Motorola opatentowała hybrydę smartfona i smartwatcha, a król Julian się cieszy

Dokumenty amerykańskiego Urzędu Patentów i Znaków Towarowych Stanów Zjednoczonych są prawdziwą składnicą ciekawostek, a ich lektura często ujawnia, nad czym pracują tęgie głowy producentów sprzętu. To dzięki dokumentom USPTO możemy się dowiedzieć, że Motorola eksperymentuje z koncepcją urządzenia, które miałoby łączyć funkcje telefonu i zegarka w jednym gadżecie.
...

Najnowszy pomysł Motoroli wydaje się mało sensowny, ale co szkodzi go opatentować?

Opisane w patencie urządzenie wykorzystuje elastyczny wyświetlacz do zmiany rozmiarów urządzenia. W wersji złożonej można go nosić na ręku, a gdy zajdzie potrzeba, ekran można rozwinąć, przekształcając go w coś na kształt niewielkiego smartfona. Motorola najwyraźniej kontynuuje wątek zapoczątkowany przez koncepcyjny model Rizr, który zaprezentowała w lutym 2023 roku – choć wtedy również nie wyszło poza etap pokazu technologii.

Motorola

Dokument patentowy szczegółowo opisuje mechanikę rozwijanego ekranu oraz konstrukcję obudowy. Urządzenie miałoby automatycznie rozpoznawać formę użytkowania dzięki wbudowanym czujnikom i odpowiednio dostosowywać interfejs. Patent oczywiście dotyczy tylko kwestii mechanicznych i związanych z obsługą, tematy takie jak pojemność baterii, sprzęt dodatkowy czy zapewnienie łączności zostawiając na boku.

Czytaj też: Mapy Google dostaną bardzo minimalistyczny tryb oszczędzania baterii. Wygląda to dziwnie, ale może ma sens

Jak widzę takie projekty, to mam ochotę cytować króla Juliana XIII

Trudno bowiem powstrzymać wrażenie, że Motorola patentuje pomysł na wszelki wypadek, żeby ktoś tego nie zrobił przed nimi. Cóż bowiem z tego, że urządzenie jest może technicznie wykonalne, jeśli z praktycznego punktu widzenia nie ma żadnego sensu? Zaczynając od kosztów – cena tak zaawansowanego urządzenia z pewnością byłby bardzo wysoka – toż klasyczne składaki już teraz osiągają ceny przekraczające 7000 złotych (ok, akurat Motorola ma też relatywnie tanie modele, ale to niczego nie zmienia), ekran zwijany jest jeszcze bardziej skomplikowany we wdrożeniu.

Trudno wyobrazić sobie, żeby konsumenci masowo inwestowali takie kwoty w gadżet łączący funkcje dwóch urządzeń, które można nabyć oddzielnie za znacznie mniejsze pieniądze. Elastyczny ekran w zegarku? Przecież ekran smartwatcha to najbardziej podatny na uszkodzenia ekran, jaki możemy mieć przy sobie – wiele razy dziennie można nim o coś zawadzić, uderzyć, przeciągnąć po czymś twardym – nawet szafirowe szkła radzą sobie z tym tak sobie, a elastyczny ekran to chyba będzie miał wytrzymałość liczoną w dniach i godzinach, a nie miesiącach i latach.

Na rynku istnieją już prostsze i sprawdzone alternatywy. Smartwatche z modułem eSIM wraz z usługą multi SIM od polskich operatorów pozwalają korzystać z tego samego numeru na różnych urządzeniach – z powodzeniem korzystałem z tego rozwiązania w Apple Watchu i nie trzeba było się z nim obchodzić jak z jajkiem.

Oczywiście, firmy technologiczne regularnie zgłaszają setki patentów, które często nigdy nie materializują się w postaci konkretnych produktów. Tego typu dokumenty służą raczej zabezpieczeniu kierunków badawczych, niż zapowiadają rzeczywiste premiery i częściej służą do kasowania tantiem od nieszczęśników, którzy zrobili (świadomie lub nie) coś podobnego i przypadkiem odnieśli sukces. A zatem prędko, zanim dojdzie do nas, że to bez sensu…