Przetrwa kule, 500 stopni i mróz. Nowy akumulator Epsilora to paliwo dla armii przyszłości

Współczesne siły zbrojne stają przed coraz większym wyzwaniem energetycznym. Zaawansowana elektronika, systemy łączności i obserwacyjne wymagają niezawodnych źródeł zasilania, które sprostają ekstremalnym warunkom pola walki. Dotychczasowe rozwiązania często nie wytrzymują tej presji, co skłania do poszukiwania nowych technologii i owoc tego właśnie poznaliśmy.
...

Najmocniejszy wojskowy akumulator świata. Ten izraelski 6T może zmienić oblicze pola walki

Izraelska firma Epsilor Electric Fuel zdecydowała się odpowiedzieć na te potrzeby, prezentując najpotężniejszy na świecie akumulator litowo-jonowy przeznaczony dla pojazdów wojskowych. Ich najnowsze osiągnięcie, model ELI-52526-GM, oferuje imponujące 4400 watogodzin energii w standardowym formacie NATO 6T, co stanowi znaczący postęp w dziedzinie wojskowych systemów zasilania. Zwłaszcza że akumulator waży jedynie 27 kilogramów przy jednoczesnym zapewnieniu 174 amperogodzin przy napięciu 25,2 V. Daje to gęstość energii przekraczającą 157 watogodzin na kilogram, a więc wynik, który jeszcze do niedawna wydawał się niemożliwy do osiągnięcia w zastosowaniach militarnych.

Czytaj też: Następca potęgi czołgu Abrams coraz bliżej. Armia USA nie idzie na półśrodki

W praktyce oznacza to zupełnie inną elastyczność projektowania systemów pokładowych. Tam, gdzie dotąd inżynierowie musieli żonglować budżetem energetycznym między radiostacjami, systemami obserwacji a wyposażeniem dodatkowym, nowy akumulator daje większy margines bezpieczeństwa. Więcej energii w tej samej objętości to nie tylko dłuższy czas pracy urządzeń, ale również możliwość wprowadzania kolejnych, energochłonnych systemów – od radarów AESA po nowoczesne systemy aktywnej ochrony pojazdu czy rozbudowane środowiska rzeczywistości rozszerzonej dla załogi.

Akumulator standardu NATO 6T

Warto pamiętać, że standard NATO 6T to nie niszowy format z laboratoriów, lecz fundament zasilania w rozmaitych pojazdach – od klasycznych transporterów opancerzonych, przez wozy dowodzenia, po specjalistyczne platformy rozpoznawcze i bezzałogowe. Z punktu widzenia logistyki jest to kluczowa zaleta: armia nie musi przebudowywać całego łańcucha dostaw ani wprowadzać nowej „egzotycznej” części zamiennej. W teorii wystarczy wymienić istniejące akumulatory 6T na bardziej zaawansowaną jednostkę, a zysk energetyczny pojawia się od razu, bez ingerencji w konstrukcję pojazdu.

Czytaj też: Amerykański myśliwiec przyszłości wychodzi z cienia. F/A‑XX powstał, by latać dalej, dłużej i wspierać drony w walce

Porównanie z dotychczasowymi rozwiązaniami wypada niezwykle korzystnie. Nowa technologia oferuje sześciokrotnie wyższą gęstość energii niż tradycyjne akumulatory kwasowo-ołowiowe w tym samym formacie. Co więcej, wedle producenta przewyższa o około 50 procent inne dostępne na rynku akumulatory litowo-jonowe standardu NATO 6T. Jest to akurat powszechnie przyjęty format akumulatorów używanych w wojskowych pojazdach na całym świecie. Oznacza to, że rozwiązanie proponowane przez Epsilor może być bezproblemowo zintegrowane z istniejącymi systemami bez konieczności modyfikowania całej architektury elektrycznej pojazdu.

Akumulator gotowy na wszystko

Kluczowym elementem tej technologii jest opatentowana konstrukcja absorbująca energię. Innowacyjne rozwiązanie pozwala akumulatorowi zachować wydajność i bezpieczeństwo nawet w ekstremalnych warunkach termicznych i mechanicznych. Dlatego też akumulator pomyślnie przeszedł rygorystyczne testy zgodne z normą MIL-PRF-32565C Armii Stanów Zjednoczonych, która określa surowe wymagania operacyjne i bezpieczeństwa dla właśnie akumulatorów litowo-jonowych 6T. Spełnienie tych standardów potwierdza, że rozwiązanie odpowiada najwyższym wymogom wojskowym stosowanym przez NATO.

Bezpieczeństwo tego typu konstrukcji to jednak coś więcej niż wpis w tabelce parametrów. W przypadku wojskowych akumulatorów litowo-jonowych problemem nie jest już tylko pojemność czy masa, lecz przede wszystkim kontrola nad tym, jak ogniwa zachowują się w sytuacjach granicznych. Nie chodzi wyłącznie o to, aby bateria „działała dobrze”, ale aby w razie uszkodzenia nie zmieniła się w kolejne źródło zagrożenia dla załogi. Wysoka gęstość energii zawsze niesie ze sobą ryzyko gwałtownego, niekontrolowanego uwolnienia tej energii, a to na froncie bywa równie niebezpieczne jak ostrzał przeciwnika.

Czytaj też: USA realizuje wizję lotnictwa przyszłości. Bezzałogowe myśliwce USAF wzbiły się w powietrze i są gotowe do walki

Zastosowana przez Epsilor konstrukcja absorbująca energię i rozbudowany system zarządzania baterią (BMS) mają sprawić, że nawet przy penetracji pociskiem czy pożarze w przedziale silnikowym akumulator zachowa się w sposób przewidywalny. Z punktu widzenia użytkownika oznacza to mniejsze ryzyko pożaru wtórnego, ograniczenie skutków uszkodzeń oraz możliwość kontynuowania misji lub bezpiecznej ewakuacji. To istotny argument w dyskusji o przyszłej elektryfikacji pojazdów wojskowych, która bez rozwiązania kwestii bezpieczeństwa ogniw po prostu nie ma sensu.

Testy symulują realne zagrożenia pola walki w sposób, który może wydawać się ekstremalny. Akumulator musi wytrzymać penetrację pocisków, ekspozycję na temperaturę rzędu 500 stopni Celsjusza, funkcjonowanie w ekstremalnie niskich temperaturach oraz odporność na intensywne wibracje i wstrząsy. Cały postęp reprezentowany przez akumulator ELI-52526-GM może znacząco wpłynąć na projektowanie przyszłych systemów wojskowych. Wyższa gęstość energii przekłada się bowiem na dłuższy czas działania elektroniki pokładowej, co z kolei zwiększa możliwości operacyjne w terenie. Dla personelu wojskowego może to oznaczać istotną różnicę pomiędzy sukcesem a niepowodzeniem misji.