Mapy Google dostaną bardzo minimalistyczny tryb oszczędzania baterii. Wygląda to dziwnie, ale może ma sens

Przyznajmy szczerze: niemal każdemu zdarzyła się ta stresująca sytuacja. Jesteś w obcym mieście, bateria w telefonie miga na czerwono, a Ty jesteś w samym środku nawigacji do kluczowego punktu. To najgorszy moment, żeby stracić zasilanie. Chociaż telefony mają swoje wbudowane tryby oszczędzania energii, Mapy Google najwyraźniej uznały, że potrzebujemy czegoś specjalnego – i to czegoś naprawdę dziwnego. Przeglądając najnowszą wersję beta Map Google na Androida, deweloperzy odkryli dowody na to, że w aplikacji powstaje zupełnie nowy, ultraminimalistyczny tryb oszczędzania energii.
...

Co ciekawe, ten nowy tryb ma działać całkowicie niezależnie od standardowych ustawień oszczędzania baterii w Twoim telefonie. To sugeruje, że Google chce dać użytkownikom pełną kontrolę, pozwalając im włączyć oszczędzanie w Mapach nawet wtedy, gdy cały system działa na pełnych obrotach. Największym zaskoczeniem jest jednak sposób aktywacji.

Czarno-białe minimum — minimalizm do granic absurdu

Z dotychczasowych odkryć wynika, że aktywacja nowego trybu oszczędzania energii ma następować poprzez… naciśnięcie fizycznego przycisku zasilania w telefonie. Brzmi to kuriozalnie, ale jest na to pewne wytłumaczenie. Być może Google myśli o tym jako o zamienniku dla całkowitego wyłączenia ekranu w celu oszczędzania baterii – zamiast wygaszać go całkowicie, “zredukujesz” go do niezbędnego minimum, które wciąż pełni funkcję nawigacji. W końcu wyłączony ekran oznacza brak mapy, a przecież o to w tym wszystkim chodzi.

Czytaj też: Samsung rewolucjonizuje powiadomienia. Now Bar w One UI 8 zaczyna współpracować z aplikacjami zewnętrznymi.

Gdy tryb zostanie włączony, interfejs przechodzi dramatyczną metamorfozę. Kolory znikają, a ekran staje się monochromatyczny. Wyświetlane elementy są maksymalnie zredukowane, co widać na nieoficjalnych zrzutach ekranu. Zostają tylko absolutne podstawy:

  • Duża strzałka wskazująca kierunek.
  • Szacowany czas przybycia.
  • Czas i dystans pozostały do celu.
Źródło: Android Authority

I tu pojawia się problem: w tym ekstremalnym minimalizmie usunięto nawet tak fundamentalne elementy, jak nazwa ulicy, na której się znajdujesz, czy nazwa następnej ulicy, w którą masz skręcić. To rodzi pewne obawy. Czy Google nie poszedł za daleko? W trakcie jazdy utrata tej prostej informacji może być irytująca, a nawet myląca. Z drugiej strony, spekuluje się, że Google może jeszcze dodać te brakujące teksty, obserwując miejsca, które wydają się być zarezerwowane pod dodatkowy tekst w grafikach wprowadzających do funkcji.

Czytaj też: Samsung Internet wkracza na komputery. Chrome ma kolejnego rywala

Chociaż ten “dziwny” sposób działania i minimalistyczny wygląd są jeszcze w fazie rozwoju i mogą się zmienić, rodzą pytania o ich praktyczne zastosowanie. Jasne, kiedy mamy 5% baterii, ale wciąż 10 minut do celu w krętych uliczkach nowego miasta, to każda zaoszczędzona miliamperogodzina ma znaczenie. Do tego bardzo prosta, monochromatyczna grafika jest też mniej rozpraszająca dla kierowców, zwłaszcza w nocy, jednak jak na razie brak nazw ulic raczej nikomu nie pomoże w dotarciu do celu, zwłaszcza pieszo.  Całe szczęście, tryb oszczędzania energii ma wciąż obsługiwać komunikaty głosowe. Oznacza to, że głosowa nawigacja powinna wystarczyć, aby powiedzieć nam, gdzie skręcić. Ale co, jeśli przegapimy jeden z komunikatów? Cóż, brak nazw ulic na pewno nam tu nie pomoże.

Czytaj też: ColorOS 16 debiutuje globalnie. Nowa odsłona systemu Oppo z Androidem 16 i funkcjami AI

Co jeszcze warto wspomnieć, nowy tryb ma obsługiwać nawigację pieszą, samochodową i dla pojazdów dwukołowych (np. rowery, skutery). Niestety, w obecnym stadium nie jest jasne, czy obsłuży transport publiczny. Jeśli Google utrzyma ekstremalny minimalizm, brak numeru autobusu lub pociągu na ekranie sprawi, że funkcja ta stanie się bezużyteczna.

Cóż, pomysł jest na pewno intrygujący, a fakt, że funkcja wciąż jest na wczesnym etapie prac, daje nadzieję, że braki zostaną jeszcze uzupełnione, zmieniając ją z dziwnej na naprawdę użyteczną.