Microsoft Edge z nową reklamą przeciwko Chrome. Agresywna kampania w wyszukiwarce Bing 

Microsoft znów postanowił pokazać pazury w walce o użytkowników przeglądarek. Tym razem gigant z Redmond sięga po wyjątkowo bezpośrednie metody, które mogą zaskoczyć nawet tych, którzy śledzą jego marketingowe poczynania od lat. Kiedy w Bingu wpiszesz słowo “Chrome”, dzieje się coś ciekawego. Zamiast zwykłych wyników wyszukiwania, pojawia się coś, co przypomina bardziej kampanię reklamową niż neutralną wyszukiwarkę. To dopiero początek całej serii zabiegów, które Microsoft przygotował dla osób szukających konkurencyjnej przeglądarki.
...

 

Tablica wyników promująca Edge nad Chrome   

Microsoft wprowadził wieloetapową kampanię reklamową w swojej wyszukiwarce Bing, która ma odwieść użytkowników od pobierania Google Chrome. To kolejny krok w długiej historii agresywnych praktyk marketingowych firmy. Kiedy użytkownicy Windows 11 wyszukują Chrome w Bing, widzą reklamę z przekazem „Wszystko, czego potrzebujesz, jest tutaj”. Microsoft próbuje przekonać, że Edge oferuje wszystko, co dostępne w Chrome, ale z dodatkowym zaufaniem firmy z Redmond. 

Czytaj też: Google testuje coś, co może zmienić sposób korzystania z Windowsa 

Wizualne przedstawienie tabeli porównawczej jest szczególnie przemyślane. Edge wyświetla się w kolorze niebieskim z niebieskimi znacznikami przy każdej funkcji, podczas gdy Chrome jest wyszarzony i oznaczony krzyżykami. Microsoft podkreśla funkcje takie jak możliwość zdobywania nagród, wbudowana sieć VPN czy personalizacja oparta na sztucznej inteligencji. 

Reklama zawiera również szybkie linki do popularnych aplikacji, takich jak YouTube, Facebook, Gmail, WhatsApp, Instagram i Netflix. Microsoft sugeruje w ten sposób, że użytkownicy nie potrzebują Chrome do korzystania z tych usług. Reklama w wynikach wyszukiwania to tylko pierwszy etap kampanii. Gdy użytkownik przewinie stronę i spróbuje odwiedzić oficjalną stronę Google, pojawia się kolejne wyskakujące okienko przypominające o zaletach Microsoft Edge. 

Czytaj też: Xbox łączy teraz biblioteki gier. Wszystkie platformy w jednym miejscu 

Jeśli użytkownik zignoruje również to ostrzeżenie, Microsoft ma przygotowaną jeszcze jedną pułapkę. Na górze strony Google pojawia się baner Edge, który przesuwa w dół opcję pobierania Chrome. To ostatnia próba przekonania użytkownika do pozostania w ekosystemie Microsoftu. 

Takie praktyki nie są dla Microsoftu nowością. Firma wcześniej wprowadzała niewygodne ankiety podczas pobierania Chrome przez Edge, a także ukrywała linki do pobierania konkurencyjnej przeglądarki. Podobne reklamy pojawiały się też przy wyszukiwaniu ChatGPT czy Gemini – wtedy Microsoft promował swojego Copilota. 

Niemal na pewno Microsoft ma argumenty za swoją przeglądarką. Edge rzeczywiście zyskał funkcje sztucznej inteligencji, stał się znacznie szybszy i będzie wspierany na Windows 10 nawet po zakończeniu wsparcia dla całego systemu. Przeglądarka ma też wbudowane narzędzia do ochrony prywatności i integrację z usługami Microsoftu. 

Czytaj też: Bigme Hibreak Pro Color. Łączność 5G spotyka kolorowy e-papier 

Problem leży jednak w sposobie promocji tych zalet. Agresywne taktyki marketingowe mogą przynieść odwrotny skutek od zamierzonego. Użytkownicy, którzy jeszcze się wahają między przeglądarkami, mogą zostać zniechęceni takimi praktykami. Tego typu praktyki marketingowe pokazują też, jak Microsoft wykorzystuje swoją pozycję właściciela Windows i Bing do promocji własnych produktów.  

To budzi pytania o uczciwą konkurencję na rynku przeglądarek internetowych. Dla użytkowników oznacza to dodatkowe przeszkody w wyborze preferowanego oprogramowania i potencjalne pogorszenie doświadczenia podczas korzystania z systemu. Walka o rynek przeglądarek trwa, ale metody Microsoftu stają się coraz bardziej nachalne.