w całkowitą wymianę sprzętu lub płacić za przedłużone wsparcie.

Przechodząc do aktualnych danych rynkowych, ostatnie wyniki Statcounter z sierpnia 2025 pokazują, że Windows 11 po raz pierwszy znacząco wyprzedził swojego poprzednika, osiągając 53,51% globalnego udziału wśród systemów Windows, podczas gdy Windows 10 ma 42,88%. To wyraźna zmiana w porównaniu z lipcem, kiedy oba systemy były niemal równorzędne. Starsze wersje systemu, takie jak Windows 7 z 2,04% udziału czy Windows 8 z 0,88%, stopniowo odchodzą do lamusa, choć zaskakuje, że Windows XP wciąż działa na 0,44% komputerów. Mimo że Microsoft zakończył jego wsparcie już w 2014 roku, nadal utrzymuje ten niewielki udział w rynku z kilku powodów:

  1. Systemy przemysłowe i specjalistyczne – fabryki, laboratoria i inne zakłady często używają dedykowanego oprogramowania, które zostało zaprojektowane specjalnie dla XP. Migracja takiego systemu to ogromny koszt i ryzyko przestoju produkcji.
  2. Izolowane środowiska – niektóre komputery działają w sieciach odciętych od internetu (np. w bankomatach, systemach kontroli dostępu), gdzie bezpieczeństwo jest zapewniane przez izolację, a nie aktualizacje systemu.
  3. Kraje rozwijające się – w regionach o niższych dochodach XP pozostaje popularny ze względu na dostępność pirackiego oprogramowania i niższe wymagania sprzętowe.

Wymagania Windows 11 dyskwalifikują całe pokolenia sprzętu

Data 14 października 2025 roku wisi nad działami IT jak miecz Damoklesa. Tego dnia Microsoft definitywnie zakończy standardowe wsparcie dla Windows 10, co oznacza koniec darmowych aktualizacji zabezpieczeń. Problem w tym, że wymagania Windows 11 – moduł TPM 2.0, UEFI z Secure Boot i nowsze procesory – dyskwalifikują całe pokolenie sprzętu. Dla wielu firm migracja równa się kosztownej wymianie parku maszyn, co nie jest proste ani tanie. Szczególnie dotkliwa sytuacja panuje w branżach takich jak służba zdrowia czy przemysł, gdzie cykle wymiany sprzętu są dłuższe, a każda zmiana wymaga skomplikowanych procedur certyfikacyjnych.

Thomas MacKenzie, dyrektor strategii produktowej w Lansweeper, zwraca uwagę na dodatkowe komplikacje związane ze starszymi aplikacjami i niezgodnościami sprzętowymi. Microsoft proponuje płatne rozwiązanie w formie Extended Security Updates (ESU), ale to jedynie tymczasowa podpórka, a nie długofalowe wyjście z sytuacji. Ciekawym aspektem jest różnica w traktowaniu zwykłych użytkowników i firm. Konsumenci mogą zdobyć darmowy rok ESU poprzez program Microsoft Rewards lub synchronizację ustawień z Windows Backup.

Tymczasem przedsiębiorstwa subskrybujące Microsoft 365 nie mają takiej furtki – dla nich przedłużone wsparcie zawsze będzie płatne. To kontynuacja polityki znanej z czasów wycofywania Windows 7, gdzie ESU również było dostępne wyłącznie jako dodatkowo płatna usługa. Jedynym wyjątkiem byli wtedy klienci Azure Virtual Desktop, co wynikało ze specyfiki środowiska wirtualnego.

Czytaj też: Microsoft wyjaśnia, dlaczego pecet blokuje aktualizację do Windows 11

Patrząc realistycznie, Windows 10 prawdopodobnie nie zniknie z firmowych biurek wraz z październikową datą. Wiele organizacji będzie zmuszonych korzystać z płatnych aktualizacji zabezpieczeń, równolegle opracowując strategię stopniowej migracji. Choć kierunek zmian jest jasny, droga do pełnego wdrożenia Windows 11 w biznesowym środowisku wydaje się dłuższa, niż sugerują optymistyczne statystyki rynkowe.