
Rekordowa prędkość komety 3l/ATLAS
3I/ATLAS faktycznie zapisała się w księgach rekordów. Jej prędkość, wynosząca 54 kilometry na sekundę, czyni ją najszybszym zaobserwowanym gościem z głębi kosmosu. Dla porównania mamy jedynie dwa wcześniejsze przypadki – słynną ‘Oumuamua z 2017 roku oraz kometę Borisov z 2019. Sam fakt przybycia takiego intruza to nie lada gratka dla naukowców. Analizy spektroskopowe ujawniły na obfitość złożonych cząsteczek organicznych, co jest kluczowe dla zrozumienia, jak pierwiastki życia rozprzestrzeniają się po galaktyce. Niektórzy badacze spekulują nawet, iż ten lodowy podróżnik może liczyć sobie około 10 miliardów lat, będąc swego rodzaju kapsułą czasu z odległego rejonu Drogi Mlecznej. Niestety, te przełomowe, czysto naukowe aspekty zostały niemal całkowicie przesłonięte przez medialny szum.
Czytaj też: 3I/ATLAS transportuje składniki życia. To obiekt, który nie pochodzi z naszego układu
W połowie lipca Avi Loeb opublikował artykuł, w którym przedstawił scenariusz zakładający, iż 3I/ATLAS jest statkiem obcej cywilizacji, działającej w myśl kosmicznej zasady „Ciemnego Lasu”. Według tej koncepcji, w obliczu ograniczonych zasobów, zaawansowane gatunki mają motywację, by eliminować potencjalną konkurencję, zanim ta się rozwinie. Loeb wskazywał przy tym na dwie nietypowe cechy komety. Pierwszą było położenie jej peryhelium, czyli punktu największego zbliżenia do Słońca, po przeciwnej stronie gwiazdy niż Ziemia. Twierdził, że mogło to być celowe działanie mające ukryć ewentualne manewry przed naszymi teleskopami. Drugą „anomalią” miał być początkowy brak widocznego warkocza.
Natura wzięła górę. Wszystkie anomalie obalone
Kluczowy moment nastąpił 19 grudnia, kiedy kometa przeszła przez peryhelium. Nie dokonała żadnego tajemniczego manewru, tylko kontynuowała lot zgodnie z przewidywaniami mechaniki nieba. Co więcej, rozwinęła zarówno klasyczny warkocz, jak i tzw. anty-warkocz, co ostatecznie potwierdziło jej całkowicie naturalne pochodzenie. Krytyka ze strony środowiska naukowego była szybka i miażdżąca. Astronom Jason Wright wskazał, iż twierdzenia Loeba o wyjątkowości anty-warkocza mijały się z prawdą.
To prawda, że niewiele komet to robi, ale to raczej nie jest unikalne. Fałszywie twierdzi również, że jest pierwszym, który wyjaśnił, dlaczego tak się dzieje naturalnie, podczas gdy w rzeczywistości było to zrozumiałe od 50 lat – kontrował astronom Jason Wright
W wywiadzie dla stacji News Nation Loeb w końcu przyznał, że 3I/ATLAS jest „najprawdopodobniej naturalna”. Dla uspokojenia nastrojów stworzył nawet specjalną „skalę Loeba” do oceny prawdopodobieństwa sztucznego pochodzenia obiektów, przyznając tej komecie zaledwie 4 punkty na 10 możliwych. Dla laika brzmi to wciąż dość abstrakcyjnie, biorąc pod uwagę, że ludzkość nigdy nie znalazła niezaprzeczalnych śladów obcej technologii.
Realne konsekwencje spekulacji
Skutki przedwczesnych hipotez nie ograniczyły się do świata nauki. Na platformach takich jak Reddit pojawiały się pełne lęku wpisy od osób, które autentycznie obawiały się inwazji lub kosmicznego kataklizmu. Jeden z użytkowników dzielił się swoim niepokojem:
Mam naprawdę trudny czas radzenia sobie z lękiem przed 3I/ATLAS. Usłyszałem, że dziś wieczorem lub jutro zaczniemy otrzymywać więcej danych, które mogą potwierdzić lub obalić pochodzenie pozaziemskie. Jeśli to obcy, obawiam się, że czeka nas całkowity upadek społeczny i panika. Mam stosunkowo szczęśliwe życie i martwię się, że to będzie naprawdę apokaliptyczny scenariusz
Tymczasem kometa minęła naszą planetę w całkowicie bezpiecznej odległości 270 milionów kilometrów, czyli prawie dwa razy dalej niż odległość Ziemi od Słońca. Astronom Bryan Gaensler zwraca uwagę na długofalowe ryzyko takich sytuacji. Jego zdaniem, ciągłe „wołanie o wilku” może osłabić wiarygodność nauki w oczach społeczeństwa. To nie pierwszy raz, gdy Avi Loeb wiąże naturalne obiekty z aktywnością obcych, wcześniej czynił to w przypadku ‘Oumuamua.