Google rezygnuje z darmowego skanowania dark webu. Usługa zniknie w 2026 roku

Cmentarzysko usług Google wzbogaci się wkrótce o nową pozycję. Firma podjęła bowiem decyzję o zamknięciu usługi służącej do monitorowania Dark Webu – jeśli nie słyszeliście o niej, to nie martwcie się, nie jesteście jedyni.
...

Powód tej decyzji wydaje się prosty, choć nieco rozczarowujący. Gigant z Mountain View przyznaje, że samo narzędzie nie spełniło swojej roli w sposób satysfakcjonujący. Choć skanowało sieć i wysyłało alerty, to jego pomoc kończyła się w momencie poinformowania o problemie. Użytkownik dostawał suchą informację, że jego adres e-mail, numer telefonu lub inne dane wyciekły, ale nie otrzymywał żadnej konkretnej podpowiedzi, co powinien zrobić dalej.

System Google informował, ale nie pomagał

Narzędzie do monitorowania dark webu stało się powszechnie dostępne dla wszystkich posiadaczy kont Google dopiero w połowie zeszłego roku – wcześniej była to funkcja zarezerwowana wyłącznie dla subskrybentów płatnego pakietu Google One. Mechanizm działania był dość przejrzysty –- po aktywacji system rozpoczynał skanowanie tzw. dark webu, czyli tych części internetu, do których nie prowadzą standardowe wyszukiwarki. Kiedy tylko wykrył, że dane powiązane z kontem Google pojawiły się w jakimś raporcie o wycieku z innego serwisu, wysyłał stosowne powiadomienie. W panelu można było zobaczyć pełną listę takich incydentów wraz z informacją, z którego źródła pochodzi naruszenie. Brzmi dobrze, prawda?

Niestety, rzecz w tym, że na tym kończyła się użyteczność tej funkcji. Brakowało w niej kluczowego elementu: wskazówek „co dalej” po wykryciu wycieku. Czy po wycieku hasła należy je zmienić tylko w jednym serwisie, czy we wszystkich? Jak zabezpieczyć skrzynkę e-mail? Czy konieczne jest zgłoszenie incydentu odpowiednim służbom? Google na te pytania nie odpowiadało, co w praktyce pozostawiało użytkownika z nieprzyjemną świadomością, że jest źle, może być gorzej, ale sam musisz wymyślić, co z tym zrobić. Ten brak kompleksowości ostatecznie przypieczętował los narzędzia.

Zamiast rozwijać system, który tylko sygnalizuje zagrożenie, Google planuje skupić się na tworzeniu rozwiązań oferujących realne wsparcie. Nowa filozofia zakłada, że przyszłe narzędzia nie tylko poinformują o wycieku, ale również poprowadzą użytkownika krok po kroku przez proces zabezpieczania konta i danych – krótko mówiąc, dodadzą to wszystko, czego zabrakło do tej pory.

Czytaj też: Koniec ery iRobot jaką znaliśmy. Chińska firma ratuje producenta Roomby

Kiedy Google wyłączy światło?

Aktywne skanowanie dark webu w poszukiwaniu nowych wycieków danych zostanie wstrzymane za miesiąc, a dokładnie 15 stycznia 2026 roku. Po tej dacie system nie będzie już monitorował sieci pod kątem nowych incydentów związanych z danymi użytkowników, natomiast zachowany zostanie dostęp do zgromadzonych historycznych raportów. Dopiero 16 lutego 2026 roku wszystkie dane związane z usługą, także te archiwalne, zostaną trwale usunięte z kont. Osoby, które chcą sprawdzić, jakie informacje na ich temat wyciekły w przeszłości, mają więc wa miesiące na buszowanie po archiwalnych zestawieniach.

Ci, którzy wolą nie czekać do ostatniej chwili, mogą samodzielnie i wcześniej usunąć swój profil z systemu monitorowania. Opcja ta jest dostępna w ustawieniach prywatności na oficjalnej stronie narzędzia.