Trek nie ograniczył się do prezentacji dla mediów, lecz od razu poddał AirLoom próbom w dwóch najbardziej wymagających realiach: w peletonie WorldTour i w Pucharze Świata MTB. Na szosie siodełko musi wytrzymać wielogodzinne obciążenia przy wysokiej mocy, w mocno pochylonej pozycji i na rozgrzanym asfalcie, co sprawdza równomierność podparcia, stabilność miednicy oraz przewiewność konstrukcji w upale. W kolarstwie górskim dochodzą zaś do tego gwałtowne uderzenia i lądowania, błoto, częste mycie ciśnieniowe, dziesiątki przesiadek na stromych podjazdach i stała praca tylnej części siodła. Jeśli kratowa struktura ma zachować sprężystość, nie odkształcać się i nie obcierać ud, wyjdzie to właśnie w takich warunkach. Dlatego też taka weryfikacja daje Trekowi mocny argument, że AirLoom to nie ciekawostka dla jednej dyscypliny, lecz pełnoprawna alternatywa dla tradycyjnej pianki w codziennym, intensywnym użytkowaniu.
Zapomnij o piance w siodełku rowerowym. Trek drukuje komfort w 3D za cenę prostego roweru
Amerykanie w przypadku Aeolus AirLoom postawili na kratową strukturę zastępującą piankę. Na czym polega różnica? Ano na tym, że krata ma się uginać i wracać w sposób przewidywalny oraz idealnie powtarzalny, a nacisk na kości kulszowe ma rozkładać się równiej niż na piance. Otwarty kanał kroczowy? Ten naturalnie jest obecny, podczas gdy sama kratka dodatkowo sprawia, że całość jest bardziej przewiewna, więc w upale rowerzysta nie gotuje się od samego od kontaktu z siodełkiem. Trek podkreśla jednak, że obok ergonomii drukowana struktura ma zachować swój charakter przez lata, podczas gdy pianka z czasem mięknie i traci sprężystość.
Czytaj też: SP01 to rower tak dobry, że aż zakazany, a pokazali go na ogromnej konferencji technologicznej
Sam kształt proponowanego siodełka Aeolus AirLoom też nie jest przypadkowy. Węższy nosek ogranicza szorowanie o uda, a dłuższe pochylenie tylnej części wspiera jazdę w niskiej pozycji aerodynamicznej. Stanowi to zresztą sygnał, że AirLoom celuje w nowoczesną geometrię i realne prędkości, a nie tylko w trwałość oraz miękkość na spacerowej rundzie po parku.



Cennik? Tu właśnie zaczyna się rozmowa o tytułowych 1500 zł, bo flagowy Aeolus RSL AirLoom kosztuje właśnie 1499 zł. Waży 162-167 gramów (zależnie od rozmiaru), ma skorupę OCLV i pręty z włókna węglowego. Półkę niżej stoi 182-gramowy Aeolus Pro AirLoom za 1199 zł, a najtańszy wariant Elite o wadze 249 gramów to już wydatek rzędu 849 zł. Dla porównania identyczny kształt, ale zbudowany na piance (Aeolus Elite) kosztuje 399 zł i waży 267 gramów. Różnicy w cenie nie sposób pominąć, choć musimy pamiętać, że różnica w zachowaniu też jest zauważalna, a co ciekawe, piankowa wersja jest i tak o kilkanaście gramów cięższa od najtańszego modelu z drukarki 3D.


Czytaj też: 400% wspomagania, 125 km zasięgu i 50-mm opony. Czy to rower gravelowy przyszłości?
Czy jest to więc w końcu przesada, czy rozsądny wydatek? Jeśli liczysz każdy gram i złotówkę, to klasyczny Aeolus Elite za 362 zł wciąż ma sens. Jeśli jednak jeździsz długo, często i w różnych warunkach, a po trzech godzinach zaczynasz przesuwać się na siodle co pięć minut, to AirLoom w wersji Pro lub RSL może rozwiązać właśnie ten problem, który pojawia się dopiero po kilku godzinach jazdy. W skrócie? Przesada bywa wtedy, gdy płacimy za logo, ale w tym przypadku wygląda na to, że płacimy za materiał, proces i realny efekt na trasie.