Koniec z bezcłowym importem do UE wcześniej, niż zapowiadano
Pierwotny plan Komisji Europejskiej zakładał zniesienie zwolnienia z cła dla przesyłek o wartości do 150 euro dopiero w 2028 roku. Okazuje się jednak, że Maroš Šefčovič, komisarz ds. handlu i bezpieczeństwa gospodarczego, uznał ten harmonogram za zbyt odległy. W oficjalnym piśmie skierowanym do unijnych ministrów finansów zaproponował przesunięcie terminu o pełne dwa lata – na pierwszą połowę 2026 roku.
Obecny system pozwala na bezcłowy import do UE przesyłek o zadeklarowanej wartości poniżej 150 euro (około 635 złotych), choć od lipca 2021 roku wszystkie towary spoza Unii objęte są podatkiem VAT. Nadchodzące zmiany wprowadzą pełne opodatkowanie celne, co nieuchronnie przełoży się na wyższe ceny produktów zamawianych z chińskich platform i – być może – na ograniczenie napływu tandety.

Skala zjawiska osiągnęła rozmiary, które w Brukseli nie bez podstaw uznano za realne zagrożenie dla europejskich przedsiębiorstw. W 2023 roku do Unii dotarły 2 miliardy paczek o wartości poniżej 150 euro, ale już w kolejnym roku liczba ta wzrosła do niewyobrażalnych 4,6 miliarda. Znakomita większość tych przesyłek pochodzi z Chin, a dynamika wzrostu sugeruje, że bez interwencji problem będzie się tylko pogłębiał.
Sytuację komplikują dodatkowo decyzje za oceanem. Stany Zjednoczone zlikwidowały już własną politykę de minimis, która umożliwiała bezcłowy wwóz paczek o wartości do 800 dolarów, co wpłynęło na zwiększenie strumienia tanich paczek napływającego do Europy, która stała się ostatnim dużym rynkiem bez poważniejszych barier celnych.
Głównym celem Komisji pozostaje ochrona konkurencyjności unijnych firm, które od dawna wskazują na nieuczciwą konkurencję ze strony chińskich platform. Sprzedawcy z Państwa Środka mogą oferować wyraźnie niższe ceny nie tylko dzięki niskim kosztom produkcji, ale właśnie dzięki korzystnemu systemowi celnemu dla małych przesyłek.
Czytaj też: Prezes Nvidii Jensen Huang broni sprzedaży chipów AI do Chin
Kraje członkowskie UE mają własne pomysły na podatek od tandety
Nie wszystkie państwa UE zdecydowały się czekać na wspólną decyzję Brukseli. Rumunia zaproponowała wprowadzenie opłaty w wysokości 25 lei (około 21 złotych) od każdej niskokosztowej przesyłki. Z kolei Włochy pracują nad własnym podatkiem mającym chronić rodzimy przemysł modowy – planują wdrożyć go jeszcze w tym roku. Komisja Europejska, która dąży do ujednolicenia polityki celnej w całej Wspólnocie, chcąc zapobiec fragmentacji rynku wewnętrznego, zaproponowała wspólną opłatę wynoszącą 2 euro (około 8,50 złotych) od każdej przesyłki z Chin, na razie jednak nie wiadomo, od kiedy miałaby obowiązywać
Dla zwykłych konsumentów oznacza to jednak stopniowy kres ery wyjątkowo tanich zakupów online. Produkty z AliExpress, Temu czy Shein, które do tej pory kosztowały kilka lub kilkanaście złotych, po wprowadzeniu ceł mogą podrożeć nawet o kilkadziesiąt procent. Osoby planujące większe zakupy na chińskich platformach mają więc jeszcze kilka miesięcy na skorzystanie z obecnych warunków.