Pożegnanie z automatycznym synchronizowaniem danych, bo tak
Wszystko wskazuje bowiem na to, że już w grudniu Europejczycy staną się zakładnikami kolejnego ruchu Apple’a. Aktualizacja iOS 26.2 ma bowiem przynieść koniec automatycznej synchronizacji ustawień między urządzeniami. Dotychczasowy mechanizm działał niemal magicznie – gdy iPhone nawiązywał połączenie z nową siecią Wi-Fi, natychmiast udostępniał niezbędne dane do logowania sparowanemu zegarkowi. Dzięki temu Apple Watch mógł samodzielnie korzystać z internetu nawet wtedy, gdy telefon znajdował się poza zasięgiem. Użytkownik nie musiał pamiętać haseł ani ręcznie ich wprowadzać na małym ekranie zegarka. W komputerach i tabletach, konfigurowanych samodzielnie, trzeba było ręcznie zalogować je do sieci, ale następnie cała baza loginów i haseł także była z nimi synchronizowana, z podobnym efektem.
Od grudnia 2025 roku ta wygoda najprawdopodobniej odejdzie do lamusa. Choć zegarek nadal będzie mógł łączyć się z Wi-Fi w obecności iPhone’a, to w sytuacji rozłączenia urządzeń użytkownik będzie zmuszony do ręcznego wpisywania haseł. Dla osób często podróżujących lub pracujących w różnych lokalizacjach może to stanowić spore utrudnienie. Co ciekawe, dezaktywacja funkcji nastąpi na podstawie dwóch kryteriów – fizycznej lokalizacji użytkownika oraz kraju powiązanego z kontem App Store. Jeśli oba wskażą na Unię Europejską, synchronizacja przestanie działać.

Źródłem całego zamieszania, jak już wspomniałem na wstępie, jest unijna dyrektywa o rynkach cyfrowych (DMA), która nakłada na Apple obowiązek udostępnienia interfejsów Wi-Fi iPhone’a również akcesoriom innych producentów. Komisja Europejska wyznaczyła termin na koniec 2025 roku, licząc na zwiększenie interoperacyjności między produktami różnych marek. Apple jednak nie zamierza się podporządkować i zamiast otwierać swój ekosystem, zamierza wyłączyć problematyczną funkcję dla wszystkich.
Sprawa nie jest jednak zamknięta. Apple złożyło odwołanie od decyzji Komisji Europejskiej do Sądu Ogólnego UE w Luksemburgu. Pozew datowany na 30 maja 2025 roku kwestionuje wymóg większej kompatybilności iOS z produktami konkurencji, w tym ze smartwatchami, słuchawkami i goglami VR.
Czytaj też: Canon EOS R6 Mark III i RF 45 mm f/1.2 STM. Wreszcie ktoś tam zrobił to dobrze
Apple nie ma ochoty dostosowywać się tam, gdzie inni nie widzą problemów
Stanowisko Apple w tej sprawie jest jasne – firma obawia się, że udostępnienie historii połączeń Wi-Fi stronom trzecim mogłoby zagrozić prywatności użytkowników. Według producenta takie dane pozwoliłyby firmom jak Meta na śledzenie lokalizacji i tworzenie szczegółowych profili reklamowych. Istotnie, Meta jako firma składająca liczne wnioski o interoperacyjność ma swoje za uszami, a konflikt z Apple toczy się od lat. Wcześniejsze zmiany w iOS ograniczające śledzenie użytkowników znacząco wpłynęły na model biznesowy Mety.\

Deweloperzy w UE mogą składać wnioski o dostęp do funkcji iOS i iPadOS przez specjalny proces, który może trwać nawet dwa lata. Apple argumentuje, że takie wymogi spowalniają innowacje, zmuszając firmę do natychmiastowego udostępniania interfejsów programistycznych przy wprowadzaniu nowych rozwiązań – wydaje się jednak, że to głównie poręczna wymówka. Apple bowiem nie ma problemu z szybkim i bezpiecznym udostępnianiem API tam, gdzie tego chce, nie widać też, by prywatność użytkowników ucierpiała jakoś w systemach, gdzie podobna interoperacyjność jest dostępna. Gigant zdaje się liczyć, że szantażowanie Komisji Europejskiej za pomocą niezadowolenia użytkowników ujdzie na sucho i zrobi wyłom w spójnym jak do tej pory podejściu KE do tematu i dalej będzie uprawiać wolną amerykankę.

Dla większości osób zmiana będzie odczuwalna głównie w specyficznych sytuacjach. Gdy iPhone znajduje się w pobliżu, zegarek nadal będzie korzystał z Wi-Fi bez żadnych problemów. Kłopot pojawi się dopiero wtedy, gdy telefon będzie poza zasięgiem, a użytkownik zechce połączyć zegarek z nową siecią. W takich okolicznościach konieczne stanie się ręczne wprowadzanie haseł na małym ekranie Apple Watch – możliwe, ale zdecydowanie niewygodne, zwłaszcza dla posiadaczy sporych paluchów.
Apple testuje, jak daleko się może posunąć
Można się zastanawiać, czy konfliktu z UE się opłaci Apple. Możliwe, że tak – o ile firma wygra i Komisja się cofnie. ALe na to się nie zanosi, a argumentacja o obronie standardów bezpieczeństwa wydaje się jednak dyskusyjna. Klientów nie obchodzi konflikt, chcą, żeby sprzęt im działał, a jeśli działać przestanie, to raczej obwinią o to Apple, a nie Unię. Apple zaś od dawna nie musiał mierzyć się z głosowaniem portfelami przeciwko firmie i być może już zapomniał, jak to jest.
Z całą pewnością w nadchodzących miesiącach temat będzie powracał, a decyzja sądu w Luksemburgu może przesądzić o kształcie nie tylko synchronizacji Wi-Fi, ale także wielu innych funkcji w ekosystemie Apple.