Google Nexus One: To tylko najlepszy telefon na rynku, nic więcej…

Oto zgubne skutki panującej mody na skrajne rozdmuchiwanie premiery każdego produktu do monstrualnych rozmiarów –
Wielki, piękny ekran w ciuniutkiej obudowie. Mmmm...

Wielki, piękny ekran w ciuniutkiej obudowie. Mmmm…

nakręcone tysiąckrotnymi dywagacjami i plotkami oczekiwania użytkowników często okazują się przerastać faktycznie możliwości urządzenia

, usługi czy programu, a kontrast między bombastyczną oprawą i retoryką rodem z czasów propagandy sukcesu a rzeczywistością bywa żenujący. Google ustrzegło się katastrofy na miarę hucznego fetowania przez Microsoft pojawienia się poklejonych skoczem i odmalowanych Mobilnych Okienek 6.5 (które powinny były wejść po cichu, tylnymi drzwiami, jak przystało na niewielki upgrade, którym są), bo Nexus One to naprawdę świetna konstrukcja, ale pewien niesmak pozostał. Supertelefon? No darujcie…

Superman vs. człowiek z Cro-Magnon (a neandertalczykom śmierć!)

Podejdźmy do sprawy przez analogię (ci, którzy mnie znają, wiedzą, że bardzo to lubię) – wyobraźmy sobie, że telefony to ludzie.

Ludzie są inteligentni, w miarę silni, mają niezły wzrok, są dość wytrzymali, potrafią się komunikować. Superman nie tylko jest od zwykłego człowieka dziesięć razy (pewnie więcej, ale nie wiem, nie jestem fanem) szybszy, silniejszy i wytrzymalszy, ale też potrafi latać, strzelać laserem z oczu, słyszeć ultradźwięki i oddychać w próżni. Gdyby jakikolwiek człowiek uzyskał takie możliwości byłby to krok rewolucyjny, musiałby być tak naprawdę człowiekiem zaprojektowanym na nowo, bo nasza dzisiejsza konstrukcja nie pozwala na żadną z tych rzeczy.

W ten właśnie sposób Nexus One nie jest okrzyczanym przez Google’a Supertelefonem. Nie oferuje żadnych nadzwyczajnych możliwości, nie zostawia konkurentów lata świetlne za sobą. Składa się z dokładnie takich samych kawałków sprzętowo-programowych, jak cała reszta…

A teraz uwaga – mimo, że jak napisałem, guglofon to krew z krwi i kość z kości wcześniejszych telefonów, to jednak jest od nich po prostu lepszy i to w sposób zasadniczy. Jak to możliwe?

Trzymajmy się “ludzkiej” paraleli – przed około 10 tysiącami lat na Ziemi dominowali neandertalczycy, istoty ludzkie bardzo do nas podobne a jednocześnie bardzo się od nas różniące.  Ewoluujący od setek tysięcy lat “software” (inteligencja, zachowania, zdolności manualne) i “hardware” (czyli ciało) były już dobrze rozwinięte, czegoś jednak wciąż brakowało (na przykład, naukowcy uważają, że neandertalczycy nie byli w stanie  artykułować słów ze względu na konstrukcję krtani). Sytuacja zmieniła się w momencie, kiedy na świecie pojawili się ludzie z Cro-Magnon, których jesteśmy potomkami. Odrobinę udoskonalony “hardware” spotkał się z odrobinę zmodyfikowanym “oprogramowaniem” tworząc zupełnie nową jakość.

Ludzie z Cro-Magnon wyparli neandertalczyków, neandertalczycy wymarli, superman nadal się nie pojawił.

Rewolucja przez ewolucję (po raz kolejny)

Nexus One to właśnie spotkanie dojrzałego, dopracowanego oprogramowania z adekwatnym sprzętem

, który pozwala w pełni wykorzystać jego możliwości. Bez fajerwerków i nowych supermożliwości, za to wreszcie doskonale użyteczny.

Guglofon bynajmniej nie we wszystkim jest -naj.

HD2 ma większy ekran, iPhone ma więcej miejsca na muzykę i filmy, Omnia II obsługuje DivX-y, wiele telefonów ma lepsze aparaty, standardem jest wyposażenie w radio (ok. Nexus też je ma, ale nie wiedzieć czemu nieaktywne) ect, ect… No więc, nie jest we wszystkim -naj, ale we wszystkim jest bardzo dobry, oferując fantastyczne połączenia: np.  ekran 3,7″ WVGA AMOLED, a więc o 0,2″ większy i mający ponad 2x więcej pikseli od iPhone’a w obudowie o takich samych jak ten ostatni wymiarach, oraz procesor, który potrafi obsługiwać te 4x więcej pikseli tak samo szybko (a czasem szybciej), co CPU iPhone’a 3GS swoją połowę tej liczby.

Pamiętacie pierwszy telefon z Androidem ( co ciekawe, też nazywany półoficjalnie guglofonem i też będący efektem współpracy Google’a i HTC)? Dream (czy G1), bo to o nim mowa był absurdalnie wielki, ciężki i niewygodny, a raczkujący dopiero system operacyjny potrafił doprowadzić do białej gorączki. A teraz popatrzcie na Nexusa One –  to efekt długiej (i czasem bolesnej) ewolucji systemu Android i działającego pod jego kontrolą sprzętu.

Nie Supertelefon – po prostu super telefon

.

Co ciekawe, dokładnie taką samą drogę przeszedł iPhone. Wystarczy przypomnieć sobie iPhone 2G, który miał tyle braków w funkcjonalności, że nie dało się go używać (wiem, wiem – czego się nie robi, żeby być modnym i trendy, czy jak to się teraz nazywa), a potem porównać go z wersją 3GS, która znów, jak w przypadku Nexus One, była po prostu połączeniem dopracowanego systemu z odpowiednio szybkim sprzętem.

Muszę przyznać, że w chwili premiery iPhone’a 3GS nie doceniłem tego efektu synergii dając się zwieść swoim własnym oczekiwaniom nakręconym szeptaną kampanią reklamową i reputacją producenta. Zresztą, przyznam, że teraz też czuję niedosyt – jednak, mimo wszystko, oczekiwałem po Oficjalnym Telefonie Google’a czegoś więcej, czegoś specjalnego.

Tymczasem dostałem tylko najlepszy telefon na rynku

Trochę “twardych” danych na temat Nexus One znajdziecie tutaj>>