Czyścioch w krainie pecetów

Podczas walki z kurzem i zanieczyszczeniami wewnątrz komputera w sukurs może nam pośpieszyć najmłodszy potomek wynalazku z 1901 roku. Wtedy to bowiem Anglik Hubert Cecil Booth skonstruował pierwszy odkurzacz, który był olbrzymią skrzynią (trzymaną na zewnątrz budynku), ciągniętą przez konia i dodatkowo napędzaną benzyną. Na szczęście testowany przez nas Vac Cleaner* w niczym nie przypomina swego protoplasty

– zarówno pod względem napędu, jak i gabarytów.

     Miniodkurzacz, którego kształt kojarzy się raczej z elektryczną szczoteczką do zębów, napędzany jest baterią typu 6LR61. Zestaw odkurzający składa się z jednostki centralnej, ssawkoszczotki cylindrycznej, szczotkopochłaniacza eliptycznego, dwóch rur (prostej i zakrzywionej) oraz płóciennego worka na zanieczyszczenia. Silnik zasilany jest napięciem 9 V podawanym za pomocą pary przewodów miedzianych z zacisków podłączonych do baterii mieszczącej się w obudowie urządzenia.

     W wypadku braku akumulatorka użytkownik może posłużyć się zewnętrznym źródłem energii (o takim samym napięciu nominalnym) podłączanym do gniazda w obudowie za pośrednictwem wtyku typu minijack.

     W celu sprawdzenia wydajności odkurzacza wybraliśmy najbardziej zakurzony komputer redakcyjny, którego nikt nie otwierał przez kilka lat. Po podłączeniu źródła zasilania i przeprowadzeniu operacji testowego

"sprzątania" okazało się, że podciśnienie uzyskiwane przez urządzenie nie wystarcza do wessania większych (cięższych) drobin pyłu i kurzu, a jedynie jego lżejszych frakcji. Niestety poziom hałasu generowanego przez Vac Cleanera jest porównywalny z dźwiękiem urządzeń przemysłowych. Mimo że odkurzacz emituje dość dużo cząsteczek ozonu (co może przywoływać skojarzenia z burzą oczyszczającą powietrze), jego zastosowanie przez osoby uczulone jest niewskazane. Na wyjściu Vac Cleanera bowiem ukazuje się niewiele mniej kurzu, ile na jego wejściu (powodem są nieszczelności w systemie hermetyzacji worka).

     Odpowiednia krzywizna łopatek osadzonych na osi wirnika z pewnością podniosłaby maksymalną moc użyteczną maszyny, zwiększając tym samym wydatek powietrza, który obecnie wynosi około 0,1 l/s. Czekamy na modele ze wskaźnikiem zapełnienia worka i elektroniczną regulacją siły ssania. Pomysłem godnym naśladownictwa wydaje się również skonstruowanie odkurzacza w wersji dla alergików

– z absorpcyjnym płaszczem wodnym.

*Redakcja dziękuje dr. Piotrowi Maślance za udostępnienie sprzętu do testów.

Więcej:bezcatnews