Test Vivo X300 Pro – Zeiss na okrągło

Pośród wielu urządzeń podobnych do siebie Vivo X300 Pro nie sposób przegapić. Smartfon wyróżnia się już na pierwszy rzut oka swoim eleganckim wzornictwem, którego nie zaburza w żaden sposób ogromna wyspa aparatów ze znakiem Zeissa, będącym jak obietnica dla każdego fana fotografii. Wygląd i obietnice to jednak jedna sprawa, a to, co naprawdę Vivo potrafi – druga. Czy zatem X300 Pro to sprzęt godny uwagi?
X300 Pro
...

OnePlus 15 – parametry

ParametrWartość
ProcesorMediaTek Dimensity 9500 (1×4,21 GHz C1-Ultra & 3×3,5 GHz C1-Premium & 4×2,7 GHz C1-Pro, 3 nm)
GPUArm G1-Ultra
Ekran6,78″, 1260 × 2800 px, 20:9, 450 ppi, LTPO AMOLED, 10-bit, Dolby Vision, HDR10+, HDR Vivid 1-120 Hz, 800 nit typowa, 2100 w trybie wysokiej jasności, 4500 nit szczytowa HDR, Armor Glass
Pamięć RAM16 GB LPDDR5X
Pamięć Flash512 UFS 4.1
Aparat główny– 50 Mpix, f/1.6, 24 mm (szerokokątny), 84°, 1/1,28”, PDAF, OIS
– 200 Mpix, f/2.7, 85 mm (peryskop tele), 30°, 1/1,4”,wielkierunkowy PDAF, OIS, makro 2,7:1
– 50 Mpix, f/2, 15 mm (ultraszerokokątny), 119°, 1/2,76”, AF
Ultra HDR, AF laserowy, czujnik widma i migotania, Zeiss, 3D LUT
Aparat przedni– 50 Mpix, f/2, 20 mm, 1/2,76″, AF
Audiostereo, BT (SBC, AAC, LDAC, AptX HD, LHDC 5)
Łączność5G, LTE+ HSPA, (nano+eSIM lub 2×nano), Wi-Fi 7 trójzakresowe, Bluetooth 6, NFC, USB-C 3.2
LokalizacjaA-GPS, GLONASS, GALILEO, BDS, QZSS, NavIC
AkumulatorSi-C 5440 mAh, szybkie ładowanie 90 W Flash Charge, bezprzewodowe 40 W, bezprzewodowe zwrotne 10 W, praca na zasilaniu bez ładowania, przewodowe ładowanie zwrotne
Waga226 g
Rozmiary161,2 × 75,5 × 8 mm
CertyfikatyIP68/IP69K (odporność na strugi pod wysokim ciśnieniem, zanurzenie do 1,5 m na 30 minut)
System operacyjnyOrigin OS 6 / Android 16
Cena16/512 GB – 5499 zł

Wzornictwo i konstrukcja – brązowy, a skromny

Odkąd w pudełkach ze smartfonami niemal nic nie ma, etap rozpakowywania urządzeń testowych stał się przeraźliwie nudny. Tak samo było i tym razem – choć samo opakowanie jest nietypowo duże, w środku mamy to, co zwykle: smartfon, kabel i dokumentację wraz z igłą do otwierania tacki.

Nuda kończy się, kiedy przyjdzie usunąć papierki ochronne ze smartfonu, ten jest bowiem wyjątkowo ładny. Do testów otrzymałem wersję brązową – po niemal miesiącu testowania wciąż nie wiem, gdzie ten brąz jest, znacznie bardziej przypomina mi bowiem jasny beż albo kolor naturalnego tytanu, który znam z prywatnego iPhone’a. Jak zwał, tak zwał – jest ładny i już.

Vivo X300 Pro

Nawet ogromna i bardzo wystająca wyspa aparatów tego nie zmienia, jest bowiem okrągła, symetryczna (także, jeśli chodzi o rozkład obiektywów i wyposażenia pod szkłem), wykończona czarnym szkłem i mimo rozmiarów wydaje się po prostu „na miejscu”. Pod szkłem znalazły się 2 klasyczne obiektywy i jeden peryskopowy, laserowy dalmierz, prosty czujnik mierzący spektrum światła. Czwarty obiektyw to sprytna atrapa, dopełniająca symetrii – na samym środku można zobaczyć zamiast obiektywu dyskretny napis APO, a wizerunku dopełnia logo Zeissa i symbol powłok antyodblaskowych T* – przy tegorocznych koszmarnych iPhone’ach 17 Pro X300 wygląda jak Porsche Carrera przy Polonezie Caro.

Rozkład innych elementów na ramce smartfonu jest bardzo standardowy dla Androida – po prawej znalazł się łączony przycisk głośności, poniżej niego przycisk wybudzania, na dole głośnik, port USB-C, mikrofon i tacka na karty SIM, na górze dodatkowa kratka do głośnika, a na lewej żywcem skopiowany z iPhone’ów przycisk, domyślnie wyciszający telefon, a po dwukrotnym wciśnięciu aktywujący latarkę.

Jakość wykonania to ścisłe superpremium – smartfon aż przyjemnie wziąć do ręki

Wyświetlacz – jest tu wszystko, co potrzeba

Vivo X300 Pro wyposażony został w panel LTPO OLED o rozdzielczości 1260 × 2800 pikseli. Domyślnie smartfon renderuje obraz w pełnej rozdzielczości, w ustawieniach można jednak ją ręcznie zmniejszyć do 1080 × 2400 pikseli. Różnicy nie widać, a można oszczędzić parę watów. Co ciekawe, w ustawieniach nie ma automatycznego dostosowywania rozdzielczości. Ekran odświeżany jest w zakresie 1-120 Hz, Najwyższa jasność panelu wynosi teraz 4500 nit w szczycie dla bardzo małych powierzchni, 2000 nit dla większych obszarów i 800 nit trybie standardowym.

Panel ma oczywiście wsparcie Dolby Vision, HDR10+, HDR Vivid i obsługę koloru 10 bit na kanał – a dzięki pełnemu wsparciu Widevine L1 i wymaganej przez serwisy VOD certyfikacji X300 Pro moc tego HDR da się w pełni wykorzystać. Odwzorowanie kolorów jest – jak przystało na smartfon fotograficzny – bardzo dobre, sposób pracy w tym zakresie można dostosować wybierając w ustawieniach jeden z trzech trybw kolorów: Naturalne, Jasne i Pro – korzystałem przeważnie z tego ostatniego. W ustawieniach Komfort i ochrona oczu jest też tryb ochrony wzroku redukujący składową niebieską i tryb „kolor adaptacyjny”, w którym temperatura barwowa j bieli dostosowywana jest do światła w otoczeniu – przy obróbce zdjęć jednak lepiej ich nie włączać.

Vivo X300 Pro

Smartfon ma możliwość aktywacji always on display i może to oznaczać naprawdę „zawsze włączony”, z przyciemnioną tapetą tak jak w iPhone’ach lub Pixelach. Możliwości dostosowywania AoD są raczej standardowe – da się wybrać kilka predefiniowanych wariantów wyglądu i sposób prezentacji powiadomień.

Oprogramowanie – gdzieś już to widziałem

Vivo X300 Pro zadebiutował z systemem Origin OS 6, bazowanym na androidzie 16. Poprawki bezpieczeństwa datowane są na 1 grudnia – czyli bardzo dobrze, wersja Google Play jest z 1 listopada. Producent obiecuje 5 dużych aktualizacji systemu i 7 lat poprawek bezpieczeństwa, nie ma zatem ryzyka, że nam się sprzęt zestarzeje moralnie.

Vivo X300 Pro

System zaraz po uruchomieniu jest elegancki i bez nadmiaru bloatware, co było bardzo miłym zaskoczeniem – jedynym dodatkiem jest bodaj nieśmiertelny i wszechobecny Booking oraz, co jest pewnym zaskoczeniem, przeglądarka Firefox. Jest też niezwykle podonu do Oxygen OS 16 z OnePlusa 15, co dziwić nie powinno, gdyż jest to w zasadzie to samo oporogramowanie różniące się niektórymi dodatkami i szczegółami graficznymi – tak to jest, jak się ma wspólnego właściciela.

Czysty system działa oczywiście błyskawicznie – przez miesiąc testów nie znalazłem ani jednego powodu do narzekania w kwestii wydajności i płynności. Funkcje AI są obecne w systemie, ale nienachalnie – część z nich znajdziemy w aplikacji Galeria, służą oczywiście do edycji zdjęć, jest oczywiście Gemini jako asystent z trybem Live oraz circle to search. Nie przeszkadzały mi, a to duże osiągnięcie.

Łączność

Vivo X300 Pro może korzystać do łączności ze światem z sieci 5G, LTE+, trójpasmowego Wi-Fi 7 (2,4 GHz, 5 GHz i 6 GHz) oraz Bluetooth 6. Obsługiwane są dwie fizyczne karty nanoSIM, można też używać duetu nanoSIM + eSIM. Do testów użyłem eSIM Orange Flex, którą aktywowałem kodem QR – automatycznie miała aktywowane VoLTE oraz ViLTE (połączenia wideo), przy aktywacji mogłem także włączyć od razu VoWiFi.

W zasięgu pasma C (3,6 GHz) 5G transfery sięgały do około 600 Mbps – w moich okolicach to praktycznie maksimum jakie da się w tej chwili osiągnąć.

Jeśli chodzi o Wi-Fi, Vivo posiada układ Wi-Fi 7, którego nie mam jak w pełni sprawdzić – mój router obsługuje tylko standard 6E. X300 Pro zestawiał z nim połączenie w paśmie 6 GHz z prędkością teoretyczną 2402 Mbps, natomiast rzeczywiste wyniki to dość typowe 1,5 Gbps przy pobieraniu plików.

Łączność bezprzewodową uzupełnia NFC do płatności i odczytu tagów oraz Bluetooth 6 z obsługą BLE, AptX HD i wysokoprzepływnych kodeków LDAC i LHDC 5.0. Oba pozwalają na stratną transmisję muzyki wysokiej jakości, ale ten ostatni jest w stanie osiągnąć nawet 24 bit / 192 kHz, co czyni smartfon dobrym narzędziem do streamingu audio wysokiej jakości z Apple Music.

Działanie lokalizacji satelitarnej nie budzi zastrzeżeń – w moich okolicach nie ma raczej aktywnego zakłócania, więc nawigacje prowadzą szybko i jak po sznurku, a rejestrowane ślady są dokładne i nie mam do nich zastrzeżeń. Szybkie sprawdzenie co się dzieje na niebie za pomocą podglądu w Locus Maps 4 wykazało, że smartfon łapał sygnał z 52 satelitów różnych systemów, także nadających sygnały w więcej niż jednym paśmie.

Wydajność – zziuuu!

Vivo X300 wyposażony został w układ MediaTek Dimensity 9500 z nowoczesnymi rdzeniami C1-Ultra, C1-Premium i C1-Pro oraz układem graficznym Arm G1-Ultra. Dostępna w Polsce jest jedna, bogata wersja – z 16 GB pamięci operacyjnej i 512 GB flash. Poziom wydajności oferowany przez ten zestaw jest tak duży, że benchmarki w zasadzie tracą sens – smartfon pracuje niesamowicie płynnie i szybko niezależnie od tego, czy w danym teście wypada lepiej, czy gorzej od Snapdragona lub Exynosa. Ale że jednak lubimy sobie popatrzeć na cyferki, to poniżej parę wyników z typowych testów.

  • Geekbench 6 Single Core: 3457 pkt
  • Geekbench 6 Multi Core: 10315 pkt
  • Geekbench 6 GPU OpenCL: 23612 pkt
  • Geekbench 6 GPU Vulcan: 25893 pkt
  • Geekbench AI CPU: test nieukończony
  • Geekbench AI GPU: 1429 / 1855 / 1558 pkt
  • Geekbench AI NNAPI: 613 / 617 / 1375 pkt
  • Geekbench AI QNN:  brak obsługi
  • Wild Life Extreme Stress Test: 7030 / 3764 pkt, stabilność 53,5%
  • Solar Bay: 13780 pkt
  • Solar Bay Extreme: 1293 pkt
  • Steel Nomad Light: 3130 pkt
  • PCMark Work 3.0: 16399 pkt

Wyniki są ze ścisłego topu – porównując z OnePlusem 15 wyposażonym w najnowszego Snapdragona 5 Elite 5 Gen widać, że mamy tu bardzo podobną wydajność. Co ciekawe, Dimensity 9500 okazuje się nieco słabszy w testach NPU, a lepszy w testach GPU – spodziewałem się czegoś dokładnie odwrotnego, ale wyszło, jak wyszło, oba układy zresztą poważnie odstają tu od Snapdragonów X i układów Apple.

Oczywiście częstą przypadłością tak wydajnych smartfonów jest throttling termiczny przy dłuższym obciążeniu. Wyniki stress testów wskazują, że Vivo X300 Pro nie jest wolny od tej wady i po kilku minutach musi mocno zwolnić, by utrzymać temperaturę w ryzach. Na plus mogę tu tylko zaliczyć, że obudowa w najcieplejszym miejscu nie przekroczyła 44°, a większa część była chłodniejsza.

A jak to wygląda w praktyce? Smartfon działa niesamowicie szybko i płynnie, w typowych warunkach temperatury nie dawały zbytnio o sobie znać.

Vivo X300 Pro
  • szybkość ciągłego zapisu danych: 572,26 GB/s,
  • szybkość ciągłego odczytu danych: 1,83 GB/s,
  • szybkość losowego zapisu danych: 31,32 MB/s,
  • szybkość losowego odczytu danych: 18,70 MB/s
  • kopiowanie pamięci: 12,50 GB/s

W porównaniu z OnePlus 15 mamy znacznie wolniejszy zapis, za to szybszy odczyt sekwencyjny. Rzeczywiste różnice w działaniu są natomiast niewyczuwalne. Z pewnością pamięć nie jest dla SoC wąskim gardłem.

Dźwięk – ja się pytam, gdzie jest Dolby ATMOS?

Vivo X300 Pro został wyposażony w bardzo porządne głośniki stereo. Układ jest klasyczny, z jednym przetwornikiem na dole grającym w bok i słabszym głośnikiem do rozmów grającym do przodu, dzięki dodatkowej bocznej kratce, także częściowo w bok, równoważąc nieco dźwięk.

Brzmienie jest naprawdę niezłe, średnie tony nie zalewają wszystkiego, wysokie grają wyraźnie, tylko bas jest poniżej oczekiwań – da się go usłyszeć, ale wyraźnie brakuje mu mocy. Za poprawianie dźwięku odpowiada system Super Audio, ale jego działanie nie jest ani specjalnie efektywne, ani efektowne. Bardzo brakuje tu Dolby ATMOS, zwłaszcza podczas odtwarzania filmów, ale także muzyki.

Vivo X300 Pro z kolei dobrze sobie radzi ze słuchawkami Bluetooth. O obsłudze kodeków SBC i AAC nie ma co wspominać – to standard. Jest też aptX HD oraz LDAC z obsługą strumieni 24 bit / 96 kHz, będący standardem dla muzyki Hi-Res audio. Miłym dodatkiem jest natomiast LHDC 5.0, który pozwala na obsługę dźwięku Hi-Res 24 bit / 192 kHz – nie tak znowu wiele słuchawek obsługuje ten sposób kodowania, ale jeśli takie mamy, na pewno nie pożałujemy jego użycia.

Czas pracy

Vivo X300 Pro wyposażony został w jednokomorową krzemowo-węglową baterię o łącznej pojemności 5440 mAh – i po raz kolejny sytuację, gdy wersja przeznaczona na rynek unijny ma mniejszą baterię – wariant dla reszty świata ma 6510 mAh. Jest to różnica wyraźnie odczuwalna, szczególnie po teście One Plus 15, który baterię i czas pracy miał znakomite. Smartfon używany bardzo oszczędnie był w stanie dociągnąć do 3 dni „pracy”, ale w typowym scenariuszu użytkowania było to nierealne – dwa dni to było maksimum w cyklu mieszanym, a szczerze mówiąc, z reguły po 1,5 dnia warto było się już rozglądać za ładowarką.

Vivo X300 Pro

Vivo X300 obsługuje szybkie ładowanie SuperVOOC 90 W, przy czym użytkownik w UE musi zatroszczyć się samemu o zdobycie kompatybilnej kostki – ostatnio zaczęli ją dodawać w promocji operatorzy, ale to raczej chwilowa promocja, a nie reguła. Nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o moje zasoby, im bardziej zaglądam do szuflady, tym bardziej ładowarki SuperVOOC tam nie ma. Smartfon obsługuje także ładowanie standardową ładowarką Power Delivery z funkcją PPS, wg karty energetycznej wymagana moc kostki to 55 W, maksymalna moc ładowania wg pomiarów to 45 W w szczycie.

Vivo X300 Pro można też ładować bezprzewodowo – własnościową ładowarką z mocą do 40 W, niestety moja stacja Belkina MagSafe 25 W / Qi 2.2 25 W dogadywała się ze smartfonem wyłącznie na najbardziej podstawowe ładowanie 7,5 W.

W ustawieniach znajdziemy sporo funkcji związanych z żywotnością baterii – można wyłączyć superszybkie ładowanie, włączyć inteligentne ładowanie, spowalniające proces tak, by 100% osiągnąć w czasie kiedy zwykle odpinamy telefon, można też włączyć limit ładowania na poziomie ustalonym między 80% oraz ładowanie z obejściem, które ładuje baterię wolniej, dając priorytet zasilaniu urządzenia. X300 Pro obsługuje także ładowanie zwrotne.

Biometria – czy ja pana znam?

Vivo X300 Pro wyposażony został w wysokiej klasy ultradźwiękowy skaner linii papilarnych, wyjątkowo prosty i szybki przy konfigurowaniu – wystarczy przyłożyć palec do pola skanera i nieco nim poruszać we wszystkie strony. Koniec z wielokrotnym skanowaniem i zmianą układu palca. Ten sam typ konfiguracji występował już w OnePlus 15 i ponownie go doceniłem teraz. Aktywne pole skanera jest położone wysoko, w idealnym miejscu do odczytu. Do jakości czytnika nie można się w żaden sposób przyczepić – działa błyskawicznie i pewnie, przez miesiąc, gdy X300 Pro jest u mnie, na palcach jednej ręki mógłbym policzyć nieudane odblokowania.

Drugą metodą autoryzacji jest rozpoznawanie twarzy i tradycyjnie jest to skan 2D z przedniego aparatu bez dodatkowych zabezpieczeń sprzętowych znanych choćby z Pixela, zatem nie odblokujemy w ten sposób np. aplikacji bankowych i nie autoryzujemy płatności. Nie udało mi się oszukać skanera zdjęciem, ale jeśli na smartfonie trzymamy krytyczne dane, to odradzam zbytnie poleganie na rozpoznawaniu twarzy i pozostanie przy skanie palca. Przy braku światła Vivo może wspomóc się światłem wyświetlacza, co pozwala na sprawne używanie rozpoznawania twarzy także w nocy.

Fotografia – Zeiss, Zeiss, Zeiss

Smartfony Vivo X zawsze zaliczały się do grona najlepszych urządzeń fotograficznych i nie inaczej jest tym razem. Krótki rzut oka na model zeszłoroczny sugeruje co prawda, że mamy tu z tyłu n awet do czynienia z tym samym zestawem aparatów, ale jest to podobieństwo pozorne – w głównym aparacie sensor Sony Lytia LYT-828 zastąpił model 818 i otrzymał obiektyw o ogniskowej dłuższej o 1 mm, w teleobiektywie Samsung Isocell HP9 został zastąpiony wersją HPB i jedynie aparat szerokokątny nie uległ zmianie.

Vivo X300 Pro

– 50 Mpix, f/1.6, 24 mm (szerokokątny), 84°, 1/1,28”, PDAF, OIS
– 200 Mpix, f/2.7, 85 mm (peryskop tele), 30°, 1/1,4”,wielkierunkowy PDAF, OIS, makro 2,7:1
– 50 Mpix, f/2, 15 mm (ultraszerokokątny), 119°, 1/2,76”, AF
Ultra HDR, AF laserowy, czujnik widma i migotania, Zeiss, 3D LUT

Z przodu natomiast matryca 32 Mpix zastąpiona została układem 50 Mpix.

Tyle, jeśli chodzi o suchy, techniczny opis tego, co jest. Warto zaznaczyć, że do Vivo X300 Pro istnieje też bardzo ciekawy photo kit, składający się ze specjalnego etui z bagnetem, do którego można zamocować dodatkowy teleobiektyw oraz grip z przyciskiem spustu. Jego recenzja miała być częścią tego tekstu, niestety, obiecany sprzęt nigdy ostatecznie do mnie nie dotarł, a szkoda – mogłoby być ciekawie.

Vivo X300 Pro

Jestem zasadniczo sceptyczny wobec takich dodatków, smartfon z dodatkowym obiektywem traci bowiem podstawową zaletę – przestaje być urządzeniem kieszonkowym i zawsze gotowym do działania, chcąc bowiem skorzystać z ekstra możliwości, trzeba najpierw go przygotować do pracy, dopinając wszystkie akcesoria. Klasyczny bezlusterkowiec będzie co prawda jeszcze większy, ale nie trzeba go składać z puzzli 3D no i zapewne przewyższy jakością smartfon z najlepszym nawet dodatkowym obiektywem. Photo Kit gratis jest częścią zestawów promocyjnych Vivo w Orange, można go też dokupić bez problemu w elektromarketach.

Warunki pogodowe i świetlne nie rozpieszczały przez ostatnie tygodnie, podobnie dostępny wolny czas – stąd stosunkowo niewielka liczba sampli. Nawet jednak tyle wystarczy, by ocenić, że Vivo X300 Pro radzi sobie w dzień świetnie. Szczegółowość, balans bieli – jedynie aparat ultrawide odbiega tu od reszty (co nie jest zdziwieniem, skoro ma bardzo małą matrycę i do tego jest konstrukcyjnie niemłody). Vivo szczególnie dobrze radzi sobie z przybliżeniami, choć raczej odradzam szarżowanie poza proponowany przez producenta domyślny poziom ×10. Aparat ten można wspomóc AI, ale przy większych zbliżeniach widać narastającą sztuczność kadrów, zatem robicie to na własne ryzyko – ja takie wspomaganie wyłączyłem.

Czy mam jakieś uwagi do zdjęć dziennych? Tak, ale mógłbym je napisać przy każdym w zasadzie zdjęciu z dzisiejszych flagowców – pogoń za dynamiką skutkuje agresywnym HDR, spłaszczającym światło i wyciągającym na siłę cienie. Ja niestety coraz bardziej alergicznie na to reaguję, ale zdaję sobie sprawę, że jestem raczej wyjątkiem. Niemniej Vivo ma jednak narzędzia, by temu zaradzić – o czym później.

Vivo wyposażyło oprogramowanie aparatu także w tryby Hi-Res, pozwalające na wykonywanie zdjęć 50 Mpix a w przypadku teleobiektywu 50 Mpix i 200 Mpix. Wymagają dobrego światła i niezbyt dynamicznych scen (ruch nie wpływa dobrze na jakość składania wielokrotnych ekspozycji), ale przynajmniej jeśli chodzi o 50 Mpix to wzrost szczegółowości jest wart rozważenia. Zdjęcia 200 Mpix natomiast pozostawmy teoretykom, bo uzyskuje się w ten sposób w zasadzie wyłącznie wzrost rozmiarów plików bez realnych korzyści, jeśli chodzi o jakość.

Noc także jest dla Vivo łaskawa – to bodaj pierwszy smartfon, jaki miałem okazję testować i który w nocy radzi sobie tak dobrze nawet przy zdjęciach aparatem UWA. Zdjęcia przy zbliżeniach uzyskiwanych optycznie są bardzo dobre, przy cyfrowych dobre lub bardzo dobre, w zależności od dostępnego światła. Teleobiektyw nie odstaje przy tym zbytnio od głównego aparatu i to nie jest typowe nawet w najwyższej półce.

Tu jednak pierwsze ostrzeżenie – oprogramowanie Vivo sugeruje, że najlepszy do zdjęć nocnych będzie nie tryb automatyczny, ale włączany ręcznie Krajobraz i Noc. Przestrzegam, by pod żadnym pozorem tego jednak nie robić – oprogramowanie próbuje uzyskać „atrakcyjne” kolory i robi to z takim uporem, że także szarobure nocne jesienne niebo próbowało przesuwać w kierunku niebieskiego. Elementy takie jak korony drzew były jednak nieprawidłowo maskowane w całości, więc tło pozostawało w dotychczasowych kolorach – na powyższym zdjęciu widać to wyraźnie na koronach drzew nad blokiem mieszkalnym.

Vivo X300 Pro radzi sobie bardzo dobrze także w trybie portretowym. Po części jest to zasługa dużych matryc w aparacie głównym i aparacie tele, daje to bowiem efekt w postaci całkiem niezłego naturalnego rozmycia tła, które oprogramowanie musi tylko wzmocnić. W związku z tym detekcja głębi jest bardzo dobra, oprogramowanie radzi sobie świetnie z włosami i jedynie symulowany bokeh niestety wciąż jest bardzo odległy od tego, który można uzyskać optycznie.

Makro i teleobiektyw? Ależ tak! Przy skali odwzorowania 2,7:1 i minimalnej odległości ostrzenia 14 cm można pokusić się o naprawdę efektowne kadry i to takie, których nie trzeba poprawiać agresywnie przez AI. Tzn. jakieś AI tutaj i tak ma swój udział, niektóre zbliżenia są aż zbyt doskonałe, ale w większości wypadków efekt jest bardzo dobry, a zauważenie, że coś wygląda trochę zbyt dobrze, wymaga oglądania zdjęć na naprawdę dużym monitorze, a nie na ekranie smartfonu.

Powyższe przykłady są propozycją Vivo dotyczącą problemu zbyt agresywnego HDR. Typowe zdjęcia wykonywane smartfonami mają często problem z nadmiernie rozjaśnionymi cieniami i zbytnio przytłumionymi najjaśniejszymi partiami zdjęcia. W większości wypadków tak właśnie będzie dobrze i tego chce użytkownik, aby całe zdjęcie było czytelne i szczegółowe. Ale nie zawsze.

W oprogramowaniu aparatu X300 Pro znalazła się zatem opcja Surowe oświetlenie (Raw Lightning). Nazwa jest nieco zwodnicza: po jej włączeniu nie tylko jest zmniejszana intensywność działania HDR, ale w ogóle zdjęcia są mniej intensywnie przetwarzane. W efekcie są mniej wyostrzone, miewają prześwietlenia, ciemne miejsca pozostają ciemne, ogólny kontrast kadru jest większy, ale obraz jest dzięki temu bardziej naturalny i zbliżony do działania normalnego aparatu fotograficznego. Ubocznym efektem jest rzecz jasna wyłączenie trybu nocnego, wymagającego pełnej ścieżki przetwarzania, ale przy dobrym oświetleniu efekty mogą być nawet wtedy bardzo zachęcające.

Vivo X300 ma oczywiście możliwość fotografowania w trybie Pro z użyciem formatów RAW – standardowego, bez przetwarzania, oraz SRAW, który zawiera obraz już przetworzony przez oprogramowanie, ale zapisany w formacie DNG z możliwością pełnej edycji, jak w przypadku standardowych plików RAW. Bardzo zachęcam, by wypróbować oba, tu bowiem Vivo naprawdę pokazuje, na co go stać i efekty niekiedy naprawdę trudno odróżnić od tych uzyskanych za pomocą tzw. poważnych aparatów fotograficznych.

Vivo X300 Pro

Podsumowanie

Vivo X300 Pro to jeden z najciekawszych smartfonów w tym roku. Świetnie wykonany, bardzo ładny, z potężną mocą obliczeniową, znakomitym ekranem i jednym z najlepszych aparatów fotograficznych, jaki można mieć w smartfonie – konkurencją może być chyba tylko siostrzany Oppo Find X9 Pro. Na minus przemawia wpadka z trybem Krajobraz i noc, przeciętna bateria w wersji dla EU, która BARDZO odstaje od bijącego wszelkie rekordy Oppo, wreszcie głośniki, które mogłyby być lepsze i spory throttling termiczny widoczny w testach obciążeniowych. Mimo wszystko to jeden z tych smartfonów, który odeślę po testach z prawdziwym żalem, Vivo X300 Pro bowiem naprawdę przypadł mi do gustu.