Międzygwiezdny wędrowiec 3I/ATLAS coraz mniej przypomina kometę. Nowe zdjęcia ujawniają jego dżety

Kosmiczny Teleskop Hubble’a ponownie skupił się na jednym z najciekawszych gości w naszym układzie. Obiekt oznaczony jako 3I/ATLAS, który przybył do nas z przestrzeni międzygwiazdowej, od miesięcy stanowi zagadkę dla astronomów. Najnowsze obrazy dostarczają świeżych, intrygujących danych. Widzimy między innymi parę dżetów materii, których zachowanie i struktura skłaniają do stawiania nowych pytań. Jaśniejszy z wyrzutów skierowany jest w stronę Słońca, a jego zmienna intensywność sugeruje procesy wykraczające poza zwykłą aktywność spowodowaną ogrzewaniem.
...

Nowe dane z Hubble’a rzucają światło na rotację obiektu

Kluczowym odkryciem jest zauważalna synchronizacja między dżetami. Gdy jeden z nich jaśnieje, drugi traci na intensywności. Ten wzór doskonale pasuje do modelu, w którym całe ciało niebieskie obraca się, jednocześnie chybotając wokół własnej osi. Wcześniejsze obserwacje z lipca tego roku potwierdzały istnienie takiego 7-stopniowego chybotania, a także regularne, 16-godzinne cykle zmian blasku. Uzyskanie tak szczegółowych obrazów wymagało zastosowania zaawansowanych technik. Hubble wykonał 170-sekundowe naświetlania kamerą WFC3 UVIS z filtrem F350LP, a następnie dane poddano obróbce specjalnym filtrem gradientowym rotacji Larsona-Sekaniny. Ta metoda pozwoliła uwydatnić struktury zwykle ginące w tle, wyraźnie pokazując, że dżet zwrócony ku Słońcu (antygon) jest znacznie wyraźniejszy od swojego odpowiednika.

Czytaj też: Anomalia komety 3l/ATLAS znowu podsyca dyskusje. Ekspert mówi o oznakach wykorzystania sztucznego napędu

Obiekt minął punkt najbliższy Słońcu (peryhelium) 29 października. Jego trajektoria uległa wówczas niewielkiemu, 16-stopniowemu odchyleniu pod wpływem grawitacji naszej gwiazdy. Wspomniane 16-godzinne okresy zmian jasności, rejestrowane od lata, prawdopodobnie mają bezpośredni związek z obecnie obserwowanym chybotaniem.

Naturalna kometa czy technologiczny artefakt?

Obserwacje rodzą fundamentalne pytanie o naturę obiektu. Dominują dwie główne interpretacje. Pierwsza, bardziej konwencjonalna, mówi, iż dżety powstają na przeciwnych biegunach jądra, co jest typowe dla komet. Druga zakłada, że oba strumienie materii pochodzą z tej samej strony, lecz różnią się składem, co wpływa na ich jasność. Nie brakuje jednak głosów, które dopuszczają jeszcze inną możliwość. Astrofizyk Avi Loeb, kierujący Projektem Galileo, wskazuje, że w scenariuszu technologicznym dżet skierowany ku Słońcu mógłby pełnić funkcję osłony przed promieniowaniem i wiatrem słonecznym.

Czytaj też: Nowe badania kwestionują fundamenty kosmologii. Chodzi o zasady funkcjonowania wszechświata

Gdyby 3I/ATLAS miał być obiektem stworzonym w sposób sztuczny, prędkość materii w dżetach przy samym źródle musiałaby przekraczać 1 kilometr na sekundę. To wartość znacznie wyższa od prędkości typowych dla sublimującego lodu kometarnego. Rozstrzygnięcie tej kwestii wymaga jednak danych, których na razie nie posiadamy: przede wszystkim szczegółowych pomiarów spektroskopowych. Dalsza część tej historii zależy od kolejnych obserwacji. Niezbędne są precyzyjne pomiary profilu prędkości w dżetach, które może zapewnić tylko spektroskopia z potężnych teleskopów naziemnych. Dopiero wówczas będziemy mogli z większą pewnością zaklasyfikować 3I/ATLAS.