Anomalia komety 3l/ATLAS znowu podsyca dyskusje. Ekspert mówi o oznakach wykorzystania sztucznego napędu

Wśród obiektów przemierzających nasze niebo, czasem pojawia się taki, który sprawia, że astronomowie przestają czytać opracowania teoretyczne, a sięgają po bardziej odważne scenariusze. Tak jest z międzygwiezdnym gościem, który nie dość, że przybył spoza Układu Słonecznego, to jeszcze posiada cechę zdolną postawić znak zapytania przy całej dotychczasowej wiedzy. Chodzi o tzw. antywarkocz obserwowany w przypadku komety 3I/ATLAS, rozciągający się na oszałamiającą odległość co najmniej 400 tysięcy kilometrów w kierunku Słońca. Zdjęcia wykonane w połowie grudnia pokazują coś, co nie powinno istnieć – przynajmniej według naszego obecnego rozumienia fizyki komet.
...

Cząstki tworzące antywarkocz nie pasują do żadnego znanego wzorca

Profesor Avi Loeb z Harvardu przyjrzał się strukturze tajemniczego strumienia. Jego analiza wskazuje, że aby osiągnąć zaobserwowaną długość, cząstki pyłu muszą mieć bardzo specyficzny rozmiar, mieszczący się w wąskim przedziale od 1 do 100 mikrometrów. To wielkość znacznie przekraczająca typowy pył kometarny, który najskuteczniej rozprasza światło słoneczne.

Zaobserwowana długość antywarkocza generowanego przez kometę 3I/Atlas może być utrzymana jedynie przez cząstki o promieniu znacznie większym niż zwykłe cząstki pyłu, które zwykle dominują w blasku wokół komet Układu Słonecznego – stwierdza Loeb w swoim wpisie

Czytaj też: 3I/ATLAS transportuje składniki życia. To obiekt, który nie pochodzi z naszego układu

Problem w tym, iż owe parametry nie układają się w logiczną całość w kontekście znanych mechanizmów. Cząstki mniejsze nie wytworzyłyby tak długiego strumienia, a większe nie uzyskałyby odpowiedniej prędkości pod wpływem ciśnienia promieniowania. Dodatkowo, tempo utraty masy przez obiekt szacowane na setki kilogramów na sekundę tworzy zagadkę, dla której trudno znaleźć proste rozwiązanie. 3I/ATLAS po prostu nie wpisuje się w żaden znany schemat.

Hipoteza o spalinach rakiety zamiast sublimującego lodu

W tym miejscu Loeb sięga po wyjaśnienie, które w środowisku astronomów spotkałoby się z niedowierzaniem, gdyby nie stała za nim reputacja naukowa. Co jeśli źródłem antywarkocza nie jest lód odparowujący pod wpływem Słońca, tylko coś zupełnie innego? Badacz zasugerował, że możemy obserwować nie kometę, a wytwór obcej technologii, czyli statek-matkę lub jego fragment, który przedziera się przez nasz układ. To nie pierwszy raz, gdy Loeb wiąże międzygwiezdne obiekty z pozaziemską inteligencją; wcześniej podobne spekulacje dotyczyły słynnej ‘Oumuamua.

Czytaj też: Nowe badania kwestionują fundamenty kosmologii. Chodzi o zasady funkcjonowania wszechświata

Oczywiście astronomia zna wiele naturalnych anomalii, a przypisywanie każdej niezwykłości działaniu cywilizacji to klasyczny błąd logiczny. Niemniej, gdy przedstawiciel czołowej uczelni formułuje taką hipotezę, opierając ją na konkretnych równaniach, nie można jej po prostu zbyć wzruszeniem ramion. Dalsze obserwacje, zwłaszcza pomiary spektroskopowe, mogłyby dostarczyć kluczowych danych, takich jak bezpośredni pomiar prędkości cząstek w strumieniu. Dopóki tego nie zrobimy, 3I/ATLAS pozostanie fascynującą kosmiczną zagadką. Ale czy jest dowodem na istnienie czegoś więcej, czy po prostu kolejnym przykładem tego, jak mało wciąż wiemy o wszechświecie?