Nowy cennik Disney+ od jesieni, a na zachętę promocja
Podwyżka obejmie oba dostępne plany subskrypcyjne i wejdzie w życie najpóźniej w grudniu tego roku. Pakiet Standard podrożeje z 29,99 zł do 34,99 zł miesięcznie, czyli o 5 złotych. Nieco większa będzie zmiana w wariancie Premium – z 49,99 zł do 59,99 zł, czyli 10 złotych miesięcznie. Rocznie daje odpowiednio 60 i 120 zł różnicy, a nowe stawki zaczną zapewne obowiązywać od grudnia.
Disney próbuje zachęcać do subskrypcji, uruchamiając promocyjną ofertę, która potrwa do 27 września. Mogą z niej skorzystać nowi użytkownicy oraz osoby, które wcześniej zrezygnowały z usługi. Obniżka wynosi 20 złotych miesięcznie przez pierwsze trzy miesiące i obowiązuje dla obu planów – Standard w promocji kosztuje 9,99 zł zamiast 29,99 zł, a Premium – 29,99 zł zamiast 49,99 zł. Po trzech miesiącach abonament automatycznie przechodzi na nowe, wyższe stawki, o ile użytkownik nie zrezygnuje wcześniej z usługi.

Podwyżka cen nie została ogłoszona przez Disney+ oficjalnie – ale to właśnie promocja ją zdradziła. W regulaminie bowiem znalazła się informacja, że po zakończeniu promocji zaczną obowiązywać ceny w nowej wysokości. Gdzieś zatem po drodze wpadnie do nas mail z tą jakże wspaniałą informacją o nowych opłatach za abonamenty.
Czytaj też: darkFlash prezentuje obudowę FLOATRON F1. Czy to rewolucja w segmencie microATX?
Różnice między wariantami i wrześniowe nowości
Podstawowy wariant usługi Disney+ oferuje obraz w Full HD i możliwość oglądania na dwóch urządzeniach równocześnie. Pakiet Premium pozwala oglądać filmy w 4K HDR, a także oferuje dźwięk przestrzenny Dolby Atmos i możliwość używania jednocześnie na 4 urządzeniach. Czy warto wskoczyć do świata Disney+? We wrześniu platforma wzbogaciła się o kilka premier. 12 września zadebiutował polski serial kryminalny „Breslau”, za 4 dni startuje kolejny, już 13 sezon „Futuramy”, a dzień później wpada animacja Pixara „Elio”. Warto także zwrócić uwagę na Alien: Earth, pozycję obowiązkową dla fanów Obcego, choć… zdania o niej są podzielone. Nie brak też pozucji do których warto wrócić, takich jak wspaniały „The Bear”.