Kometa z innego układu zbliża się do Ziemi. Astronomowie mają nowe zdjęcia 3l/ATLAS

Choć wszechświat może wydawać się niezmiernie pusty, co jakiś czas przysyła nam gości z odległych rejonów, o których wciąż wiemy bardzo niewiele. Za kilkanaście dni jeden z takich intrygujących podróżników znajdzie się względnie blisko naszej planety, dając astronomom wyjątkową szansę na lepsze zrozumienie kosmicznych procesów formowania. Gdy nadciąga rzadki obiekt, liczy się każda sekunda obserwacji, a w kosmosie czuwają już instrumenty gotowe go uchwycić.
...

To już trzeci taki gość w historii naszych obserwacji

Odkryta na początku lipca tego roku kometa 3I/ATLAS jest dopiero trzecim potwierdzonym obiektem, który przybył do nas spoza Układu Słonecznego. Wcześniej mieliśmy okazję obserwować tajemniczego 1I/Oumuamua oraz kometę 2I/Borisov. To, co odróżnia nowego przybysza, to niezwykła prędkość, szacowana na około 60 kilometrów na sekundę, oraz orbita, której kształt jednoznacznie wskazuje na obce pochodzenie. 19 grudnia obiekt minie Ziemię w odległości około 269 milionów kilometrów. W skali kosmicznej to dość bliskie spotkanie. Niestety, nawet w tym momencie kometa nie będzie widoczna bez pomocy teleskopu.

Czytaj też: Astronomowie ogłosili kryzys w kosmologii. Napięcie Hubble’a nie znika

Co ciekawe, obiekt już oddala się od Słońca, po tym jak 29 października przeleciał przez punkt swojej orbity położony najbliżej naszej gwiazdy. Wstępne analizy budzą spore zainteresowanie. Spektroskopia sugeruje, iż kometa może być starsza niż nasz własny układ planetarny, a w jej składzie wykryto nietypowo wysokie stężenie dwutlenku węgla. To może być ślad odmiennych warunków panujących w jej macierzystym sąsiedztwie, które prawdopodobnie już nigdy nie zostanie zidentyfikowane.

Cztery różne misje śledzą jeden cel

Kiedy nadarza się taka okazja, nie można jej zmarnować. Do obserwacji 3I/ATLAS skierowano instrumenty czterech różnych misji kosmicznych, co daje wyjątkowo pełny obraz. Kosmiczny Teleskop Hubble’a wykonał zdjęcie komety pod koniec listopada, rejestrując jej charakterystyczną, rozmyta atmosferę zwaną komą. Naukowcy zauważyli, że obiekt wyraźnie pojaśniał od czasu swojej największej bliskości ze Słońcem. Jeszcze ciekawsze dane przysłała europejska sonda JUICE, której orbita wokół Jowisza przypadkowo stworzyła doskonałe warunki do obserwacji. W listopadzie, z odległości zaledwie 66 milionów kilometrów, jej kamery uchwyciły nie tylko komę, ale także dwa oddzielne ogony pyłowe.

Czytaj też: Gigantyczne bąble gazu rozciągają się na 3 lata świetlne. Kosmiczny Pająk zaskoczył nawet doświadczonych astronomów

Na dodatek, misje NASA o nazwach PUNCH i STEREO, które prowadziły zupełnie inne badania, również przypadkowo zarejestrowały przelot komety we wcześniejszych miesiącach. Te dane, choć pozyskane przy okazji, okazują się niezwykle pomocne w precyzyjnym odtworzeniu trajektorii obiektu i zrozumieniu jego aktywności. Mimo zebranych informacji, wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Rozmiar jądra komety jest wciąż trudny do oszacowania, wszak szacunki wahają się od kilkuset metrów do kilku kilometrów średnicy. Otaczająca je gęsta koma skutecznie utrudnia bezpośrednie pomiary. Badacze analizują też emisję pyłu i gazu, by określić poziom aktywności tego lodowo-skalnego ciała. Pojawiła się nawet intrygująca hipoteza, że część zaobserwowanej aktywności może wynikać z obecności tzw. kriowulkanów na powierzchni. To zjawisko znane z lodowych księżyców w naszym układzie, lecz jego potwierdzenie na obiekcie międzygwiezdnym byłoby prawdziwą sensacją. Prawda jest jednak taka, że bez możliwości wysłania sondy w jej kierunku, większość teorii pozostanie w sferze domysłów.