Abrams tłumaczy się, że stracił kontrolę nad dronem w wyniku ataku hakerskiego polegającego na zakłóceniu sygnału radiowego. Bez wątpienia złamał on jednak australijski przepis dotyczący bezpieczeństwa lotnictwa cywilnego, który mówi, że bezzałogowe samoloty muszą zachować 30 metrową odległość od ludzi. Abrams natomiast nagrywał film dronem z odległości 10 metrów. Śledztwo w tej sprawie trwa nadal, ale niezależnie od jego wyniku musimy zdać sobie sprawę, że drony będą pojawiać się coraz częściej w przestrzeni publicznej. Pytanie brzmi – czy jesteśmy się w stanie zabezpieczyć przed podobnymi wypadkami?
Triathlonistka została ranna w wyniku upadku drona
08.04.2014|Przeczytasz w 1 minutę
