Samolot-arsenał rozwiąże problem zbyt małej liczby broni w maszynach USA?
Jedną z najbardziej intrygujących koncepcji rozważanych przez amerykańskie lotnictwo jest pomysł stworzenia niewidzialnych samolotów-arsenałów. Te masywne platformy w kształcie latającego skrzydła miałyby przenosić dziesiątki pocisków powietrze-powietrze, stanowiąc odpowiedź na scenariusze, w których konwencjonalne myśliwce mogłyby nie wystarczyć. Pomysł brzmi futurystycznie, ale biorąc pod uwagę obecne realia, wydaje się coraz mniej abstrakcyjny, bo technologia już tu jest.
Czytaj też: Fotografia z orbity wywołała międzynarodowe napięcie. Chiny odsłoniły amerykańską tajemnicę
Tego typu pomysł na nową maszynę do siania zniszczenia na lewo i prawo zakłada wykorzystanie platform stealth do przenoszenia znacznie większej liczby pocisków niż standardowe myśliwce. Podczas gdy te piątej generacji pokroju F-22 czy F-35 mieszczą zaledwie kilka pocisków AIM-120 AMRAAM w wewnętrznych komorach, nowy samolot-arsenał mógłby nieść ich kilkadziesiąt. Taka maszyna działałaby jako swego rodzaju latający magazyn amunicji, śląc na wrogów zniszczenie na lewo i prawo.\

Problem niedoboru amunicji w toku działań wojennych jest bardziej realny, niż mogłoby się wydawać. W symulacjach konfliktów na Pacyfiku zapasy pocisków AMRAAM mają wyczerpać się już w ciągu zaledwie 7-9 dni intensywnych walk, a to niezwykle krótki okres jak na konflikt wysokiej intensywności. To właśnie zmusza Amerykanów do poszukiwania radykalnych rozwiązań. Najprostszym wyjściem w kwestii wydaje się adaptacja bombowca B-21 Raider, który już teraz posiada niezbędne cechy, bo technologię stealth, duże rozmiary i odpowiednią architekturę. Sam pomysł wykorzystania B-21 do misji powietrze-powietrze nie jest zresztą nowy, po raz pierwszy pojawił się w 2019 roku, a w grudniu ubiegłego roku szef sztabu Sił Powietrznych gen. David Allvin potwierdził, że rozszerzenie ról B-21 pozostaje opcją.
Czytaj też: Budownictwo przyszłości już istnieje i ma sześć nóg. Robot Charlotte buduje domy w 24 godziny
Alternatywą mogłaby być zupełnie nowa platforma typu latające skrzydło, która byłaby potencjalnie tańsza i mniej złożona niż pełnowymiarowy B-21. Taka maszyna mogłaby być zaprojektowana specjalnie do roli samolotu-arsenału i to bez konieczności kompromisów związanych z adaptacją istniejącej konstrukcji. Musimy zresztą pamiętać, że kluczowym elementem całej koncepcji są pociski powietrze-powietrze nowej generacji, czyli AIM-260, które to oferują znacznie większy zasięg niż obecny AIM-120 AMRAAM, choć z zachowaniem podobnych rozmiarów. Jeszcze bardziej imponujący jest AIM-174, a więc powietrzna wersja pocisku SM-6, pierwotnie przeznaczonego do wystrzeliwania z okrętów.


Czytaj też: Najważniejszy samolot USA przyłapany w locie. Jakie tajemnice skrywa nietypowe wydanie?
Samoloty-arsenały mogłyby wykorzystywać swoją wysokość operacyjną do zwiększenia zasięgu pocisków. Wystrzelenie z dużej wysokości daje bowiem pociskowi dodatkową energię kinetyczną, znacząco rozszerzając jego możliwości. W przyszłości takie platformy mogłyby być wyposażone nawet w systemy laserowe, które na dużej wysokości osiągają większy zasięg dzięki rzadszej atmosferze. Pozostaje jednak pytanie, czy w takim przypadku samoloty miałyby w ogóle sens? Czy nie lepiej byłoby oddelegować rolę takich latających arsenałów do sektora dronów?