Wet, czyli Kill Bill 3

Są w niej przemoc, hektolitry krwi, zwroty akcji, zabawa gatunkami filmowymi, pieczołowite podejście do szczegółów i co najważniejsze akcja. Sterujemy w niej dziewczyną o imieniu Rubi. Babka jest świetnie wyszkoloną morderczynią znającą doskonale obsługę broni palnej i białej. Co ważne jest wolnym strzelcem, który działa na zlecenie. Akcja osadzona jest w świecie mafii dalekiego wschodu.

Już pierwszy kontakt z Rubi i je historią przynosi skojarzenia z filmem Kill Bill. Podobnie jak w tym obrazie filmowym na ekranie oglądamy krwawą jatkę połączoną z ekwilibrystycznymi popisami bohaterki. Tłem dla akcji są między innymi uliczki chińskich dzielnic, autostrady, i ponure speluny. Dynamika walk przebija rewelacyjnego Strangeholda, zapomniany dziś już tytuł Johna Woo osadzony w analogicznym do WET świecie. Fabuła co rusz przerywana jest fragmentami starych amerykańskich filmów. Grafika często potrafi płynnie przejść z realistycznej do kreskówkowej. Ten ostatni element żywcem przypomina Maxa Payne i jego narkotyczne wizje.

Czy ta gra ma słabe strony? Owszem ma, jedną która powoduje, że gracz po dłuższym czasie obcowania z nią zaczyna rwać włosy z głowy. Mowa o czasie ładowania poziomów i stanów gry. Jest on tak długi, że nie przesadzę jeśli stwierdzę że na 30 minut gry jakieś 10 poświęcamy na oglądanie paska postępu ładowania. Element ten zabija dynamikę akcji i powoduje, że jedna z najciekawszych i najdynamiczniejszych gier w historii na pewno nie będzie przebojem.