Czytniki e-booków z Androidem to w Polsce przede wszystkim domena marek InkBook i Onyx. Xiaomi w tym zestawieniu niemal nie istnieje, choć firma w ofercie ma także i takie urządzenia. Moaan InkPalm Mini Plus 2 przeznaczony jest na rynek chiński i wątpliwe, by trafił do polskich sklepów, ale ciekawy jest sposób, w jaki Xiaomi próbuje przyciągnąć uwagę potencjalnych nabywców.
Parę słów o parametrach czytnika Moaan InkPalm Mini Plus 2
Nowy czytnik raczej nikogo nie zachwyci wielkością ekranu, chybachyba że akurat poszukuje urządzenia naprawdę małego, kieszonkowego. Moaan InkPalm Mini Plus 2 ma bowiem wyświetlacz e-ink o przekątnej zaledwie 5,84 cala (około 14,8 cm), z regulacją temperatury barwowej, a do tego raczej w telefonicznych, a nie czytnikowych proporcjach. Urządzenie waży zaledwie 140 gramów przy zaskakująco małej grubości 6,9 milimetra. W środku znajdziemy procesor Rockchip RK3566 wraz z 6 GB pamięci RAM i – uwaga – aż 512 GB przestrzeni do przechowywania danych.

Po co aż tyle, skoro pliki z książkami co do zasady nie należą do wielkich – nie mam pojęcia. Obsługą urządzenia zajmuje się Android 14, który dzięki możliwości swobodnego instalowania aplikacji, pozwala nie tylko na odczyt plików lokalnych, ale także na uzyskanie kompatybilności z usługami Amazon Kindle czy Kobo, czy też z aplikacjami polskich księgarni.
Czytaj też: Koniec problemów z Windows 11? Nowa aktualizacja od Microsoftu wprowadzi poprawki
Dostępność i cena
Niestety, sprzęt będzie dostępny wyłącznie na rynku chińskim od 22 września. Cena wyniesie 1399 juanów, co odpowiada około 720 złotych, oczywiście bez uwzględnienia ceł i polskich podatków. Xiaomi często ogranicza dostępność swoich bardziej niszowych produktów do rynku lokalnego, choć można zawsze spróbować ściągnąć taki sprzęt przez którąś z chińskich platform zakupowych.
Pytanie tylko, czy w przypadku tego czytnika ma to w ogóle jakikolwiek sens? Egzekwowanie gwarancji w takim wypadku jest właściwie niemożliwe, cena nie jest szczególnie atrakcyjna, a akurat wybór czytników e-ink u nas jest naprawdę dobry (także tych z androidem) i są to urządzenia dostosowane do potrzeb polskiego użytkownika – z odpowiednim pakietem słowników, spolszczonym UI, często także z preinstalowanymi aplikacjami do platform abonamentowych. No i żeby je kupić, nie trzeba sięgać prawą ręką do lewego ucha i modlić się, żeby celnik przepuścił.