Sama prezentacja elektrycznego roweru Navee SP01 w Berlinie może być nieco ironiczna, biorąc pod uwagę restrykcyjne przepisy obowiązujące w większości krajów europejskich. SP01 z pewnością nie wpada bowiem w kategorie zwykłego roweru elektrycznego, a to przynajmniej z formalnego punktu widzenia. W oryginalnym wydaniu jest to po prostu zbyt wydajna bestia, aby mogła w ogóle poruszać się po publicznych ulicach.

Elektryczny rower SP01 podnosi powracające pytanie – czy to już, aby nie przesada?
Kiedyś czasy były prostsze, bo kupując nowy rower, nie trzeba było uważać na to, aby nie wejść na minę i nie kupić przypadkowo modelu, który pociągnie za sobą spore stałe koszty. Elektryczny rower SP01 w USA może i mógłby zaliczać się do kategorii e-bike, ale w Europie jest to nic innego, jak motorower, bo przekracza prawne limity. Wiąże się to naturalnie z dodatkowymi obowiązkami. W Polsce taki pojazd wymaga rejestracji, ubezpieczenia OC, specjalnego kasku oraz prawa jazdy kategorii AM. Co więcej, nie może poruszać się po ścieżkach rowerowych, co znacznie ogranicza jego praktyczne zastosowanie.

Moc tego elektrycznego roweru sięga 1000 watów, co wyraźnie wykracza poza europejski limit na poziomie 250 watów. Na dodatek moment obrotowy wynoszący 160 Nm pozwala na osiąganie prędkości do 45 km/h przy ciągłym wspomaganiu, podczas gdy standardowe modele muszą odcinać wspomaganie już przy poziomie 25 km/h. Równie imponująco prezentuje się zintegrowany z ramą akumulator, który po 4-godzinnym ładowaniu ma zapewniać nawet 260 km zasięgu w idealnych warunkach. To dystans porównywalny z podróżą z Warszawy do Wrocławia, ale pamiętajmy, że osiągnięcie go w rzeczywistym świecie to ogromne wyzwanie… choć nie zawsze jest to regułą.
Parametry SP01 wydają się więc znacznie lepiej dostosowane do rynku amerykańskiego, gdzie przepisy są bardziej liberalne. Tam rowery elektryczne mogą mieć silniki o mocy nominalnej do 750 watów, a prędkości wspomagania rzędu 45 km/h czy obecność manetki gazu nie dziwi tam nikogo. Jednocześnie u samych podstaw SP01 to ewidentnie dobry rower, o co dba 11-biegowy system Shimano współpracujący z hydraulicznymi hamulcami tarczowymi Magura, zapewniając tym samym precyzyjną kontrolę w różnych warunkach. Przednie zawieszenie Suntour oraz solidne opony Schwalbe Super Moto-X odporne na przebicia. Tego typu zestaw sugeruje, że rower projektowano z myślą o uniwersalności i całodniowych wyprawach w teren.
Czytaj też: Rowerowy gigant zaskoczył. Zużyjesz osprzęt za krocie, to zamiennik dostaniesz za darmo
Na razie firma Navee nie zdradziła ceny ani dokładnej daty premiery swojego flagowego modelu. Brak strony produktowej sugeruje, że do debiutu rynkowego może jeszcze sporo brakować, ale kiedy już SP01 trafi do sprzedaży, będzie całkiem łakomym kąskiem. Firma zapewnia bowiem darmową dostawę w ciągu 3-5 dni roboczych, 30-dniową gwarancję zwrotu bez podania przyczyny oraz 24-miesięczną gwarancję na główne części.
Czytaj też: 400% wspomagania, 125 km zasięgu i 50-mm opony. Czy to rower gravelowy przyszłości?
SP01 doskonale ilustruje różnice w podejściu do regulacji rowerów elektrycznych na poszczególnych rynkach. Europa preferuje ostrożność i ograniczenia, podczas gdy Ameryka Północna daje producentom więcej swobody. Ciekawe, czy Navee znajdzie sposób na dostosowanie swojego motoroweru, który chciałby być rowerem do europejskich realiów, czy może skupi się na rynkach z bardziej liberalnymi przepisami.