Powiedzieć, że OPPO Find X9 Pro zaskoczył aparatem to byłoby niedopowiedzenie

Find X-a 9 Pro chciałem sprawdzić głównie pod kątem aparatu i to od razu od tego tematu zaczniemy. Możliwości nowego flagowca OPPO postanowiłem sprawdzić w konkretnych scenariuszach – zdjęciach nocnych, zdjęciach samochodu oraz portretach. A że zabierałem się do tego tak bystro, że po drodze spadł śnieg to przy okazji przed obiektyw wpadła zimowa sceneria i wyjątkowo ochoczo pozujące do zdjęć zwierzaki.
Zacznijmy od teorii. OPPO Find X9 Pro ma trzy aparaty – główny z dużą matrycą w rozmiarze 1/1.28 cala o rozdzielczości 50 Mpix, bardzo jasną przysłoną f/1.5, optyczną stabilizacją obrazu i ogniskową 23 mm. Aparat odpowiadający za zoom to matryca 200 Mpix, całkiem spora, bo w rozmiarze 1/1.56 cala, z peryskopowym teleobiektywem o ogniskowej 70 mm i przysłoną f/2.1. Stawkę zamyka aparat o rozdzielczości 50 Mpix z szerokokątnym obiektywem i ogniskową 15 mm oraz przysłoną f/2.0. O dodatkowych możliwościach każdego z aparatów powiemy sobie już w konkretnych scenariuszach. Dodajmy tylko, że nad reprodukcją kolorów i jakością zdjęć czuwa kalibracja obrazu nie byle kogo, bo marki Hasselblad.
Zdjęcia nocne

Zdjęcia nocne były pierwszymi, jakie wykonałem za pomocą Find X-a 9 Pro. To trochę paradoks, ale mieszkając w Warszawie nigdy nie mogę się zabrać za zdjęcia nocne. Pomimo tego, że przecież ładnie oświetlonych, kolorowych miejsc tu nie brakuje. Skorzystałem więc z okazji i krótkiego wyjazdu do Trójmiasta. Nieśmiało przyznam, że Gdańsk, to obok Paryża i Stambułu miasto, w którym zawsze najlepiej robi mi się zdjęcia. Pogoda do epickich kadrów dopisała. Lało, wiało i było zimno, co niekoniecznie było dobrą informacją dla mnie, za to bardzo dobrą dla potencjalnych efektów. Tutaj OPPO Find X9 Pro pokazał pazur.

Duże matryc i jasne obiektywy pozwoliły na złapanie bardzo szczegółowych kadrów. Ilość zarejestrowanych detali bardzo mnie zaskoczyła, ale to tylko początek listy zaskoczeń. Jeśli w kadrze była mgła – na zdjęciu była mgła. Jeśli jakieś miejsca kadru były dosłownie czarne, smartfon nie próbował ich sztucznie i przesadnie rozjaśniać. Dzięki czemu mamy świetny kontrast między jasnymi i ciemnymi miejscami. Kolory – bardzo ładne, bez zbędnego ocieplania kadru, co smartfony często lubią robić. Do tego sprawnie działający autofocus i naprawdę ładne rozmycie tła, które nie wygląda sztucznie i cyfrowo. To wszystko naprawdę może się podobać.















Samochód
Przy zdjęciach samochodu chciałem sprawdzić dodatkową opcję aparatu głównego i możliwości teleobiektywu. Na wstępie dodam, że zdjęcia zostały wykonane przy użyciu filtra polaryzacyjnego, co wyglądało tak:

Dlaczego? Zdjęcia samochodów zawsze najlepiej robić z filtrem polaryzacyjnym, bo pozwala on zniwelować lub całkowicie usunąć odbicia światła na szybach. Dzięki czemu są one ostre, a nie pokryte mleczną powłoką. Filtr pozwala też uzyskać lepszy kolor karoserii i tak jak zawsze używam go z klasycznym aparatem, tak i tutaj wszedł do gry.

Ogniskowa aparatu głównego 23 mm nie nadaje się do zdjęć aut, poza sytuacjami, kiedy chcemy uzyskać nietypowy kadr, np. z góry lub pod dziwnym kątem. Ale poza tym taka ogniskowa zniekształci nam proporcje. Z pomocą przychodzi możliwość zwiększenia jej poprzez cyfrowe przybliżenie i tak z 23 mm uzyskujemy 35 mm. Wystarczą dwa kliknięcia na ekranie. Zoom jest praktycznie bezstratny, co jest zasługą matrycy o wysokiej rozdzielczości 50 Mpix. Efekty są bardzo dobre i to samo mogę powiedzieć o zdjęciach z teleobiektywu. Przy 70 mm auta wyglądają efektownie, do tego dochodzi naturalne rozmycie tła wynikające z zastosowania zoomu. Kolejny test zdany wzorowo.








Zdjęcia portretowe
OPPO promując Find Xa 9 Pro chwali się możliwościami portretowymi. Tutaj zależało mi przede wszystkim na sprawdzeniu tego, jak będzie wyglądać rozmycie tła. Smartfony na ogół imitują rozmycie cyfrowo i efekty bywają takie sobie. Odcięcie fotografowanej osoby czy obiektu od tła, bo tryb portretowy ma różne zastosowania, bywa sztuczne i do bólu przesadzone. No i tutaj… tego nie ma. Co więcej – rozmycie wygląda inaczej w zależności od użytego aparatu i obiektywu. Jest mocniejsze przy zoomie, jak w klasycznym aparacie. Tło nie wygląda sztucznie i da się uzyskać całkiem ładne, kołowe rozmycie punktów światła w tle. Jestem pod wrażeniem, rownież jeśli chodzi o ustawianie ostrości. Find X9 Pro bardzo dobrze ostrzy na oku nie tylko ludzi, ale też zwierzaków.









Zwierzęta z zoomem
Zwierzaki naprawdę ochoczo pozowały przed obiektywem, głównie teleobiektywem Find Xa 9 Pro. W parze ze wspomnianym autofocusem i bardzo dobrym śledzeniem ostrości efekty są więcej niż udane, choć tu przyczepię się do jednej rzeczy. Aparat przy zoomie czasem niepotrzebnie stara się zbyt mocno wyostrzyć kadr. Lepiej wygląda delikatnie przymglony i mniej ostry, ale to już kwestia gustu. Bardzo pomocna okazała się tu dodatkowa możliwość skorzystania z zoomu cyfrowego z 70 do 140 mm, czyli względem aparatu głównego to przeskok z 3-krotnego do 6-krotnego przybliżenia. Zoom jest niemal bezstratny, co jest zasługą rozdzielczości aż 200 Mpix i nawet na większym przybliżeniu zdjęcia pozostają bardzo dobrej jakości. To jedno z największych, oczywiście pozytywnych zaskoczeń w OPPO Find X9 Pro.









Śnieżne kadry i tryb XPAN
Test śnieżnych pejzaży pozwolił ocenić działanie balansu bieli. W końcu śnieg nigdy nie jest niebieski, a żółty bywa tylko w pewnych, określonych warunkach. Zdjęcia są świetnej jakości, trudno jest się tu do czegokolwiek przyczepić. Przy takich kadrach warto skorzystać z dedykowanego trybu XPAN, czyli imitacji jednego z legendarnych aparatów Hasselblad wraz z opcją wyboru rożnych filtrów. Bardzo ciekawy tryb, zdjęcia z niego, choć bardzo szerokie, nie mają zniekształcenia typowego dla obiektywów szerokokątnych i wychodzą nie tylko efektowne, ale i bardzo ładne.












Zdjęcia RAW i POZAMIATANE
O dostępnych trybach aparatu OPPO Find X9 Pro mógłbym napisać co najmniej drugie tyle, bo jest tego naprawdę dużo, a nie zapominajmy też o rozbudowanych możliwościach wideo. Muszę jednak Wam powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy, która musiałem sprawdzić i są to zdjęcia RAW. Mało który smartfon dostarcza surowe zdjęcia, które nadają się do edycji. Często bywa tak, że są albo całkowicie nieużywalne, albo możliwości edycji są bardzo małe w stosunku do klasycznego aparatu. Czyli, że suwaki edycji w programie mogę wychylić tylko minimalnie, bo zaraz pojawia się na przykład ogromne ziarno. Jak wyglądają edytowane zdjęcia RAW z Find X9 Pro? Zobaczcie sami.














Można to skomentować krótko – pozamiatane. Te zdjęcia same krzyczą z ekranu i nie wymagają dodatkowego komentarza.
OPPO Find X9 Pro to nie tylko bardzo dobry aparat

Tekstu mamy już dużo, więc bez przedłużania lecimy dalej w ogromnym skrócie. Obudowa – genialna! Płaskie krawędzie, aluminiowa ramka, matowe szkło na tyle, wodoodporność zgodnie z normą IP68 i 69. Takie smartfony chcemy oglądać i też takie ekrany chcemy oglądać! Find X9 Pro ma jeden z najlepszych ekranów, jakie znajdziemy obecnie na rynku. Przekątna 6,78 cala, wysoka rozdzielczość, 120 Hz odświeżanie obrazu i potężna jasność, która przy pomiarach przekracza 1800 nitów. Jest czytelny w dosłownie każdych warunkach.

Wydajność – topowa. Animacje latają po ekranie, wszystko działa idealnie płynnie i nawet przy mocniejszym i dłuższym użytkowaniu obudowa się nie przegrzewa. Sam interfejs też zasługuje na pochwałę. Ma sporo opcji personalizacji, jest wygodny, efektowny, miły dla oka i korzystało mi się z niego bardzo wygodnie.

Truskawka na torcie – bateria. 7 500 mAh. Tak, w obudowie o grubości 8,3 mm i masie 224 gramy. To nie są puste liczby, to ma przełożenie na ekstremalnie długi czas pracy. Wróćmy do mojej wycieczki do Gdańska. Telefon odpięty od ładowarki ok godziny 8. Przez całą podróż muzyka i stale podświetlony ekran plus prawie dwie godziny hot-spotu dla laptopa. Do tego nieco nawigacji, komunikatory, rozmowy, Internet, wieczorem zdjęcia w niskiej temperaturze, kolejne rozmowy i praktycznie każdy smartfon musiałbym naładować w okolicach 16-17, a Find X9 Pro wrócił do hotelu po godzinie 21 mając jeszcze ponad 30% baterii.

Przy normalnym użytkowaniu ładuję go dosłownie co dwa dni i to nie jest coś, do czego jestem przyzwyczajony. Samo ładowanie jest szybkie, bo mamy tu 80 Watów po kablu, 50 Watów bezprzewodowo i 10 Watów przy bezprzewodowym ładowaniu zwrotnym w razie potrzeby. W pół godziny smartfon ładuje się do ok 55%, do pełna w godzinę z hakiem. A pamiętajcie, że tu jest ogniwo o pojemności 7 500 mAh.

Wracając do pytania ze wstępu, to nie ja pokazałem OPPO Find X9 Pro gdzie jest jego miejsce. Zamiast tego on mi pokazał, że jest jednym z najlepszych smartfonów 2025 roku, a dla mnie jest największym pozytywnym zaskoczeniem. Świetny aparat, genialna bateria i bardzo wygodny smartfon w codziennym użytkowaniu. Całkowicie bezproblemowy, przyjemny, no co tu dużo mówić – takie lubię najbardziej.
Cena 5 499 zł, czyli flagowa, ale zdecydowanie nie najwyższa. Czy polecam? Bardzo! Zdecydowanie warto się nim zainteresować.
