Kobieta z telefonem na filmie sprzed 85 lat. Internauci oszaleli na punkcie tego nagrania

To jedno z tych nagrań, które od lat nie dają spokoju miłośnikom teorii spiskowych. Czarno-biały film z 1938 roku przedstawia kobietę w stylowym ówczesnym ubraniu, która idzie ulicą, trzymając przy uchu niewielki przedmiot do złudzenia przypominający współczesny smartfon. Gdy materiał trafił do internetu, natychmiast rozgorzała dyskusja – czy to możliwy dowód na podróże w czasie?
...

Media społecznościowe szybko podchwyciły temat, snując coraz bardziej fantastyczne scenariusze. Trzeba jednak przyznać, że sceptycy od razu mieli silny argument – nawet gdyby ktoś przeniósł współczesny telefon w czasie, to i tak nie miałby z niego pożytku bez sieci komórkowych i wież przekaźnikowych. Jak się okazało, prawdziwe wyjaśnienie jest znacznie bardziej przyziemne, choć wcale nie mniej ciekawe.

Według relacji YouTubera znanego jako Planetcheck kobieta na nagraniu to jego ciotka Gertrude Jones, która w 1938 roku miała zaledwie 17 lat. Jones uczestniczyła podobno w pionierskich eksperymentach firmy Dupont z technologią komunikacji bezprzewodowej. Fabryka posiadała specjalną sekcję komunikacyjną testującą wczesne prototypy telefonów bezprzewodowych, a sześć kobiet – w tym Gertrude – dostało te urządzenia do tygodniowego testowania.

Na nagraniu Jones prawdopodobnie rozmawia z jednym z naukowców poruszającym się po jej prawej stronie, który również trzyma podobne urządzenie. Choć twierdzenia YouTubera nie zostały w pełni zweryfikowane, eksperci uważają je za znacznie bardziej wiarygodne niż teorie o podróżach w czasie. Nic diwnego!

Czytaj także: Polacy niechętnie patrzą na chipy umieszczane pod skórą. Ekspertka wyjaśnia, skąd się bierze to zjawisko

Co ciekawe, to nie jedyny taki przypadek. Podobne kontrowersje wzbudził obraz „Oczekiwana” namalowany przez Ferdinanda George’a Waldmüllera w 1860 roku. Dzieło wystawione w monachijskim muzeum Neue Pinakothek przedstawia młodą kobietę trzymającą przedmiot uderzająco podobny do smartfona. Peter Russell, emerytowany urzędnik z Glasgow, zauważył to podobieństwo podczas wizyty w muzeum. Język ciała kobiety oraz sposób, w jaki spogląda na przedmiot, rzeczywiście przypomina współczesną scenę z nastolatką pochłoniętą mediami społecznościowymi. Dodatkowo twarz kobiety wydaje się oświetlona od dołu, jakby blaskiem ekranu.

Gerald Weinpolter, dyrektor agencji artystycznej austrian-paintings.at, zdecydowanie odrzuca jednak teorie o podróżach w czasie. Według niego kobieta po prostu trzyma mały modlitewnik, co było powszechną praktyką w XIX wieku. Przedmiot to prawdopodobnie brewiarz z wiszącymi paciorkami różańca.

Internauci zareagowali z typowym dla sieci humorem. Jedni żartowali, że to Samsung lub Nokia 3310, inni sugerowali, że kobieta robi selfie. Pojawiły się także racjonalne argumenty – iPhone i tak nie działałby bez wież komórkowych czy Wi-Fi w 1860 roku.

Czytaj także: Polacy lubią nowe technologie i… teorie spiskowe. Nic dziwnego, że boimy się 5G

Russell trafnie zauważył, że postęp technologiczny całkowicie zmienił sposób interpretacji historycznych dzieł. W latach 1850-1860 każdy widz natychmiast rozpoznałby modlitewnik lub śpiewnik. Dziś jednak nasze umysły automatycznie kojarzą podobne kształty ze smartfonami. To zjawisko pokazuje, jak bardzo straciliśmy kontakt z tradycjami przeszłości. Przedmioty codziennego użytku naszych przodków stały się dla nas tak obce, że mylimy je z futurystycznymi gadżetami. Pareidolia, czyli tendencja do dostrzegania znajomych kształtów w przypadkowych wzorach, sprawia, że widzimy iPhone’y tam, gdzie są modlitewniki.

Oba przypadki doskonale ilustrują, jak łatwo nowoczesna technologia może zniekształcić naszą percepcję przeszłości. Choć teorie o podróżach w czasie są niezwykle kuszące, warto pamiętać o prostej zasadzie brzytwy Ockhama – najprostsze wyjaśnienie jest zazwyczaj prawdziwe. Czasami po prostu widzimy to, co chcemy zobaczyć, a nie to, co rzeczywiście znajduje się przed naszymi oczami.