Sage wchodzi na rynek fullsuspension z tytanowym potworem. Cena zwala z nóg

Sage Titanium przez lata kojarzyło się przede wszystkim z rowerami szosowymi i hardtailami, które zdobyły uznanie dzięki charakterystycznemu wykorzystaniu tytanu. Teraz marka odważyła się wejść w segment, w którym od dekad dominują aluminium i włókno węglowe, czyli w MTB o pełnym zawieszeniu.
...

Prototyp ramy zaprezentowany na targach MADE 2025 pokazał, że firma eksperymentuje z połączeniem włókna węglowego i tytanu w dość nietypowej formie. Nowa rama połączyła bowiem włókno węglowe z tytanowymi łącznikami wykonanymi w technologii druku 3D metodą DMLS. Z założenia miało to połączyć lekkość włókna węglowego z wytrzymałością tytanu, ale proces drukowania laserowego ujawnił ograniczenia wytrzymałościowe. Innymi słowy, “nie pykło”. Pojawiające się mikropęcherzyki obniżały integralność strukturalną nawet o trzydzieści procent, co dla roweru przeznaczonego do agresywnej jazdy w trudnym terenie okazało się problemem krytycznym.

Założyciel marki, David Rosen, dość szybko zidentyfikował niedoskonałości i zdecydował się zmienić podejście w modelu produkcyjnym. Efekt? Wersja przeznaczona na rynek będzie w pełni tytanowa i powstanie z wykorzystaniem technologii Cold Metal Fusion, która pozwala osiągnąć parametry porównywalne z klasycznymi rurami metalowymi. Tym samym Sage rezygnuje z hybrydowego projektu na rzecz bardziej tradycyjnej, ale jednocześnie pewniejszej konstrukcji. Zmiany obejmą także mocowanie hamulca – atrakcyjne wizualnie reverse brake mount nie trafi do produkcji, bo ograniczał kompatybilność z popularnymi zaciskami i tarczami.

Miał być materiałowy duet, ale będzie wszechobecny tytan. Co zaoferuje pierwszy MTB od Sage Titanium?

Od strony technicznej rama ma oferować 120 mm skoku tylnego zawieszenia, co lokuje ją w kategorii trail i all-mountain. Geometria wygląda z kolei na nowoczesną, bo z kątem główki w granicach 66 stopni i efektywnym kątem rury podsiodłowej około 76-77 stopni. Reach w rozmiarze M ma oscylować wokół 470 mm, a w L dochodzić do 495 mm. Projekt zakłada też miejsce na opony 29×2,4 cala z możliwością zestawienia w konfiguracji mullet, a tego typu cechy wskazują na rower szybki, przewidywalny i jednocześnie agresywny w prowadzeniu oraz dostosowany do szerokiego zakresu tras.

Czytaj też: Rowerowy gigant zaskoczył. Zużyjesz osprzęt za krocie, to zamiennik dostaniesz za darmo

Wersja seryjna ma być przemyślana także pod kątem serwisu i kompatybilności. Producent postawi na standard UDH i pełną zgodność z napędami SRAM Transmission, a także na gwintowany suport BSA zamiast problematycznych standardów wciskanych. Przewody zostaną poprowadzone w pełnych linerach z oknami serwisowymi, a rama będzie miała zintegrowane mocowania na akcesoria, narzędzia czy torebki. Tylną oś zaplanowano w standardzie 12×148 mm Boost, a widelec z offsetem 44 mm ma domyślnie współpracować z całością geometrii.

Tytan

Jeśli chodzi o masę, celem jest zejście poniżej 3,1 kg bez dampera w rozmiarze M. To ambitny cel, ale realistyczny jak na pełnotytanową ramę. Jak to zresztą z tym materiałem bywa, Sage nie bez powodu obiecuje sztywność porównywalną z karbonem, ale z bardziej miękkim tłumieniem mikrodrgań, które jest cechą charakterystyczną tytanu. Marka planuje również zapewniać dożywotnią gwarancję na spawy dla pierwszego właściciela i pięcioletnie wsparcie dla hardware’u zawieszenia. Całość ma być testowana zgodnie z normami EFBE, aby potwierdzić trwałość w realnych warunkach.

Czytaj też: 400% wspomagania, 125 km zasięgu i 50-mm opony. Czy to rower gravelowy przyszłości?

Pod względem cenowym nowy model wpisze się w segment premium. Ramy z damperem mają kosztować w granicach 5-6,5 tysiąca dolarów, a kompletne rowery w konfiguracjach opartych na SRAM GX Transmission i aluminiowych kołach będą startować od około 9 tysięcy dolarów. Wersje limitowane z napędem XX i karbonowymi kołami mają przekroczyć pułap dwunastu tysięcy dolców. W bezpośrednim przeliczeniu mowa więc o widełkach od 18000 do 51000 zł. Sage podkreśla, że wszystko produkowane będzie w Stanach Zjednoczonych, bo z wykorzystaniem lokalnych poddostawców i spawalni, co podtrzymuje filozofię marki stawiającej na jakość i kontrolę całego procesu.

Czytaj też: Rower bez amortyzatora, który pochłania wstrząsy lepiej niż konkurencja. Nowy Diverge 4 zaskakuje innowacjami

Wejście w segment pełnego zawieszenia to dla Sage Titanium krok naturalny, ale jednocześnie obarczony ryzykiem. Marka mierzy w niszę świadomych użytkowników, którzy szukają roweru trwałego, serwisowalnego i produkowanego lokalnie, a nie masowej ramy z globalnego łańcucha dostaw. Jeśli nowy full zdoła zachować charakterystyczną dla Sage jakość wykonania i zaoferuje rzeczywiste korzyści z tytanu, może stać się ciekawą alternatywą w segmencie premium. Jeśli jednak technologia zawiedzie, projekt pozostanie jedynie ciekawostką na tle dominujących karbonowych konstrukcji.