Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego tak wiele obiecujących technologii energetycznych nigdy nie trafia do powszechnego użytku? Perowskity od lat fascynują naukowców swoim potencjałem, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie ich masowego wdrożenia, choć Chiny już ten krok zrobiły. Teraz pojawia się światełko w tunelu, bo kolejny zespół specjalistów dumnie twierdzi, że znalazł rozwiązanie dla największej bolączki ogniw perowskitowych. Ich badania skupiają się na problemie, który od lat uniemożliwiał komercjalizację tej technologii, bo szybkiej degradacji pod wpływem warunków atmosferycznych.

Te panele mogą trafić na latarnie, szyby i auta – ale czy przetrwają 10 lat pracy?
To, co wyróżnia pracę zespołu z Kowna, to nacisk na długowieczność paneli pod presją wysokiej temperatury i światła, a nie tylko na wzrost sprawności w komórce testowej. Stabilne działanie mini-modułów powyżej 950 godzin w 85°C to sygnał, że laboratoria zaczynają grać pod reguły rynku, a nie pod tabelki rekordów. Jeśli ten trend utrzyma się w większej skali i dłuższych testach starzenia, to perowskit może wyjść poza demonstratory i trafić tam, gdzie krzem bywa niepraktyczny, a więc na latarnie, fasady i ruchome powierzchnie.
Sednem litewskiego podejścia jest hybrydowa architektura 2D-3D i chemiczna pasywacja z użyciem perfluorowanych kationów amoniowych. Fluor, dzięki dużej elektroujemności, obniża gęstość elektronową grupy amoniowej i umożliwia wiązania wodorowe między warstwami a fragmentami PbI, co wygasza defekty powierzchniowe, ogranicza migrację jonów i uszczelnia styki. To nie jest kosmetyka procesu, a próba kontrolowania interfejsów, które w perowskitach decydują o degradacji pod wilgocią i temperaturą. W praktyce właśnie interfejsy, a nie sam absorber, najczęściej kończą żywotność modułu.
Ogniwa słoneczne z perowskitów to jedna z najszybciej rozwijających się technologii słonecznych na świecie. Pasywacja sprawia, że powierzchnia perowskitu staje się chemicznie nieaktywna, eliminując defekty wprowadzone podczas produkcji – tłumaczy Dr Kasparas Rakštys z Politechniki w Kownie.
Dlaczego 950 godzin w 85°C ma znaczenie? Branża mierzy odporność modułów standardami IEC 61215 i protokołami ISOS, gdzie testy typu damp-heat i light-soaking odwzorowują wieloletnią eksploatację. Przekroczenie kilkuset godzin w wysokiej temperaturze pod ciągłym oświetleniem przybliża perowskity do przejścia z poziomu “obiecujące” na “kwalifikowane do dalszych badań certyfikacyjnych”. Do pełnego równania brakuje jednak długotrwałych sekwencji 85°C przy 85% wilgotności, cykli termicznych oraz prób UV, które krzemowe moduły zaliczają od lat.
Co dalej z perowskitami?
W tle toczy się ofensywa tandemów perowskit-krzem. Oxford PV pokazał w sierpniu 2025 panel 25% i kieruje technologię na produkcję, a duzi gracze jak Qcells walidują wysokie sprawności na dużych obszarach komórek, choć wciąż budują kwestię ich niezawodności. To ważny kontekst dla litewskiego wyniku, bo tandemy być może szybciej trafią do sprzedaży, choć czyste perowskity pozostają kuszące tam, gdzie masa, grubość i elastyczność będą mieć przewagę nad rekordową sprawnością. Jeśli pasywacja 2D-3D faktycznie “zamyka” najgroźniejsze ścieżki degradacji, to czyste perowskity mogą zawalczyć o nisze, których krzem nie obsługuje efektywnie.
Jest jeszcze jeden filtr rzeczywistości, przez który przejdzie każda perowskitowa nowinka w Europie – regulacje ołowiu. Perowskity na bazie ołowiu funkcjonują dziś pod wyjątkami RoHS, ale te wyjątki mają terminy i wymagają odnowień. Dla producentów oznacza to presję na systemy kapsulacji, plany recyklingu i zarządzanie awaryjnymi wyciekami. Chemia pasywacji może pomóc utrzymać ołów “uwięziony” w strukturze przez lata, ale biznesowo kluczowe będzie przejście całego łańcucha zgodności, a nie tylko akceptowalne wykresy z komory klimatycznej.